Naprawdę nie rozumiem w jaki
sposób, będąc dzieckiem wychowanym na poniedziałkowych megahitach Polsatu,
mogłem przeoczyć taką perełkę. Wesley Snipes w szczytowej formie, Sean Connery
świetny jak zawsze plus Harvey Keitel jako zły porucznik i Cary-Hiroyuki Tagawa,
którego nazwisko może nic nie mówi, ale jego twarz znają raczej wszyscy. Epizodyczna
rolkę ma nawet Steve Busceni. Pod względem fabularnym mamy klimaty japońskie:
mocarna korporacja z Japonii próbuje doprowadzić do przejęcia amerykańskiej
firmy komputerowej. Jednakże w trakcie bankietu dochodzi do morderstwa
professional mistress (jak to ładnie ujęło IMDB). Sprawa jest bardzo mętna, toteż
dzielny porucznik Smith (Snipes) potrzebuje pomocy znawcy japońskiej kultury i
zwyczajów kapitana Connora (Connery), który podobno zaprzedał duszę
Japończykom.
źródło: http://en.wikipedia.org/ |
Intryga kręci się wesoło, dużo
twistów i finał, którego nie przewidziałem, pomimo, że byłem 100% pewny
zakończenia. Sprawność realizacyjna, cięte dialogi, mało mordobicia, ale jak
już to Snipes błyszczy. Co może drażnić? Poza ogromnym przerysowaniem
japońskich gangsterów nic mi nie przychodzi na myśl. Przez 2 godziny bawiłem
się naprawdę przednio, ale mam świadomość, że percepcja tego obrazu może być
diametralnie różna.
Ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz