Wyobraźcie sobie naszą
przaśną ojczyznę w 1995 roku. O internetach mało kto słyszał,
droga do Unii Europejskiej wydawała się niezwykle odległa, Edyta
Górniak cieszyła się popularnością jak nigdy, a ja chodziłem do
podstawówki. W tym właśnie roku powstała jedna z najbardziej
legendarnych produkcji polskiej kinematografii po zmianie ustroju –
"Młode Wilki". Przesadzam? Jasne, można wskazać wiele o
wiele lepszych filmów, które pozbawione są wysoce żenujących
elementów. Niemniej pod pewnymi względami dzieło reżyserowane
przez Jarosława Żamojdę wydaje się być prekursorskie. Przy czym
pojęcia tego nie należy rozumieć jako wprowadzania nowych trendów
do światowego biznesu filmowego, a jedynie jako bezpardonowe
przeszczepianie amerykańskich wzorców do rodzimej
pszenno-buraczanej kultury. Po niemal dwudziestu latach od premiery
straszliwie łatwo jest hejtować "Młode Wilki" po
całości. Można wyśmiać drętwe aktorstwo, rozwiązania fabularne
czy choćby żenujące sceny akcji. Ja jednak chcę Was przekonać,
żebyście dali "Młody Wilkom" szansę i nie skreślali
filmu już na starcie!
Plakat z pewnością nie zachęca... (źródło: http://plakat.net.pl) |
Głównym bohaterem
"Młodych Wilków" jest świeżo upieczony absolwent
szczecińskiego liceum, Prymus (Piotr Szwedes). Chociaż chłopak
pochodzi z biednej rodziny, a jego ojciec (Edward Linde-Lubaszenko)
poważnie zapadł na zdrowiu, to przez cztery lata ogólniaka udało
mu się zdobyć tytuł najlepszego ucznia. W nagrodę otrzymuje
komputer IBM (co podkreśla się dobitnie w filmie – nie mogło zabraknąć
product placement) ufundowany przez miejscowego krezusa
Chmielewskiego (Jan Nowicki). Prymus jednakże o wiele bardziej
interesuje się piękną córką biznesmena, Cleo (Michelle Cleo
Godsey). Niestety po zakończeniu edukacji nie ma zbyt różowych
perspektyw. By zapewnić rodzinie godną egzystencję nasz bohater
zmuszony zostaje do podjęcia pracy w charakterze zwykłego
robotnika. Sytuacja zmienia się, gdy Prymus nawiązuje bliższą
znajomość z licealnym kolegą Cichym (Jarosław Jakimowicz), który
kręci lewe interesy z miejscowym gangsterem Czarnym (Alex Murphy).
Cichy - bezapelacyjnie najlepsza postać w "Młodych Wilkach" (źródło: http://film.wp.pl) |
Co ciekawe pod względem
fabularnym "Młode Wilki" są fuzją dwóch typowych
amerykańskich gatunków. Niemal połowę filmu można śmiało
uznać za high school movie, ze
wszystkimi obowiązkowymi elementami. Mamy więc outsidera, licealne
bling-blingowe
melanże, trudno dostępną elitę, no i oczywiście gorącą laskę,
która jest poza zasięgiem naszego bohatera. W polskich realiach
momentami wygląda to naprawdę zabawnie i można by wylać
hektolitry hejtów. Niemniej patrząc na "Młode Wilki"
jako high school movie
niemalże rozczuliłem się nad czasami własnej, licealnej młodości.
Świat piękny i radosny, z pierwszymi poważnymi miłościami,
utracony bezpowrotnie w odmętach czasu... Tempus fugit,
aeternitas manet. Poza tym odkąd
sięgam pamięcią lubiłem amerykańskie high schoolowe seriale
(m.in. "Veronica Mars", "The O.C."), toteż nie
czułem się zażenowany pod tym względem zbyt wielce. Niestety o
wiele gorsza wydaje się druga składowa "Młodych Wilków",
czyli gangsterskie kino akcji. O ile do przekrętów, walki o wpływy
oraz samej działalności przestępczej zarzutów raczej nie mam
(poza jednym) to pod względem technicznym wszystko jest fatalne.
Dawno nie widziałem tak żenujących strzelanin, bijatyk oraz
eksplozji. Bieda, nędza i rozpacz. Jeśli chcecie zobrazować sobie
to wizualnie to porównajcie scenę napadu na bank z filmu Żamojdy i
"Gorączki" Michaela Manna, która powstała w tym samym
roku. Ponadto "Młode Wilki" wpisują się w nurt kina
twierdzący, że seria z karabinu (tutaj standardowy
wschodniooeuropejski AK-47) puszczona po masce i przedniej szybie
zamienia auto w monstrualną kulę ognia. Jeśli chodzi natomiast o
jeden wspomniany zarzut to finałowy przerzut uranu/plutonu wydaje mi
się trochę za dużą akcją, jak na możliwości naszych chłopców.
Jednak mam świadomość, że w tamtym okresie był to dosyć
chwytliwy i aktualny temat.
Prawie jak w Kalifornii... (źródło: http://film.wp.pl) |
Miało
być po amerykańsku, więc Żamojda dodał sekwencje, w których
zamiast dialogów możemy posłuchać piosenek. Wbrew pozorom tak
dziwnie (jak na ówczesne czasy) wyglądający zabieg, wcale nie razi
w "Młodych Wilkach". Z pewnością należy zatem pochwalić
soundtrack, z zapadającym w pamięć utworem Pocałuj Noc
Varius Manx. Masakra, pierwsze takty i przeniosłem się mentalnie w
lata 90-te. Co jeszcze warto wspomnieć z fascynacji Hollywood? Na
pewno bling-blingowe
posiadłości, motorówki i auta niemal takie same jak w "Miami
Vice", czy choćby windsurfing. W tym miejscu warto zwrócić
uwagę na jeden z najgłupszych motywów w dziejach polskiej
kinematografii. Zatrudnienie do polskiego filmu anglojęzycznego aktora, a
następnie podłożenie dubbingu pod jego kwestie wydaje mi się
absurdem, który może wystąpić jedynie w Polsce. Nie mam przy tym
pretensji do Alexa Murphy'ego, bo ma zajebistą stylówkę i fajną
stworzył postać, ale panie Żamojda pytam się po co kurwa, po co?!
W przypadku postaci granej przez Michelle Cleo Godsey ma to jeszcze
jakieś fabularne uzasadnienie, ale bitch please!
Naprawdę czasami chciałbym wiedzieć jaka idea kierowała
niektórymi reżyserami w danym momencie!
Czarny - najprawdziwszy badass motherfucker (źródło: http://film.wp.pl) |
Co
zatem sprawia, że "Młode Wilki" są filmem aż tak
wyjątkowym? Po pierwsze wspomniany i nie do końca udany przeszczep
amerykańskich wzorców na polski grunt. Mimo, że nie wszystko
poszło po myśli reżysera to do tak bezpardonowego rżnięcia
trzeba wykazać się nie lada odwagą. Za to wielki szacunek dla pana
Żamojdy. Po drugie "Młode Wilki" przedstawiają świat,
którego już nie ma, ponieważ wraz z akcesją do UE stracił rację
bytu. Po trzecie już w 1995 roku wiadomo było, że po skończeniu
studiów nie ma szans na pracę w zawodzie. Dobitnie pokazuje to
postać Marzeny (Małgorzata Kożuchowska!!!), absolwentki
etnografii, która jedynie za ładną figurę dostała pracę
sekretarki. Za ten ukazany w zajebisty sposób brak perspektyw na
lepsze życie wpisuję "Młode Wilki" do kanonu polskiej
kinematografii. Najważniejszy jednakże powód to fakt, że film ma
prawdziwy KLIMAT! Mimo ogromniastych ułomności daje się go czuć
na każdym kroku i do tego ta wszechogarniająca nostalgia! Naprawdę,
pod tym względem "Młode Wilki" zaimponowały mi bardzo.
Jeśli chodzi o aktorstwo to wiadomo, że jest przeważnie
czerstwo. Piotra Szwedesa mógłby zastąpić randomowy
aktor bez straty dla filmu. O Michelle Cleo Godsey można napisać
tyle, że nie jest żenująca. Jan Nowicki wypada natomiast całkiem
poprawnie, aczkolwiek jakoś nie sądzę bym zapamiętam jego rolę w
szczególny sposób. A oprócz wymienionych cała rzesza znanych
i lubianych: Małgorzata
Kożuchowska, Edward Linde-Lubaszenko (szkoda, że tylko jedna
scena!), Paweł Deląg (Biedrona), Marek Frąckowiak, Michał
Milowicz, Robert Wabich, a nawet Grażyna Torbicka. Jednakże
największe uznanie należy się Jarosławowi Jakimowiczowi. Cichy w
jego wykonaniu to najlepsza postać w całym filmie. Jestem
przekonany, że była to rola życia tego aktora i nie jest w stanie
jej przeskoczyć! Koniecznie sprawdźcie jego monolog, o tym żeby
nigdy się do niczego nie przyznawać – chyba najmocniejsza scena
"Młodych Wilków"! Za niezwykle charyzmatyczną rolę
Cichego Jakimowicz ma mój wieczny szacunek, choćby nie wiem jak
hańbił się do końca żywota! Takiego kumpla chciałby mieć każdy
z nas: niby badass,
ale w gruncie rzeczy człowiek o złotym sercu.
Obowiązkowa scena miłosna w basenie (źródło: http://film.wp.pl) |
"Młode
Wilki" mimo amerykańskich korzeni są bardzo mocno osadzone w
polskiej rzeczywistości. Wszechobecne układy są godne nawet
znacznie późniejszych dzieł Wojciecha Smarzowskiego. Niemniej film
Żamojdy pełen jest ułomności, które zmuszają do odjęcia kilku
gwiazdek. Z drugiej strony za klimat, nostalgię oraz rolę
Jakimowicza należy się godniejsza ocena niż zwykle. Poza tym dla
wielu późniejszych polskich filmów "Młode Wilki" wydają
się niemal niedoścignionym wzorem. Nie potrafię wskazać żadnej
innej rodzimej produkcji, która w tak doskonały sposób
pokazywałaby życie chwilą. Wiem, że notą którą wystawiłem
może wydawać się na wyrost, ale będę jej bronił jak Ordon
swojej reduty!
Cichy i Czarny - zajebisty duet (źródło: http://film.wp.pl) |
Ocena:
7/10.
Dzisiejszemu widzowi trudno zrozumieć zachwyt nad Wilkami. Ci, którzy widzieli ten film 20 lat temu wiedzą, że był ważny dla całego pokolenia. Są ludzie, którzy czekają na trzecią część. Mogłaby być dużym sukcesem, gdyby utrzymała klimat Wilków, ale w dzisiejszych realiach.
OdpowiedzUsuńFanowski zwiastun kolejnej części można zobaczyć tutaj:
http://www.youtube.com/watch?v=4EiOYJ8YSKY
27 year-old Software Engineer III Brandtr Gudger, hailing from Westmount enjoys watching movies like Benji and Mountain biking. Took a trip to Phoenix Islands Protected Area and drives a Ferrari 400 Superamerica. link strony
OdpowiedzUsuńkancelaria adwokacka rzeszow lisa kuli
OdpowiedzUsuńWelcome my friends! Do you know any Nigerian prince? ;)
OdpowiedzUsuńDzięki za tę cenną informację, już łapię za telefon ziom! A znasz jakiegoś nigeryjskiego księcia może?
OdpowiedzUsuń