niedziela, 26 sierpnia 2012

"The Remains of the Day"

"Okruchy dnia” to chyba jedna z największych filmowych niespodzianek jakie spotkały mnie w moim życiu. Prawdopodobnie gdyby nie ogromny przypadek, sam z siebie nigdy nie obejrzałbym tego filmu. Dlaczegóż? Otóż nie jestem fanem dramatów obyczajowych, więc tym bardziej historia o służących lorda Darlingtona wydawała mi się zdecydowanie odpychająca. Aczkolwiek kiedyś nie było w TV kompletnie nic innego, więc włączyłem z nudów. Wciągnęło mnie od pierwszej minuty.
źródło: http://isastaffing.com/blog/
"Okruchy dnia” to opowieść o relacjach ochmistrza Stevensa (wspaniały Anthony Hopkins) i gospodyni Kenton (równie wspaniała Emma Thompson), pracujących w posiadłości lorda Darlingtona. Czasem zabawnych (jak na przykład o konwersacja o rzeźbie przedstawiającej Chińczyka), a czasem bardzo przykrych dla obojga bohaterów. A wszystko to na tle wielkiej polityki końca lat 30-tych ubiegłego stulecia (lord Darlington jest w końcu ważną postacią). Nie ma się jednak czym martwić: kwestie polityczne są jedynie tłem i nie zostały wepchnięte do filmu na siłę. Ot, ciekawe urozmaicenie, pokazujące dosyć interesujące rzeczy, o których nie wszyscy mają pojęcie.
źródło: http://www.themoviedb.org
Film wspaniale oddaje realia zarówno epoki, jak i funkcjonowania wielkiej posiadłości od zaplecza. Jednak największą zaletą jest aktorstwo. Dawno nie widziałem takiej chemii między aktorami jak tutaj. Anthony Hopkins i Emma Thompson tworzą jedne z najlepszych kreacji, jakie miałem przyjemność kiedykolwiek oglądać. Dodatkowo wykonawcy drugoplanowi nie zawodzą: jest Hugh Grant, Christopher Reeve oraz James Fox. "Okruchy dnia” mają również nieoczekiwany walor edukacyjny: zamiast uczyć się formalnego języka angielskiego z książek polecam przyswoić sobie wszystkie zwroty grzecznościowe ochmistrza Stevensa.
źródło: http://www.movie-locations.com/
Postacie występujące w filmie są z krwi i kości, nie czuć u nich żadnej sztuczności. Fabuła rozwija się logicznie, w zasadzie "Okruchy dnia” to jedna wielka reminescencja. To właśnie uważam za prawdziwą magię kina: film o zwykłych, przyziemnych problemach, który wbija w fotel i przykuwa uwagę na ponad dwie godziny. Gorąco polecam!

Ocena: 9/10.

Tym razem naprawdę zgrabnie przetłumaczono angielski tytuł "The Remains of the Day”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz