Pierwszy sezon nowej produkcji JJ
Abramsa za nami, toteż można pokusić się o jakieś podsumowanie. Generalnie kto
oglądał „Lost” (do dzisiejszego dnia nie rozumiem jak się to skończyło) poczuje
się niemal jak w domu, przy czym w "Alcatraz" nie ma (na razie) wątków
nadprzyrodzonych. Mamy jedynie lekkie i niezbyt nachalne s-f związane z podróżą
w czasie o 50 lat, aczkolwiek nie jest to nic wielkiego – po prostu typowy
wątek mystery.
W zasadzie jest to bardzo średni
serial, w którym jest trochę przemocy i nie ma kompletnie seksu. Jest to wielka
szkoda, albowiem Sarah Jones dysponuje wielkim potencjałem :)
Fabuła typowa dla tej klasy seriali, im bliżej końca sezonu tym więcej
tajemnic. Mam nadzieję, że Abrams nie wkurwi mnie milijonami sezonów, jak w
przypadku "Lost", i ograniczy się do 2 albo 3. W każdym razie oceny serialu nie
są tak szałowe jak w przypadku "Lost", więc może pohamuje swoje wybujałe
ambicje.
Dlaczego zatem warto oglądać "Alcatraz"? Powody są dwa: Sam Neill, a przede wszystkim Jonny Coyne w roli naczelnika
Jamesa. Naprawdę, żałuję, że Coyne nie pojawia się w każdej scenie, bo stworzył
taką kreację, że mózg rozjebany. Poza tym można sobie popatrzeć na San
Francisco i Sarah Jones (aczkolwiek tu zostajemy z ogromnym niedosytem).
Ocena: 6/10.
Całkiem niedawno znalazłem informację, że drugi sezon "Alcatraz" został anulowany, także nigdy nie dowiemy się o co tak naprawdę chodziło w serialu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz