wtorek, 31 sierpnia 2021

Youth (2015)

 You say that emotions are overrated. But that's bullshit.

Emotions are all we've got.

Tym razem w ramach zakończonego parę dni temu Letniego Taniego Kinobrania w krakowskim Kinie Pod Baranami nadarzyła się okazja, aby nadrobić zaległości w twórczości Paolo Sorrentino. Włoskiego reżysera chyba nikomu przedstawiać nie trzeba – znacie przecież rewelacyjne "Wielkie piękno" czy "Młodego papieża". Szkoda jedynie, że na podobny pomysł wpadło znacznie więcej osób, przez co Sala Niebieska pękała w szwach i dosłownie niemal nie było czym oddychać (choć fotele, w którym można się wygodnie rozwalić, wręcz zapaść, zawsze na propsie). No, ale czyż wielkie przeżycia intelektualne nie powinny wymagać od nas choćby kapeczki poświęcenia? Po seansie w sumie zastanawiałem się czy napisać recenzję "Młodości" (bardzo trafne tłumaczenie oryginalnego tytułu – "Youth"), ale po pierwsze niezawodna Grażka rozwiała wszelkie wątpliwości w tej materii, a po drugie absolutnie wybitna rola Michaela Caine’a (nawet bez nominacji do Oscara!!!) zasługuje na choćby kilka linijek ode mnie.

© 20TH CENTURY STUDIOS.

Emerytowany, światowej klasy dyrygent i kompozytor Fred Ballinger (Michael Caine) spędza wakacje w szwajcarskim uzdrowisku (ostatnio pierwszy raz byłem w tężni solankowej, więc gorąco polecam). Towarzystwa dotrzymuje mu stary przyjaciel, uznany reżyser Mick Boyle (Harvey Keitel) pracujący wraz grupą młodych scenarzystów nad filmem mającym stać się testamentem wieńczącym jego karierę oraz znany, hollywoodzki aktor Jimmy Tree (Paul Dano), przeżywający swego rodzaju kryzys zawodowy. Wypoczywającemu Fredowi zwala się na głowę córka Lena (Rachel Weisz), która przeżyła bolesne rozstanie z partnerem oraz wysłannik królowej Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, która pragnie, aby kompozytor wziął udział w specjalnym koncercie z okazji urodzin księcia Filipa.

© 20TH CENTURY STUDIOS.

Po Paolo Sorrentino spodziewałem się przede wszystkim pięknych kadrów i bogatych wrażeń wizualnych. I chociaż w przypadku "Młodości" jest ich naprawdę niewiele, to nie czuję się wcale rozczarowany. Dwie godziny filmy minęły jak z bicza strzelił, mimo że na ekranie stosunkowo niewiele się dzieje, a bohaterowie spędzają czas głównie na nostalgicznych rozmowach o przeszłości. Chociaż nie uświadczymy nagłych zwrotów akcji czy nieoczekiwanych twistów fabularnych to "Młodość" ogląda się naprawdę znakomicie (no chyba, że jaracie się jedynie "Avengersami", to może być dla Was nudnawo). Osadzenie akcji w szwajcarskim sanatorium może już na wstępie postarza fabułę, ale przecież większość z nas doczeka zapewne starości i będzie się borykało z problemami dotykającymi filmowych bohaterów (np. problemy z oddawaniem moczu). Niemniej swoiste rozliczenie z życiem Freda i Micka wypada niezwykle interesująco z uwagi na ich wspólną przeszłość oraz nadzwyczaj bogate życiorysy. Jak to przeważnie bywa, genialność jednostki mocno ogranicza pozytywne oddziaływanie na życie rodzinne i doprowadza często do kompletnej katastrofy w budowaniu poczucia wspólnoty (vide szczere rozmowy Freda z córką).

© 20TH CENTURY STUDIOS.

Ale jest to również opowieść o tym, że z wiekiem zatracamy poczucie kontaktu z rzeczywistością, opierając się coraz bardziej na naszych wyobrażeniach dotyczących przeszłości, które przeważnie mają niewiele wspólnego z prawdziwymi zdarzeniami. I to właśnie najczęściej bliskie osoby wytracają nas z samozadowolenia, przedstawiając wydarzenia z ich perspektywy. Oprócz wspomnianych wyżej szczerych rozmów Freda z Leną, dobitnie pokazuje to relacja Micka z jego młodymi scenarzystami, którzy wręcz hołubią jego postać, stawiając mu niemal spiżowy pomnik za życia. Wszystko zmienia się w momencie, gdy uznany reżyser spotyka się z aktorką, którą wedle siebie samego, wylansował na wielką gwiazdę. Brenda Morel (Jane Fonda) brutalnie weryfikuje wspomnienia Micka, bez litości punktując dodatkowo jego ostatnie dokonania filmowe. Innym, ciekawym, a jednocześnie totalnie przejmującym smutkiem, wątkiem jest postać spasionego do granic możliwości południowoamerykańskiego gwiazdora, który żywcem przypomina Diego Maradonę. Warto także zwrócić uwagę na komiczny wręcz związek syna Micka z wcielającą się w siebie samą Palomą Faith.

© 20TH CENTURY STUDIOS.

Ostatnio widywałem Michaela Caine’a grającego role dystyngowanych dżentelmenów z wyższej klasy, ociekających poczuciem wyższości (vide epizod w "Tenet"). Tymczasem, ku mojemu ogromnemu zaskoczeniu, w "Młodości" angielski aktor całkowicie odszedł od tego konceptu. Fred zdecydowanie nie okazuje wyższości, może z wyjątkiem scen z wysłannikiem królowej, tworząc chyba najbardziej ludzką i przejmującą kreację w karierze Micheala Caina (przynajmniej w jego filmach, które widziałem). Naprawdę uważam, że warto obejrzeć "Młodość" choćby tylko z powodu tej doskonałej roli angielskiego aktora. Nie chcę w żaden sposób umniejszać wysiłków Harveya Keitela, ale jednak to Michael Caine osiągnął tutaj aktorski Parnas. Rachel Weisz również zagrała bardzo dobrze, z prawdziwymi emocjami wcielając się w córkę Freda. Podobnie mogę napisać o roli Jane Fondy. Jednak najbardziej na drugim planie błyszczy niepozorny Paul Dano, który stworzył po prostu magnetyczną i bezbłędną kreację.

© 20TH CENTURY STUDIOS.

"Youth" to przykład znakomitego kina, przy którym nie spoglądacie na zegarek, odliczając minuty do końca seansu. I choć pod względem wizualnym nie jest to może film charakterystyczny dla twórczości Paolo Sorrentino, to polecam Wam gorąco tę doskonałą opowieść.

© 20TH CENTURY STUDIOS.

Ocena: 9/10.