środa, 8 sierpnia 2012

"Age of Heroes"


Czasem oglądając film zastanawiam się jak bardzo jego twórcy są przekonani, że odbiorcy to kompletni idioci, których można zadowolić w wysoce żenujący sposób. Poza tym zawsze dziwię się wybitnym aktorom, którzy partycypują w tego rodzaju przedsięwzięciach. Oczywiście, mam świadomość, że każdy chce żyć godnie na pewnym poziomie, a czasem krucho z kasą. Ale żeby do tego stopnia… Chyba nie muszę dodawać, że wszystkie powyższe przemyślenia spotęgowały się w trakcie projekcji "Age of Heroes".

Generalnie „Age of Chujnia” byłoby zdecydowanie lepszym tytułem dla tego filmu, gdyż doskonale oddaje jego zawartość. Fabuła wyjątkowo wtórna: nazistowscy naukowcy wysmażyli niezwykle skuteczny system radarowy, a dzielni brytyjscy komandosi mają zdobyć technologię i zniszczyć placówkę badawczą III Rzeszy ulokowaną w górach Norwegii. Misję naszym dzielnym wojakom zleca nie kto inny tylko sam Ian Fleming (ogromna potwarz być umieszczonym w takim gównie i kompletny brak szacunku dla dorobku tego pisarza). Oczywiście jak każdy film tego typu „Age of Heroes” dzieli się na 3 fazy:
1)      rekrutacja drużyny do wykonania misji – bezsensowna i za długa, flashback spod Dunkierki to żal.pl, potem chujnia w wojskowym więzieniu,
2)      morderczy trening naszych wojaków – przykro patrzeć jak chłopaki nie dają sobie rady z bieganiem; poza tym tylko strzelają, a zatem można przewinąć,
3)      główna akcja – tym razem wyjątkowo przykra.

Naziści z SS są wyjątkowo głupi, giną dziesiątkami wybiegając pod cekaem, dowodzą nimi sadystyczni psychopaci. Brytyjscy komandosi fragują w każdy sposób: od karabinu po nóż. Niestety jadąc do Norwegii zapomnieli sobie zabrać białych mundurów, przez co widać ich jak na dłoni (akurat zima była). Jakaś zaleta? Trudno znaleźć, no może w ostateczności norweskie krajobrazy.
Zwykle polecam filmy, które oglądam (nawet te chujowe), ale tym razem kategorycznie odradzam. Totalna wtórność i chujoza. Najlepiej zapuścić sobie pierwszą „Parszywą dwunastkę”, „Tylko dla orłów” albo „Działa Navarony” i zobaczyć jak wygląda klasyka gatunku.

Ocena: 2/10.

PS.
Sean Bean umiera w tym filmie. Znowu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz