środa, 24 lutego 2021

"Palm Springs" (2020)

Today, tomorrow, yesterday, it's all the same.

W połowie lutego doszło do bezprecedensowego wydarzenia. Jaśnie oświeceni rządzący, którzy po wsze czasy będą słynąć ze sprawnego inaczej (żeby nie powiedzieć upośledzonego) sposobu radzenia sobie z pandemią, ku mojemu wielkiemu zdziwieniu w akcie swojego bezgranicznego miłosierdzia postanowili otworzyć zamknięte od miesięcy kina. Zaskoczony wielce postanowiłem niezwłocznie wykorzystać ten niezwykły dar od losu, gdyż jak głosi stara, acz wyjątkowo prawdziwa maksyma: łaska pańska na pstrym koniu jeździ. Doskonale przy tym pamiętam jaką chujozą skończyło się zamknięcie barów i restauracji ogłoszone w październiku tuż przed moją długo wyczekiwaną wizytą w cieszyńskim Kornelu (swoją drogą gorąco polecam tę miejscówkę, która nawet teraz funkcjonuje jako księgarnia/antykwariat z pyszną kawą i jeszcze pyszniejszymi ciastami na wynos), a przecież kiedy zaczynam pisać tę recenzję naciera podobno czternasta fala zarazy. W ramach pierwszego w 2021 roku wyjścia do kina postanowiliśmy wesprzeć krakowskie kino Mikro, które przez rządowe obostrzenia znalazło się w bardzo trudnej sytuacji finansowej, a na seans wybraliśmy zeszłoroczny hit z festiwalu w Sundance, czyli "Palm Springs" w reżyserii Maxa Barbakowa (o którym pewnie nie słyszeliście wcześniej, jak i zresztą ja).

© 2021 Hulu, LLC

Od razu muszę wspomnieć, że "Palm Springs" opowiada o pętli czasowej (w stylu "Dnia świstaka" albo "Edge of Tomorrow"). Sympatyczny Nyles (Andy Samberg) wraz ze swoją dziewczyną Misty (Meredith Hagner) bierze udział w weselu odbywającym się w tytułowym Palm Springs w Kalifornii. Jak się dosyć szybko okazuje nasz bohater przeżywa ten sam dzień niezliczoną ilość razy, skupiając się na dobrej zabawie i bezstresowym podejściu do problemu. W całkowicie przypadkowy sposób Niles wprowadza do swojej zapętlonej rzeczywistości siostrę panny młodej, Sarah (Cristin Milioti) uważaną za puszczalską alkoholiczkę i ogólnie czarną owcę w rodzinie. Dotychczasowa luzacka egzystencja naszego bohatera ulega natychmiast diametralnej zmianie, a gdzieś na horyzoncie majaczy widno złowieszczego Roya (J.K. Simmons).

© 2021 Hulu, LLC

"Palm Springs" zaskoczyło mnie pozytywnie pod wieloma względami. Po pierwsze film ma zajebiście lekki i pozytywny klimat, co należy docenić wyjątkowo w tych smutnych jak pizda czasach srogiej pandemii. Nie wiem czy to wynika z kalifornijskiego słońca (co zabawne twórców nie było stać na kręcenie w tytułowym Palm Springs, więc film powstawał w Palmdale i Santa Clarita) czy po prostu z dobrego scenariusza, ale tę produkcję naprawdę chce się oglądać. I zapomnijmy na chwilę, że nie dostaniemy żadnego naukowego wyjaśnienia w jaki sposób powstała pętla czasowa, w której egzystuje Niles, bo czy tak naprawdę kogokolwiek obchodzą w tym przypadku takie szczegóły? Dodam jedynie, że Sarah poświęci wiele swojego zapętlonego czasu na rozwikłanie tejże zagadki. I nie zaobserwowałem tutaj jakiegoś przegięcia w kreowaniu tegoż luzu czy nadmiernego do bólu przeszarżowania z tworzeniem imprezowego klimatu jak się to często zdarza, ale wszystko wypada po prostu naturalnie (o ile w filmie o pętli czasowej można przyjmować takie założenia). Oglądając "Palm Springs" miałem szczerą ochotę dołączyć do Nilesa żłopiącego browar za browarem w hotelowym basenie lub spędzić trochę czasu z Sarah na robieniu kompletnych głupot, które i tak nie mają większego znaczenia – to właśnie mogę zdefiniować jako magię kina w tych trudnych czasach. Zastanówcie się zatem, czysto teoretycznie, w jaki sposób Wy spędzilibyście wiecznie zapętlony jeden dzień z Waszego żywota? Melanż ostateczny, niczym nieograniczony rozwój osobisty czy pogrążanie się w pogłębiającej się depresji?

© 2021 Hulu, LLC

Druga sprawa, która zrobiła na mnie spore wrażenie, to niezwykle sprawne i umiejętne prowadzenie fabuły, a przede wszystkim wplatanie we wspomniany luźny klimat przykrych i poważnych życiowych problemów. O ile Niles, pogodziwszy się z nieuchronną powtarzalnością dnia, poświęcił się wiecznemu melanżowi, o tyle inni uczestnicy wesela zapętleni w czasie raczej średnio znoszą tę sytuację. Warto w tym kontekście zwrócić uwagę na niezwykle ciekawą postać Sarah, która początkowo wydaje się dosyć jednowymiarową, typową bohaterką komediową, ale z czasem nabiera dramatycznej głębi, która powtarzana dzień w dzień może prowadzić do kompletnej depresji. Warto także docenić kreatywność twórców dotyczącą rozwiązań fabularnych na spędzenie w kółko tego samego dnia. Naprawdę rodzinne, weselne dramaty oraz wspólne perypetie Nilesa i Sarah (dinozaury!) przedstawione na ekranie są absolutnie zabawne. Do tego otrzymujemy świetnie napisany, a przede wszystkim naturalne dialogi, imponujące falshbacki oraz bardzo fajną i pasującą do filmu ścieżkę dźwiękową. Czegóż chcieć zatem więcej?

© 2021 Hulu, LLC

Jeśli chodzi o aktorstwo to dawno nie wiedziałem tak doskonałej ekranowej chemii. Andy Samberg i Cristin Milioti są po prostu stworzeni do tych ról i tworzą świetną ekranową parę bohaterów. W zasadzie jest to aż tak dobre, że chętnie obejrzałbym ich razem w jakimś następnym filmie. A na drugim planie też dzieje się wiele dobrego. J.K. Simmons wcielający się w charyzmatycznego Roya zawłaszcza co prawda samolubnie większość ekranu, ale warto zwrócić uwagę choćby na występ Dale Dickey (Darla), okupującej lokalną mordownię czy posiadającego mały arsenał Briana Duffy’ego (Spuds). Nie sposób przejść obojętnie obok roli Camili Mendes (Tala), która wcieliła się w pannę młodą, a przy okazji siostrę Sarah. Zawsze fajnie zobaczyć na ekranie znanego z serialu "The O.C." (w Polszy "Życie na fali") Petera Gallaghera (Howard). Ogólnie pod tym względem jest naprawdę bardzo dobrze.

© 2021 Hulu, LLC

Na razie "Palm Springs" uważam za najbardziej pozytywne zaskoczenie 2021 roku (chociaż zbliża się dopiero koniec lutego). Jest to świetny film, aby trochę odpocząć od zimowego, męczącego ponurego nastroju i poczuć znacznie luźniejszy i wiele bardziej optymistyczny wakacyjny klimat. Polecam bezapelacyjnie na smutne dni bez słońca!

© 2021 Hulu, LLC

Ocena: 8/10.