niedziela, 19 sierpnia 2012

"Sezon na leszcza"


Czasem przychodzi taki dzień, kiedy pewni swojej mocy rzucamy wyzwanie najchujowszym filmom świata, czyli rozrywkowym produkcjom polskiej kinematografii. Tym razem ma to na celu również mentalne przygotowanie do projekcji „Kac Wawa”, który jakoby stał się niedoścignionym i legendarnym wzorem produktu filmopodobnego. Akurat się złożyło, iż "Sezon na leszcza” objawił się w telewizji. Reżyseruje Bogusław Linda, który oprócz siebie zebrał imponującą (jak na polskie realia) obsadę: Marian Dziędziel, Anna Przybylska, Edyta Olszówka, Paweł Deląg, Robert Gonera, Gabriel Fleszar.
źródło: http://www.wp.pl/
 Fabuła to dwa równoległe wątki: ucieczka po średnio udanym napadzie na bank oraz perypetie małomiasteczkowego policjanta, który pragnie zidentyfikować kochanka swojej żony. Niestety za późno włączyłem telewizor i przeoczyłem zapewne wspaniałą akcję rabunkową, której nie powstydziłaby się nawet "Gorączka”. Myślałem, że może wróci we flashbackach, ale niestety tak się nie stało. Pomysł na film zatem całkiem ambitny – to mogę przyznać, ale wykonanie niemal tragiczne. Pierwszy wątek (Gabriel Fleszar oraz Anna Przybylska) pod każdym względem zasługuje na 0/10. Rzekłbym, iż jest to niemal surrealistyczne widowisko, które w gruncie rzeczy nie ma żadnego sensu i nikogo nie obchodzi. Poza tym gra aktorska Gabriela Fleszara (prawdziwy MVP tego filmu) wyjaśnia, dlaczego jego kariera rozwinęła się w taki, a nie inny sposób, i czemu dostał tyle nominacji i Oscarów.
źródło: http://www.filmpolski.pl
Na szczęście wątek drugi jest o wiele lepszy – przy czym stwierdzenie „o wiele lepszy” nie oznacza, że jest wyjątkowo dobry. W przeciwieństwie do pierwszego jest przynajmniej w jakiś sposób interesujący i czasami zabawny (oczywiście jest to humor oparty na wulgaryzmach). Marian Dziędziel i Bogusław Linda to ludzie stworzeni do picia wódki na ekranie. Dlatego nie może dziwić, że scena deszczowej womitacji Lindy wzbogacona oddawaniem moczu przez Dziędziela pod blokiem nosi w sobie geniusz realizmu (troskliwe pytanie „czy coś Ci zaszkodziło?”). Ten wątek można ocenić mniej więcej na 5/10. Poza tym product placement, ludzie z miasta, korupcja i łapówki oraz nietypowe, jak na polskie kino, zakończenie, za które podnoszę ocenę o jedną gwiazdkę.

Ocena: 3/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz