środa, 8 sierpnia 2012

"Bitwa Warszawska 1920"

"Bitwa Warszawska 1920" – pierwszy polski film w 3D wyprodukowany za ok. 9 mln USD. To brzmi dumnie i budzi respekt, ale raczej w Kazachstanie niż w Europie Zachodniej (z szacunku nie wspominam nawet o USA). Szczerze powiedziawszy po Jerzym Hoffmanie oczekiwałem znacznie więcej i jestem naprawdę rozczarowany tym, co zobaczyłem. Oto historia dzielnego kawalerzysty Janka (Borys Szyc) i jego wielkiej miłości do artystki estradowej Oli (Natasza Urbańska) zostaje wpleciona w dramatyczną walkę o niepodległość burżuazyjno-imperialistycznego państwa polskiego. W filmowych epizodach pojawia się cała masa postaci znanych doskonale z historii m.in.: Lenin, Trocki, Stalin, Tuchaczewski, Piłsudski, Grabski (Żebrowski – lol), Witos. Oczywiście jest to celowy zabieg, który ma zaznajomić widza z historią naszej ojczyzny. Dla mnie jest to zdecydowanie niepotrzebne, bo dzięki Renacie i Historii Polski XX wieku doskonale znam te wydarzenia, ale mam świadomość, iż masy społeczne są nieuświadomione historycznie (oraz ideologicznie pewnie też). Niestety wpływa to w dużym stopniu na spójność filmu.

Moim zdaniem największą wadą "Bitwy Warszawskiej" jest epizodyczność fabuły (podobnie jak w „Katyniu”) oraz jej miałkość. To typ filmu: „im bardziej przejebane ma masz bohater, tym większa szansa, że go zaraz wyratują („aeropłany”, dobrzy kozacy Bohuna, ba – nawet bolszewicy).” Dialogi są często przykre i budzą zażenowanie, podobnie jak „gra aktorska” Nataszy Urbańskiej (gdzie nominacja do Oscara jest?!). Około 25% „Bitwy” to estradowe popisy Nataszy, w których wypada całkiem nieźle swoją drogą, ale to nie jest musical tylko kino batalistyczne. Z aktorów najlepszy jest Adam Ferency, który wcielił się w czekistę.

Czekałem na epickie kino. Zatem pytam gdzież ono się podziało? Wszystkiego jest mało: sprzętu, dekoracji, czerwonej hołoty, scen batalistycznych, kawalerzystów, wybuchów, okrucieństwa. Widocznie za 9 mln USD nie da się nakręcić godnego filmu o jednej z najważniejszych bitew ubiegłego stulecia, który by nie budził zażenowania u widza. A jeśli się nie da to po co kręcić takie coś? Oczywiście dla pieniędzy J

Ocena: 2/10 (bo film nie jest sprawnie zrealizowany, ale mógłby być jeszcze gorszy).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz