sobota, 11 sierpnia 2012

"Krugerandy"


Kolejne starcie z polskim kinem zakończyło się epicką porażką. Naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć kto, po co i dlaczego w taki sposób postanowił nakręcić "Krugerandy". Drugi problem jaki mnie dotknął po projekcji to nieadekwatność przyjętej skali oceniania. To jest po prostu niemożliwe, aby w jakikolwiek można było porównać polskie filmy z innym kinem bez obrazy dla tego drugiego. To co wczoraj zobaczyłem to było już prawdziwe przegięcie. Najgorsze, że nie była to durna komedia dla ludzi debilów, ale niby film poważny, za który reżyser Wojciech Nowak dostał nominację do Złotych Lwów (na szczęście w Gdyni, a nie w Wenecji). W zasadzie nie mogę uwierzyć w tę nominację i wypieram to ze świadomości.
źródło: http://alejka.pl/
Pierwsze żale wylane, więc mogę przejść do konkretów. "Krugerandy" to historia grupy przyjaciół z małego miasteczka kończących właśnie lokalne technikum. Jak powszechnie wiadomo miejsca takie nie są zbyt perspektywiczne, to też panuje w nich totalna chujoza oraz brak nadziei na lepsze życie. W filmie ukazano to raczej słabo i nieprzekonywująco. Chcąc się wyrwać z zaklętego kręgu ubóstwa Ragnara Nurkse młodzież wstępuje na drogę zbrodni wykonując zlecenia dla lokalnego bonza. Zuchwałe akcje nacechowane są niestety głębokim upośledzeniem zarówno ze strony geniusza zbrodni, jak i wykonawców. Tego się nie da opisać – to trzeba zobaczyć! Przy tym filmie "Młode wilki" są prawdziwym arcydziełem! Zresztą porównywać "Młode wilki" do tego gówna to jest ogromna obraza. Pod względem fabularnym nawet "Lejdis" są lepsze (w życiu się nie spodziewałem, że to napiszę).
źródło: http://aleksandraniespielak.com/film.html
Obsada za to wspaniała: Dorociński, Stuhr, Żukowski (wygląda jak Two Face), Tyszkiewicz, Trela. Skoku na kasę tu zdecydowanie nie było, więc nie rozumiem motywów uczestnictwa w tym przedsięwzięciu. Aktorstwo w filmie to prawdziwy żal, jedynie daje radę przekonująco zagrać Trela i może częściowo Tyszkiewicz. I właśnie z powodu Jerzego Treli „Krugerandy” dostają jedną gwiazdkę, a nie zero (zresztą jak powszechnie wiadomo na IMDb najniższą oceną jest 1/10). Przewrotnie napiszę, iż polecam ten film – zobaczcie jak wygląda prawdziwe polskie gówno. Ktoś w jakiejś recenzji napisał, że zmarnowano potencjał na dobre kino – ani przez chwilę żadnego potencjału nie ujrzałem. Co gorsze, film nie jest wcale zabawny, nawet w niezamierzony sposób i się ogromnie dłuży. „Krugerandy” mogą spodobać się jedynie ultra ortodoksyjnym fanom Dorocińskiego. Totalna porażka.

Ocena: 1/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz