niedziela, 12 sierpnia 2012

"Pathfinder"


"Pathfinder" zaczyna się niemal idealnie: wikingowie – zajebiści, rzeź rdzennych mieszkańców Ameryki – wystarczająco krwawa, brutalna i okrutna, drakkar – zajebisty. Zacząłem się zatem zastanawiać, skąd wzięły się tak niskie oceny (a w szczególności Metascore: 29/100)? Niestety okazało się, że doskonały początek został po raz kolejny zmarnowany.
źródło: http://www.impawards.com/index.html
 „Pathfinder” to historia normańskiego chłopca, który przeżywszy jako jedyny katastrofę drakkara w Vinland, zostaje przygarnięty i wychowany przez indiańskie plemię. Ghost (Karl Urban) porzuca dziedzictwo swoich wspaniałych przodków asymilując się z miejscową ludnością. Niestety Wikingowie wracają po latach, aby jak to ostatnio powiedział Pan Bolek „nieść kaganiec oświaty” (tutaj: totalna eksterminacja indiańskiej ludności w celu przygotowania terenu pod przyszłe osadnictwo). Niestety Ghost okazuje się zdrajcą białej rasy i w akcie zemsty rozpoczyna batalię przeciwko najeźdźcom z Północy.
źródło: http://www.reviewbusters.net/default.aspx
 Dawno nie widziałem w filmie tylu uciętych kończyn (przeważnie głów), rozbitych czaszek oraz wszelkiego rodzaju okaleczeń. Pod tym względem jest doskonałe kino. Poza tym mamy bardzo sprawną realizację, doskonałe kostiumy Wikingów oraz bardzo ładne zdjęcia i krajobrazy. Jakież są zatem wady? Po pierwsze miałkie love story, które pojawia się bardzo szybko. Po drugie Wikingowie z niezwyciężonych pro stają się nagle bandą noobów, którą skutecznie fraguje nasz bohater. To bardzo razi, jeśli patrzymy na ich wcześniejsze dokonania. Mimo wszystko, jeśli ktoś z Was lubi Wikingów, powinien to zobaczyć.

Ocena: 5/10 (i Wikingowie mówią po islandzku!)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz