niedziela, 19 sierpnia 2012

"Seeking Justice"


W zasadzie "Seeking Justice" nie ma żadnych zalet i ssie od początku. Bynajmniej ja nie potrafię żadnej wymienić. Przez krótką chwilę (bardzo krótką) myślałem, że mało demoniczny Nicolas Cage wywinduje ocenę do magicznego 3/10. Niestety czar prysł niezwykle szybko i zostałem skazany oglądanie tego niedorzecznego dzieła. Fabuła nikogo nie obchodzi, przemocy nie ma za wiele, znowu brak scen rozbieranych, a Cage miota się bezsensownie po ekranie. Nie wiem co skłoniło Guya Pearce’a do wystąpienia w tym filmie, ale musiały to być albo naprawdę grube miliony USD albo poważne długi. W każdym razie z łysą czachą wygląda jak dwukrotnie mniejsza wersja Vin Diesela. Wstyd to oglądać w kinie i płacić za to pieniędzmi. Zaskoczył mnie jeden twist, który na dodatek zaraz został całkowicie zepsuty w klasyczny sposób. Ponadto chociaż film dzieje się w Nowym Orleanie, to wygląda on jak każde amerykańskiej miasto (przy czym czasem pojawi się jakaś parada na ulicy). Marzyłem, żeby to się skończyło w miarę szybko, wyobrażając sobie jak trudno jest być fanem Nicholasa Cage'a.
źródło: http://www.moviepostershop.com
Ocena: 2/10.

Ps.
Wielkie pozdro dla dystrybutorów za przetłumaczenie "Seeking Justice” jako "Bóg Zemsty”. Sam był lepiej tego nie oddał. Poza tym pisanie na plakatach, że film spodoba się fanom „Taken” odjęło mu na starcie 5 gwiazdek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz