Przyznam, iż nie liczyłem na
wiele gdy zabierałem się do oglądania "Johna Cartera". Czas od wiadomości o
powstaniu tego dzieła do jego projekcji wypełniony był bowiem nieustającym
hejtingiem. Niestety trailer z białymi małpami dodatkowo pogorszył sytuację i
sprawił, że zacząłem się spodziewać totalnej chały za 250 mln USD (w między
czasie pojawiały się również pomysły jak można lepiej wydać tyle pieniędzy).
Mimo to radośnie zasiadłem do oglądania, albowiem nigdy w życiu nie złamie mnie
swoją głupotą kino amerykańskie (nawet "Green Lantern" był lepszy od większości
polskich komedii z ostatnich lat).
źródło: http://www.moviefanatic.com/ |
Fabułę opiszę w jednym zdaniu:
kolesia wessało na Marsa. Aczkolwiek mniej więcej w połowie filmu byłem
ogromnie zaskoczony, gdyż nasz bohater nie był postacią w pełni kryształową, a
jego głównym celem było nahapanie się złota. Efekty latających statków bardzo
fajnie wypadły, kostiumy ludzi i krajobrazy z Marsa również, aczkolwiek
wszelkie inne rzeczy robione komputerowo dupy nie urywają. Za 250 milionów
dolarów można oczekiwać czegoś więcej, nieprawdaż?
źródło: http://www.notjustnewmovies.com/ |
W tym momencie myślałem, podobnie
jak mój szanowny kolega Dziurałkę, iż „John Carter” otrzyma niezwykle wysoką
notę 5/10. Niestety jakże niemile potraktowali mnie scenarzyści – im bliżej
końca tym gorzej. Im bardziej nasz bohater ma przejebane, tym większa szansa,
że zostanie uratowany w ostatniej chwili. Jednakże nie jest to film aż tak
głupi, jak by mógł być, a dodatkowo zebrano całkiem ciekawą obsadę.
Interesujący jest fakt, że w filmie występują co najmniej 3 pierwszoplanowe
postacie z serialu „Rzym” (Ciaran Hinds, James Purefoy oraz Polly Walker). Za to wszystko wystawiam
zatem standardową ocenę, zatem oglądajcie na własne ryzyko. Chociaż z drugiej
strony warto zobaczyć jak można zmarnować 250 milionów dolarów.
Ocena: 3/10.
PS. Tak się wczoraj złożyło, iż
oglądałem "Czerwoną Planetę". Szkoda, że w "Johnie Carterze" nie padły słowa
Vala Kilmera (genialna rola Kosmicznego Ciecia), który opuszczając Marsa
stwierdził Fuck this planet!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz