niedziela, 30 czerwca 2019

"Ślepnąc od świateł"/"Blinded by the Lights" (sezon 1, 2018)


Handluję kokainą wyłącznie dla pieniędzy. Nie dla rzeczy, które mógłbym za nie kupić, tylko dla nich samych*.

Ostatnio trochę mało piszę, ale gdy na dworze jest gorąco jak w kutasie Wulkana (ach te subtelne bon moty Tytusa Pullo!), to jednak zdecydowanie więcej czasu spędzam na rowerze niż przed ekranem komputera. Dodatkowo po nawet pobieżnym przeglądzie ostatnich, sporadycznie pisanych, recenzji, można wysnuć wniosek, że postanowiłem zostać dziwką HBO i zrecenzować każdy serial sygnowany ich logiem. Niestety prawda jest brutalna: amerykańska stacja nic mi nie płaci, a tematyka tekstów wynika raczej z wysokiej jakości produkcji HBO oraz z okresowej niechęci do kina, która trzyma mnie jeszcze od ostatnich Oscarów. Niemniej wkrótce rusza kolejna edycja Letniego Taniego Kinobrania w Kinie Pod Baranami, więc z pewnością nadrobię trochę zaległości z wielkiego ekranu. Dzisiaj jednakże pozostaję w dotychczasowych klimatach, aczkolwiek w zdecydowanie bardziej ojczystej odsłonie. "Ślepnąc od świateł" zrobiło prawdziwą furorę pod koniec zeszłego roku, a przez wielu brandzlowników zostało obwołane nawet najlepszym polskich serialem w historii. Gwoli ścisłości dodam jedynie, że jest to ekranizacja powieści Jakuba Żulczyka z 2014 roku wydanej pod tym samym tytułem. Książkę przeczytałem jednak dopiero po obejrzeniu serialu, żeby mieć materiał porównawczy, także w recenzji będę posługiwał się imionami bohaterów z serialu (tak, różnią się z pierwowzorem, a wytłumaczenie jest wręcz idiotyczne).
© 2019 Home Box Office Inc.
Kokaina i alkohol kochają cię najbardziej na świecie.
Kuba (Kamil Nożyński) to kokainowy diler detalista, przemierzający nocą Warszawę w poszukiwaniu srogiego hajsu: zaopatruje zarówno polityków, gwiazdy rapu, popularnych prezenterów telewizyjnych, jak i zamożne kobiety z wyższych finansowych sfer. Ponieważ chłopak ma naturalny talent do cyferek oraz skrupulatnie chroni własną tożsamość (w zasadzie można sobie zadać pytanie czy jeszcze ją posiada), stał się najlepszym człowiekiem nowostylowego gangstera Jacka (Robert Więckiewicz). Chociaż w przedświątecznym tygodniu pracy jest bez liku, Kuba marzy o upragnionym wyjeździe na trzytygodniowe wakacje do Buenos Aires. Jednakże, jak to zwykle bywa przed wakacjami, trzeba wpierw załatwić wszystkie pilne interesy – w tym m.in. przejęcie znanego i bardzo wartościowego klubu Betlejem od uzależnionego od prochów Malucha (Krzysztof Zarzecki). Perfekcyjne i poukładane życie Kuby ulega całkowitej zmianie, gdy w Warszawie pojawia się niedawno wypuszczony z więzienia, stary pruszkowski, były druh Jacka, Dario (Jan Frycz).
© 2019 Home Box Office Inc.
Kokaina jest wszystkim. Jest krwią, która płynie przez życie, interesy, przez pieniądze.
Jeżeli chodzi o porównanie literackiego pierwowzoru i serialu to nie mam ambicji przeprowadzania szczegółowej analizy. Moim zdaniem serial Krzysztofa Skoniecznego (pamiętacie bezkompromisowe "Hardkor Disko"?) jest dosyć wierny powieści Jakuba Żulczyka. Oczywiście parę różnić znajdziemy (np. wspomniane imiona, rodowód torby, czy postać Sikora, o którym w książce się jedynie wspomina gdzieś na marginesie), ale generalnie nie ma to większego wpływu na odbiór całości. Ciężko czepiać się również rozwiązań fabularnych zastosowanych w serialu, skoro zostały uprzednio (w większości) wykorzystane w literackim pierwowzorze. Na pewno twórcy postanowili trochę bardziej udramatyzować akcję – jak choćby w wątku wypadku samochodowego Mariusza (Cezary Pazura) czy zatrzymania Kubusia przez niezłomną grupę operacyjną. Niemniej serial ogląda się bardzo dobrze (wręcz znakomicie!), podobnie zresztą jest w przypadku lektury powieści Żulczyka (wchodzi jak złoto). Bardzo łatwo również odnieść wrażenie, że wiele ekranowych wydarzeń jest inspirowanych prawdziwymi historiami. Wracając jednakże do produkcji HBO to wbrew panującej opinii nie jestem zachwycony czołówką (te efekty specjalne to chyba nie są najlepsze). Piosenka It's Raining Today Scotta Walkera średnio przystaje do tematyki serialu, a zestawienia kontrastowego kompletnie nie kupuję. Tu by się raczej przydał jakiś mocny utwór serialowego Pioruna vel Poziomki z Piździchowa (rewelacyjny Krzysztof Skonieczny).
© 2019 Home Box Office Inc.
To jakbyś myślał, że nie ma innego świata poza tym teraz i tutaj. Poza tym chujowym, przejebanym miastem. 
I taka właśnie jest ekranowa Warszawa, choć trzeba przyznać, że zdjęcia Michała Englerta (w szczególności nocne) robią kolosalne wrażenie – ogólnie pod względem realizacyjnym jest to bardzo wysoki poziom. Wraz z bohaterami serialu przemierzamy modne knajpy i hipsteriony, ale także wielkie, ponure blokowiska, przaśne zajazdy czy podrzędne mordownie z parszywymi typami. Obraz społeczeństwa stolicy kreślony ręką Żulczyka, a następnie przeniesiony na ekran, jest totalnie depresyjny. Czytałem kiedyś fajną opinię, że gdyby bohaterowie serialu mogli spojrzeć na siebie z perspektywy Kuby, to z pewnością popełniliby samobójstwo. Detalista nie oszczędza w umysłowej, srogiej krytyce żadnego ze swoich klientów, a często dokłada również współpracownikom czy pracodawcom. W zasadzie w "Ślepnąc od świateł" nie uświadczymy żadnych postaci pozytywnych – najbliżej osiągnięcia takiego statusu jest oddana przyjaciółka Kubusia, Pazina (Marta Malikowska). Proces stopniowego staczania się głównego bohatera w otchłań kompletnego chaosu i zatracenia staje się niezwykle wciągającym przeżyciem, niemniej osobiście nie przemawiają do mnie postapokaliptyczne sny (wizje?) nawiedzające Kubę. Doceniam niemniej warsztat twórców, który pozwolił na stworzenie konwencji totalnego niepokoju. Na ogromny plus należy natomiast zaliczyć hip-hopową twórczość Pioruna, wspieranego przez Tureckiego Króla, a w szczególności teledysk do utworu Od braci dla braci. Warto także docenić garść bon motów, które mam nadzieję wejdą do codziennego użytku.
© 2019 Home Box Office Inc.
Każdemu na koniec jego własny dowcip.
Aktorstwo jest najpoważniejszym problem i jednocześnie największą zaletą "Ślepnąc od świateł". Debiutujący na ekranie Kamil Nożyński (na co dzień raper Saful ze składu Dixon37) sprawdza się dobrze mniej więcej do połowy serialu. Dopóki Kubuś trzyma gardę pozbawionego emocji, wyrachowanego i chłodnego icemana, to jego kreację można uznać za sukces. Jednakże, gdy na scenę wkraczają emocje to kamienna twarz zamienia się w poważną wadę – aktor zdecydowanie musi popracować nad swoim warsztatem, ponieważ pojawia się duży problem z odbiorem ostatnich odcinków serialu. W szczególności, jeżeli za partnerkę dostaje tak drewnianą aktorkę jak Marzena Pokrzywińska (Paulina). Chemii między tymi postaciami nie ma kompletnie żadnej, a cały misterny konstrukt upadku Kubusia opiera się ponoć właśnie na afekcie do jego byłej. Naprawdę wypadło to kolosalnie słabo. Nie do końca podobała mi się również rola Cezarego Pazury, który wcielając się w znanego prezentera i showmana, zagrał po prostu Króla TVNu. Na szczęście "Ślepnąc od świateł" wypełnione jest również wspaniałymi, niezapomnianymi występami. Świetnie zaprezentowała się choćby Agnieszka Żulewska (Anastazja) czy Ewa Skibińska (Ewa), ale laury za najlepszy występ żeński należą się Marcie Malikowskiej za przejmującą rolę Paziny. Nie sposób nie docenić również epickiej roli reżysera Krzysztofa Skoniecznego (Piorun), depresyjnej kreacji Eryka Lubosa (Marek), epizodycznego, acz niezapomnianego występu Jacka Belera (Sikor) czy przejmująco realistycznego Janusza Chabiora (Stryj). Na koniec pragnę zwrócić Waszą uwagę na dwie najlepsze role. Początkowo myślałem, że Robert Więckiewicz zawłaszczy kompletnie serial dla siebie. Monologi Jacka na siłowni i w jacuzzi oraz scena spotkania wigilijnego z kolegami po fachu to prawdziwa poezja i aktorski Parnas. Normalnie Jacek byłby królem "Ślepnąc od świateł", gdyby nie pojawił się ON. Dario w wykonaniu Jana Frycza to jest coś czego nikt się nie spodziewał. Kurwa, śmiem twierdzić, że jest to chyba najlepiej zagrany villain w dziejach polskiej telewizji, który w także w światowych rankingach mógłby powalczyć o wysokie lokaty. Jan Frycz stworzył niezapomnianą, totalnie odjechaną kreację, która po prostu ryje banię. Każda scena z jego udziałem to mistrzostwo aktorskiego fachu, w każdej scenie zawłaszcza ekran tylko dla siebie, sprawiając, że z wytęsknieniem czekamy na jego powrót. Panie i panowie, chapeau bas!
© 2019 Home Box Office Inc.
"Ślepnąć od świateł" nie jest z pewnością serialem doskonałym i posiada sporo wad, których można było uniknąć. Szkoda, że serial po połowie siada tak pod względem aktorskim (Kuba i Paulina) i trochę fabularnym – można ubolewać nad zmarnowanym potencjałem. Niemniej nie żałuję tych paru godzin spędzonych na projekcji, zważywszy, że miałem okazję zobaczyć zło wcielone pod postacią Daria.
© 2019 Home Box Office Inc.

Ocena: 7/10 (Dario w wykonaniu Jana Frycza 11/10).

*Wszystkie cytaty pochodzą z książkowego pierwowzoru.