środa, 22 sierpnia 2012

"Wrath of the Titans"

"Gniew Tytanów” to sequel raczej średnio udanego "Starcia Tytanów”. Tym razem znany z pierwszej części, syn Zeusa i śmiertelniczki, Perseusz (bezużytecznych półbogów jest jak mrówek – LOL) poświęca się wychowaniu syna i rybactwu. Jednakże idylla zostaje zaburzona przez samego Zeusa, który domaga się od swojego potomka pomocy. Nasz dzielny bohater początkowo odmawia, ale gdy jego ojciec wpada w poważne tarapaty natychmiast się reflektuje. Łącząc siły z synem Posejdona Agenorem (określany w filmie najczęściej jako „wielkie rozczarowanie”) oraz dzielną i piękną królową Andromedą wykonuje kolejne questy, aby po raz kolejny ocalić ludzkość przed niechybną zagładą.
źródło: http://www.impawards.com
 Fabuła jak widać na pierwszy rzut oka wtórna i miałka niewątpliwie. Szczególnie rozczarowuje przejście na stronę dobra skruszonego czarnego charakteru, które jest przewidywalne do granic możliwości. Ogólnie akcja przypomina trochę grę komputerową – idź gdzieś, zdobądź artefakt, idź gdzieś indziej. Na szczęście prawie uniknięto patosowych popisów oratorskich. Zatem byłaby mocna trójka, ale jednak nie tym razem.
źródło: http://www.movieinsider.com/
Film ratują bowiem efekty specjalne. Powiem krótko: urwało mi dupę! Ognia jest tyle, że można by obsadzić ze 3 filmy o napalmie, poza tym wygląda zajebiście. Szczególnie początkowa scena, gdy chimery zieją ogniem robi świetne wrażenie. A sen Perseusza to już majstersztyk! Z zachwytem patrzyłem również na Kronosa, bo wykonać taką postać to naprawdę nie lada wyzwanie. Poza tym mamy bardzo ładne plenery (bez lipy jak w „Conanie”) i naprawdę sporo statystów z bogactwem wszelkiego rodzaju sprzętu. Krótko mówiąc: prawie nie ma lipy! Dlaczego prawie? Otóż mogę się przyczepić do tego w jaki sposób wyglądają bogowie. W większości (z wyjątkiem Aresa) przypominają bejów, przy czym Hefajstos jest czymś w połowie drogi między bejem a prof. Dumbledorem. Mimo to film oglądało się świetnie i śmiało stwierdzam, że trzecią część bym z chęcią zobaczył.

Ocena: 5/10.

2 komentarze:

  1. Autor bloga jest osobą anielskiej cierpliwości. Bowiem nikt, kto nie lubuje się w paździerzowych zwrotach akcji i dialogach pisanych przez Stowarzyszenie Patetycznych Przedszkolaków nie jest w stanie zdzierżyć tego tworu. Ocena znacznie zawyżona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W porównaniu do innych dzieł tego rodzaju wydaje mi się, że patosu jest akurat naprawdę mało. Pod tym względem zapamiętałem jedynie speech Andromedy do żołnierzy.
      Natomiast dla mnie zwroty akcji są na typowym poziomie. Nie można oczekiwać twistów stulecia :)

      Usuń