czwartek, 9 sierpnia 2012

"Chaos"


Moi ulubieni herosi rozpierdolu i „brutalnej przemocy” w jednym filmie? Toż to zakrawa na prawdziwy hit kina klasy B! Naprawdę nie wiem, jak mogłem tak długo zwlekać z projekcją. I pomyśleć, że gdyby nie czysty przypadek taka potencjalna perełka mogłaby pozostać nieodkryta!

Jednakże początkowo wydawało się, iż „Chaos” to sztandarowe kino policyjne o niezwykle wysokim poziomie wtórności. Stary wyga lubiący naginać zasady (Statham), zawieszony po nieudanej akcji, zostaje zmuszony by połączyć siły z żółtodziobem, który z kolei musi zmierzyć się z legendą ojca. Razem mają odnaleźć geniusza zbrodni (Snipes), który dokonał zuchwałego napadu na bank, a następnie w celu zatarcia śladów rozpoczął eliminację swoich mniej ogarniętych współpracowników. Aczkolwiek nie wszystko jest tak proste jak się wydaje na początku...

Nie ukrywam, że zasiadając do „Chaosu” wiedziałem o twiście. Niemniej byłem zdolny przewidzieć go tylko połowicznie za co twórcy dostają pierwszego plusa. Drugi natomiast za Stathama (hejterzy powiedzą że jest „jak zwykle drewniany”) i Snipesa (tym razem na szczęście mało „demoniczny”). Co można dodać jeszcze do zalet? W zasadzie oprócz paru niezłych ripost to niewiele. Niestety po raz kolejny nie do końca wykorzystano potencjał jaki daje połączenie Stathama i Snipesa.

W kwestii wad mamy natomiast szerokie pole do popisu. Chociaż akcja filmu dzieje się w Seattle, to nijak wpływa to na rozwój fabuły. Gdyby tego nie napisano na początku to prawdopodobnie bym się nawet nie domyślił. Jak już wspomniałem na początku garściami czerpano ze sztampowego kina policyjnego, dużo jest tekstów w stylu „zostałem policjantem by czynić dobro” etc. Żółtodziób, mimo swojej wrodzonej prawości, jak gąbka chłonie mądrości mentora, które bardzo szybko wykorzystuje w policyjnej pracy. Jest to tym bardziej zadziwiające, iż cała fabuła rozgrywa się w zasadzie w ciągu 24 godzin. Mamy poza tym ogromne ilości odwołań do teorii chaosu oraz buddyzmu, nie wiem czy zawsze trafnych i potrzebnych, ale rozumiem, że twórcy postanowili w ten sposób uduchowić „Teorię chaosu”. Mimo wszystko warto zobaczyć, choć nie jest to wybitne kino. Szczególnie polecam fanom Stathama i Snipesa (chociaż tego drugiego zdecydowanie za mało na ekranie).

Ocena: 5/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz