środa, 8 sierpnia 2012

"The Hunger Games"

Coś się kończy, coś się zaczyna – koniec Harry’ego Pottera zostawił ogromną pustkę na rynku, przez którą chciwi kapitaliści z Hollywood przestali zarabiać grube miliony dolarów. A jak wiadomo powszechnie stan taki jest sprzeczny z naturą ludzką (Chciwość! Chciwość! Chciwość!), toteż należało podjąć starania, aby jak najszybciej znaleźć nowych herosów godnych przerobienia na ikony popkultury. Narnia raczej zawiodła, "Zmierzchu" komentować nie będę, zresztą w obu przypadkach target pokrywa się tylko częściowo z Potterem. Nowym kandydatem do zastąpienia Harry’ego jest natomiast "The Hunger Games" otwierające cykl powieści Suzanne Collins.
źródło: http://www.impawards.com
"The Hunger Games" przedstawia niezbyt fajną przyszłość: na gruzach USA wyrosło totalitarne państwo złożone z Kapitolu oraz 13 Dystryktów. Przed 70 laty, chcąc zrzucić jarzmo ucisku, Dystrykty wywołały wojnę domową, ale poniosły porażkę. Od tego momentu nie dość, że są wyzyskiwane przez imperialistów z Kapitolu, to jeszcze corocznie muszą wystawiać parę zawodników do tytułowych Igrzysk Śmierci. Zawody mają prostą formułę wzorowaną na rywalizacji w "Highlander"– There can be only one. Doceniam inwencję twórców, którzy wreszcie przełamali hollywoodzkie tabu i pozwolili by dzieci umierały na ekranie. Główną bohaterką "The Hunger Games" jest Katniss Everdeen (Jennifer Lawrence – genialna kreacja w "Winter’s Bone") wywodząca się z XII Dystryktu. Panuje tam tak wielka bieda, że sam Rychu Peja mógłby go godnie reprezentować. Katniss jest pro w łucznictwie, toteż jej szanse w Igrzyskach nie są najmniejsze. Oczywiście jest to postać ze wszech miar szlachetna i gotowa do największych poświęceń – nie ma skazy na jej wizerunku. Z pewnością gdyby umiała robić jakieś cuda mogłaby zostać świętą.
źródło: http://www.aceshowbiz.com
Wizja przyszłości (a dokładniej samego Kapitolu) w "The Hunger Games" jest dla mnie nowatorska, ale dosyć dziwna i nieprzekonująca. Wygląda jakby inspirację czerpano z Bazooko’s Circus pojawiającym się w "Las Vegas Parano": Bazooko's Circus is what the whole hep world would be doing Saturday nights if the Nazis had won the war. This was the Sixth Reich. Potrafię to docenić, ale tego nie kupuję. Ponadto dziwiłem się bardzo, że w filmie efekty specjalne są dosyć niskim poziomie. Wtedy nie wiedziałem jeszcze, że miał on zaledwie 78 milionów USD budżetu. Aktorstwo raczej solidne, oprócz Jennifer Lawrence jest m.in. Woody Harrelson, Donald Sutherland.
źródło: http://www.aceshowbiz.com
Muszę przyznać, że "The Hunger Games" mają pewien potencjał, może nie na kino wybitne, ale na solidną rozrywkę na pewno. Niestety pierwsza część była w dużej mierze nuda, a sama walka o przetrwanie na arenie nie zrekompensowała tych mielizn. Z powodu docelowego targetu film nie jest niestety szczególnie brutalny ani w jakimkolwiek stopniu wulgarny. W zasadzie wadą jest heroizm i nieskalaność naszej bohaterki – w celu podtrzymania nieposzlakowanej opinii scenarzyści dokonują sztampowych zagrywek, które mnie bardzo rażą. "The Hunger Games" rewelacyjnie wypadły pod względem finansowym, dlatego powstaną kolejne części. Może będą lepsze.

Ocena: 4/10.

Recenzje pozostałych części:
Ps.
Nie czytałem książkowych pierwowzorów, więc rozpatruję "The Hunger Games" wyłącznie z poziomu filmowego.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz