"Salt" zaczyna się całkiem obiecująco
(Salt jako superagentka uczy się składać serwetki z netu), ale z czasem jest
coraz gorzej. Fabuła wygląda następująco: do CIA zgłasza się były
funkcjonariusz FSB, Orłow (Daniel Olbrychski), który twierdzi, że w szeregach
agencji jest uśpiony agent wyszkolony w tajnym radzieckim ośrodku. Oczywiście
Orłow wskazuje na naszą bohaterkę, czyli Evelyn Salt (Angelina Jolie). I w
tymże momencie poziom głupoty zaczyna dramatycznie i systematycznie wzrastać.
Fajnie, że tym razem inwencji wystarczyło chociaż na kwadrans.
źródło: http://en.wikipedia.org/ |
W zasadzie fabułę zastępuje czysta akcja. Dla przykładu: w
jednej ze scen, osaczona ze wszystkich stron Salt, przeskakuje z wiaduktu na
ciężarówkę, następnie na cysternę, a potem na mniejszą ciężarówkę, by znowu
znaleźć się w potrzasku i fartownie dorwać motór. Wyjątkowo niedorzeczna jest
również akcja z zamachem na prezydenta Rosji, a motyw z czeskim majorem to już
przesada. Nie trzeba dodawać, że wszystko jest zrealizowane bardzo sprawnie i z
rozmachem.
źródło: http://www.motorauthority.com/ |
Wedle normalnych kryteriów "Salt”
zasługuje na 2/10, aczkolwiek podnoszę jedną gwiazdkę za Daniela Olbrychskiego,
którego jakoś rzadko widzę w hollywoodzkich produkcjach. Druga gwiazdka za to
co zrobiono z mężem Salt. Rzadko się widzi takie rzeczy w tego typu filmach,
dlatego doceniam inicjatywę.
Ocena: 4/10 (łącznie z dodatkowymi gwiazdkami).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz