"Pathfinder" zaczyna się niemal
idealnie: wikingowie – zajebiści, rzeź rdzennych mieszkańców Ameryki –
wystarczająco krwawa, brutalna i okrutna, drakkar – zajebisty. Zacząłem się
zatem zastanawiać, skąd wzięły się tak niskie oceny (a w szczególności
Metascore: 29/100)? Niestety okazało się, że doskonały początek został po raz
kolejny zmarnowany.
źródło: http://www.impawards.com/index.html |
„Pathfinder” to historia
normańskiego chłopca, który przeżywszy jako jedyny katastrofę drakkara w
Vinland, zostaje przygarnięty i wychowany przez indiańskie plemię. Ghost (Karl
Urban) porzuca dziedzictwo swoich wspaniałych przodków asymilując się z
miejscową ludnością. Niestety Wikingowie wracają po latach, aby jak to ostatnio
powiedział Pan Bolek „nieść kaganiec oświaty” (tutaj: totalna eksterminacja
indiańskiej ludności w celu przygotowania terenu pod przyszłe osadnictwo).
Niestety Ghost okazuje się zdrajcą białej rasy i w akcie zemsty rozpoczyna
batalię przeciwko najeźdźcom z Północy.
źródło: http://www.reviewbusters.net/default.aspx |
Dawno nie widziałem w filmie tylu
uciętych kończyn (przeważnie głów), rozbitych czaszek oraz wszelkiego rodzaju
okaleczeń. Pod tym względem jest doskonałe kino. Poza tym mamy bardzo sprawną
realizację, doskonałe kostiumy Wikingów oraz bardzo ładne zdjęcia i krajobrazy.
Jakież są zatem wady? Po pierwsze miałkie love story, które pojawia się bardzo
szybko. Po drugie Wikingowie z niezwyciężonych pro stają się nagle bandą
noobów, którą skutecznie fraguje nasz bohater. To bardzo razi, jeśli patrzymy
na ich wcześniejsze dokonania. Mimo wszystko, jeśli ktoś z Was lubi Wikingów,
powinien to zobaczyć.
Ocena: 5/10 (i Wikingowie mówią po islandzku!)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz