Coś się kończy, coś się zaczyna
– koniec Harry’ego Pottera zostawił ogromną pustkę na rynku, przez którą chciwi
kapitaliści z Hollywood przestali zarabiać grube miliony dolarów. A jak wiadomo
powszechnie stan taki jest sprzeczny z naturą ludzką (
Chciwość! Chciwość!
Chciwość!), toteż należało podjąć starania, aby jak najszybciej znaleźć nowych
herosów godnych przerobienia na ikony popkultury. Narnia raczej zawiodła, "Zmierzchu" komentować nie będę, zresztą w obu przypadkach
target pokrywa się
tylko częściowo z Potterem. Nowym kandydatem do zastąpienia Harry’ego jest
natomiast
"The Hunger Games" otwierające cykl powieści Suzanne Collins.
|
źródło: http://www.impawards.com |
"The Hunger Games" przedstawia
niezbyt fajną przyszłość: na gruzach USA wyrosło totalitarne państwo złożone z
Kapitolu oraz 13 Dystryktów. Przed 70 laty, chcąc zrzucić jarzmo ucisku,
Dystrykty wywołały wojnę domową, ale poniosły porażkę. Od tego momentu nie
dość, że są wyzyskiwane przez imperialistów z Kapitolu, to jeszcze corocznie
muszą wystawiać parę zawodników do tytułowych Igrzysk Śmierci.
Zawody mają
prostą formułę wzorowaną na rywalizacji w "Highlander"–
There can be only
one. Doceniam inwencję twórców, którzy wreszcie przełamali hollywoodzkie tabu
i pozwolili by dzieci umierały na ekranie. Główną bohaterką "The Hunger Games" jest
Katniss Everdeen (Jennifer Lawrence – genialna kreacja w "Winter’s Bone")
wywodząca się z XII Dystryktu. Panuje tam tak wielka bieda, że sam Rychu Peja
mógłby go godnie reprezentować. Katniss jest
pro w łucznictwie, toteż jej
szanse w Igrzyskach nie są najmniejsze. Oczywiście jest to postać ze wszech
miar szlachetna i gotowa do największych poświęceń – nie ma skazy na jej
wizerunku. Z pewnością gdyby umiała robić jakieś cuda mogłaby zostać świętą.
|
źródło: http://www.aceshowbiz.com |
Wizja przyszłości (a dokładniej
samego Kapitolu) w "The Hunger Games" jest dla mnie nowatorska, ale dosyć dziwna i
nieprzekonująca.
Wygląda jakby
inspirację czerpano z Bazooko’s Circus pojawiającym się w "Las Vegas Parano": Bazooko's
Circus is what the whole hep world would be doing Saturday nights if the Nazis
had won the war. This was the Sixth Reich. Potrafię to docenić, ale
tego nie kupuję. Ponadto dziwiłem się bardzo, że w filmie efekty specjalne są
dosyć niskim poziomie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że miał on zaledwie 78
milionów USD budżetu. Aktorstwo raczej solidne, oprócz Jennifer Lawrence jest
m.in. Woody Harrelson, Donald Sutherland.
|
źródło: http://www.aceshowbiz.com |
Muszę przyznać, że "The Hunger Games"
mają pewien potencjał, może nie na kino wybitne, ale na solidną rozrywkę na
pewno. Niestety pierwsza część była w dużej mierze nuda, a sama walka o
przetrwanie na arenie nie zrekompensowała tych mielizn. Z powodu docelowego
targetu film nie jest niestety szczególnie brutalny ani w jakimkolwiek stopniu
wulgarny. W zasadzie wadą jest heroizm i nieskalaność naszej bohaterki – w celu
podtrzymania nieposzlakowanej opinii scenarzyści dokonują sztampowych zagrywek,
które mnie bardzo rażą. "The Hunger Games" rewelacyjnie wypadły pod względem
finansowym, dlatego powstaną kolejne części. Może będą lepsze.
Ocena: 4/10.
Recenzje pozostałych części:
Ps.
Nie czytałem książkowych
pierwowzorów, więc rozpatruję "The Hunger Games"
wyłącznie z poziomu filmowego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz