niedziela, 8 września 2013

"Młode Wilki"

Wyobraźcie sobie naszą przaśną ojczyznę w 1995 roku. O internetach mało kto słyszał, droga do Unii Europejskiej wydawała się niezwykle odległa, Edyta Górniak cieszyła się popularnością jak nigdy, a ja chodziłem do podstawówki. W tym właśnie roku powstała jedna z najbardziej legendarnych produkcji polskiej kinematografii po zmianie ustroju – "Młode Wilki". Przesadzam? Jasne, można wskazać wiele o wiele lepszych filmów, które pozbawione są wysoce żenujących elementów. Niemniej pod pewnymi względami dzieło reżyserowane przez Jarosława Żamojdę wydaje się być prekursorskie. Przy czym pojęcia tego nie należy rozumieć jako wprowadzania nowych trendów do światowego biznesu filmowego, a jedynie jako bezpardonowe przeszczepianie amerykańskich wzorców do rodzimej pszenno-buraczanej kultury. Po niemal dwudziestu latach od premiery straszliwie łatwo jest hejtować "Młode Wilki" po całości. Można wyśmiać drętwe aktorstwo, rozwiązania fabularne czy choćby żenujące sceny akcji. Ja jednak chcę Was przekonać, żebyście dali "Młody Wilkom" szansę i nie skreślali filmu już na starcie!
Plakat z pewnością nie zachęca...
(źródło: http://plakat.net.pl)
Głównym bohaterem "Młodych Wilków" jest świeżo upieczony absolwent szczecińskiego liceum, Prymus (Piotr Szwedes). Chociaż chłopak pochodzi z biednej rodziny, a jego ojciec (Edward Linde-Lubaszenko) poważnie zapadł na zdrowiu, to przez cztery lata ogólniaka udało mu się zdobyć tytuł najlepszego ucznia. W nagrodę otrzymuje komputer IBM (co podkreśla się dobitnie w filmie – nie mogło zabraknąć product placement) ufundowany przez miejscowego krezusa Chmielewskiego (Jan Nowicki). Prymus jednakże o wiele bardziej interesuje się piękną córką biznesmena, Cleo (Michelle Cleo Godsey). Niestety po zakończeniu edukacji nie ma zbyt różowych perspektyw. By zapewnić rodzinie godną egzystencję nasz bohater zmuszony zostaje do podjęcia pracy w charakterze zwykłego robotnika. Sytuacja zmienia się, gdy Prymus nawiązuje bliższą znajomość z licealnym kolegą Cichym (Jarosław Jakimowicz), który kręci lewe interesy z miejscowym gangsterem Czarnym (Alex Murphy).
Cichy - bezapelacyjnie najlepsza postać w "Młodych Wilkach"
(źródło: http://film.wp.pl)
Co ciekawe pod względem fabularnym "Młode Wilki" są fuzją dwóch typowych amerykańskich gatunków. Niemal połowę filmu można śmiało uznać za high school movie, ze wszystkimi obowiązkowymi elementami. Mamy więc outsidera, licealne bling-blingowe melanże, trudno dostępną elitę, no i oczywiście gorącą laskę, która jest poza zasięgiem naszego bohatera. W polskich realiach momentami wygląda to naprawdę zabawnie i można by wylać hektolitry hejtów. Niemniej patrząc na "Młode Wilki" jako high school movie niemalże rozczuliłem się nad czasami własnej, licealnej młodości. Świat piękny i radosny, z pierwszymi poważnymi miłościami, utracony bezpowrotnie w odmętach czasu... Tempus fugit, aeternitas manet. Poza tym odkąd sięgam pamięcią lubiłem amerykańskie high schoolowe seriale (m.in. "Veronica Mars", "The O.C."), toteż nie czułem się zażenowany pod tym względem zbyt wielce. Niestety o wiele gorsza wydaje się druga składowa "Młodych Wilków", czyli gangsterskie kino akcji. O ile do przekrętów, walki o wpływy oraz samej działalności przestępczej zarzutów raczej nie mam (poza jednym) to pod względem technicznym wszystko jest fatalne. Dawno nie widziałem tak żenujących strzelanin, bijatyk oraz eksplozji. Bieda, nędza i rozpacz. Jeśli chcecie zobrazować sobie to wizualnie to porównajcie scenę napadu na bank z filmu Żamojdy i "Gorączki" Michaela Manna, która powstała w tym samym roku. Ponadto "Młode Wilki" wpisują się w nurt kina twierdzący, że seria z karabinu (tutaj standardowy wschodniooeuropejski AK-47) puszczona po masce i przedniej szybie zamienia auto w monstrualną kulę ognia. Jeśli chodzi natomiast o jeden wspomniany zarzut to finałowy przerzut uranu/plutonu wydaje mi się trochę za dużą akcją, jak na możliwości naszych chłopców. Jednak mam świadomość, że w tamtym okresie był to dosyć chwytliwy i aktualny temat.
Prawie jak w Kalifornii...
(źródło: http://film.wp.pl)
Miało być po amerykańsku, więc Żamojda dodał sekwencje, w których zamiast dialogów możemy posłuchać piosenek. Wbrew pozorom tak dziwnie (jak na ówczesne czasy) wyglądający zabieg, wcale nie razi w "Młodych Wilkach". Z pewnością należy zatem pochwalić soundtrack, z zapadającym w pamięć utworem Pocałuj Noc Varius Manx. Masakra, pierwsze takty i przeniosłem się mentalnie w lata 90-te. Co jeszcze warto wspomnieć z fascynacji Hollywood? Na pewno bling-blingowe posiadłości, motorówki i auta niemal takie same jak w "Miami Vice", czy choćby windsurfing. W tym miejscu warto zwrócić uwagę na jeden z najgłupszych motywów w dziejach polskiej kinematografii. Zatrudnienie do polskiego filmu anglojęzycznego aktora, a następnie podłożenie dubbingu pod jego kwestie wydaje mi się absurdem, który może wystąpić jedynie w Polsce. Nie mam przy tym pretensji do Alexa Murphy'ego, bo ma zajebistą stylówkę i fajną stworzył postać, ale panie Żamojda pytam się po co kurwa, po co?! W przypadku postaci granej przez Michelle Cleo Godsey ma to jeszcze jakieś fabularne uzasadnienie, ale bitch please! Naprawdę czasami chciałbym wiedzieć jaka idea kierowała niektórymi reżyserami w danym momencie!
Czarny - najprawdziwszy badass motherfucker
(źródło: http://film.wp.pl)
Co zatem sprawia, że "Młode Wilki" są filmem aż tak wyjątkowym? Po pierwsze wspomniany i nie do końca udany przeszczep amerykańskich wzorców na polski grunt. Mimo, że nie wszystko poszło po myśli reżysera to do tak bezpardonowego rżnięcia trzeba wykazać się nie lada odwagą. Za to wielki szacunek dla pana Żamojdy. Po drugie "Młode Wilki" przedstawiają świat, którego już nie ma, ponieważ wraz z akcesją do UE stracił rację bytu. Po trzecie już w 1995 roku wiadomo było, że po skończeniu studiów nie ma szans na pracę w zawodzie. Dobitnie pokazuje to postać Marzeny (Małgorzata Kożuchowska!!!), absolwentki etnografii, która jedynie za ładną figurę dostała pracę sekretarki. Za ten ukazany w zajebisty sposób brak perspektyw na lepsze życie wpisuję "Młode Wilki" do kanonu polskiej kinematografii. Najważniejszy jednakże powód to fakt, że film ma prawdziwy KLIMAT! Mimo ogromniastych ułomności daje się go czuć na każdym kroku i do tego ta wszechogarniająca nostalgia! Naprawdę, pod tym względem "Młode Wilki" zaimponowały mi bardzo. Jeśli chodzi o aktorstwo to wiadomo, że jest przeważnie czerstwo. Piotra Szwedesa mógłby zastąpić randomowy aktor bez straty dla filmu. O Michelle Cleo Godsey można napisać tyle, że nie jest żenująca. Jan Nowicki wypada natomiast całkiem poprawnie, aczkolwiek jakoś nie sądzę bym zapamiętam jego rolę w szczególny sposób. A oprócz wymienionych cała rzesza znanych i lubianych: Małgorzata Kożuchowska, Edward Linde-Lubaszenko (szkoda, że tylko jedna scena!), Paweł Deląg (Biedrona), Marek Frąckowiak, Michał Milowicz, Robert Wabich, a nawet Grażyna Torbicka. Jednakże największe uznanie należy się Jarosławowi Jakimowiczowi. Cichy w jego wykonaniu to najlepsza postać w całym filmie. Jestem przekonany, że była to rola życia tego aktora i nie jest w stanie jej przeskoczyć! Koniecznie sprawdźcie jego monolog, o tym żeby nigdy się do niczego nie przyznawać – chyba najmocniejsza scena "Młodych Wilków"! Za niezwykle charyzmatyczną rolę Cichego Jakimowicz ma mój wieczny szacunek, choćby nie wiem jak hańbił się do końca żywota! Takiego kumpla chciałby mieć każdy z nas: niby badass, ale w gruncie rzeczy człowiek o złotym sercu.
Obowiązkowa scena miłosna w basenie
(źródło: http://film.wp.pl)
"Młode Wilki" mimo amerykańskich korzeni są bardzo mocno osadzone w polskiej rzeczywistości. Wszechobecne układy są godne nawet znacznie późniejszych dzieł Wojciecha Smarzowskiego. Niemniej film Żamojdy pełen jest ułomności, które zmuszają do odjęcia kilku gwiazdek. Z drugiej strony za klimat, nostalgię oraz rolę Jakimowicza należy się godniejsza ocena niż zwykle. Poza tym dla wielu późniejszych polskich filmów "Młode Wilki" wydają się niemal niedoścignionym wzorem. Nie potrafię wskazać żadnej innej rodzimej produkcji, która w tak doskonały sposób pokazywałaby życie chwilą. Wiem, że notą którą wystawiłem może wydawać się na wyrost, ale będę jej bronił jak Ordon swojej reduty!
Cichy i Czarny - zajebisty duet
(źródło: http://film.wp.pl)
Ocena: 7/10.

5 komentarzy:

  1. Dzisiejszemu widzowi trudno zrozumieć zachwyt nad Wilkami. Ci, którzy widzieli ten film 20 lat temu wiedzą, że był ważny dla całego pokolenia. Są ludzie, którzy czekają na trzecią część. Mogłaby być dużym sukcesem, gdyby utrzymała klimat Wilków, ale w dzisiejszych realiach.
    Fanowski zwiastun kolejnej części można zobaczyć tutaj:
    http://www.youtube.com/watch?v=4EiOYJ8YSKY

    OdpowiedzUsuń
  2. 27 year-old Software Engineer III Brandtr Gudger, hailing from Westmount enjoys watching movies like Benji and Mountain biking. Took a trip to Phoenix Islands Protected Area and drives a Ferrari 400 Superamerica. link strony

    OdpowiedzUsuń
  3. Welcome my friends! Do you know any Nigerian prince? ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dzięki za tę cenną informację, już łapię za telefon ziom! A znasz jakiegoś nigeryjskiego księcia może?

    OdpowiedzUsuń