piątek, 10 sierpnia 2012

"The French Connection"


Mocarne kino z początku lat 70-tych. Dwóch nowojorskich gliniarzy, Doyle (świetny Gene Hackman) i Russo (smutny Roy Scheider), wpada na trop przemytu prochów na wielką skalę, za którym stoi marsylski geniusz zbrodni Charnier (Fernando Rey). Mimo upływu ponad 40 lat od powstania filmu nie czułem się rozczarowany, zażenowany ani tym bardziej znudzony. Akcja płynie wartko, prawie nie ma bezsensownych epizodów (oprócz próby zlikwidowania Doyle’a – można mu było strzelić w plecy, czyż nie jest to prostsze?), poza tym aktorstwo jest na bardzo wysokim poziomie. Świetnie sfilmowane zostały wszelkie sekwencje pościgów, od pieszych (które przeważają) po samochodowe – za to wielki plus dla twórców. Poza tym można dostrzec niezwykłą dbałość o szczegóły: np. w scenie, w której Doyle obserwuje podejrzanych w restauracji i przechadza się po ulicy, w jednej z wnęk widzimy leżącego beja lub narkomana, który niezwykle urealnia cały obrazek. Do obejrzenia bez przypału.

Ocena: 8/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz