Historia przedstawiona w "Negocjatorze" częściowo opiera się na rzeczywistych wydarzeniach. We wrześniu
1988 roku Anthony D. Daniele, oficer policji z St. Louis oskarżony o
malwersacje finansowe w policyjnym funduszu emerytalnym i skazany na 8 lat
więzienia, wziął zakładnika i zabarykadował się w biurowcu w centrum miasta. Przetrzymywaną
osobą był John Frank, prawnik i cywilny urzędnik miejscowej policji, który
ujawnił skandal. Co ciekawe Daniele wchodził w skład policyjnej brygady
zajmującej się odbijaniem zakładników. Nie może zatem dziwić, że negocjacje
trwały aż 25 godzin. Historia wydaje się być niezwykle interesująca,
nieprawdaż? Sprawdźmy zatem jak Hollywood przerobił prawdziwe wydarzenia na
filmowy scenariusz.
źródło: http://www.impawards.com/index.html |
Policyjny negocjator Danny Roman
(Samuel L. Jackson) zalicza kolejną udaną akcję. W czasie świętowania sukcesu
jego partner, Nate (Paul Guilfoyle), zdradza koledze, że jest na tropie
poważnych malwersacji finansowych w policyjnym funduszu emerytalnym. Wkrótce
Nate zostaje zamordowany, a wszystkie poszlaki prowadzą do Danny’ego. W jednej
chwili policjant traci szacunek i poważanie swoich współpracowników. Przekonany
o własnej niewinności w akcie desperacji bierze kilku zakładników z wydziału
spraw wewnętrznych. Mając świadomość totalnej korupcji w rodzimym komisariacie,
domaga się aby negocjacje prowadził policjant z innej części miasta, Chris
Sabian (Kevin Spacey).
źródło: http://www.allmoviephoto.com/ |
Jeśli oglądamy "Negocjatora" po
raz pierwszy to rozwój fabuły może wydać się zaskakujący. Niestety jako weteran
poniedziałkowych megahitów Polsatu doskonale poznałem film i kolejne projekcje
nie przynoszą już tyle radości. Ale cóż poradzić, tak to jest w przypadku
produkcji, które posiadają twist. Nie da się ukryć, że Hollywood znacznie
uprościło i złagodziło prawdziwą historię z St. Louis. W kwestii uproszczenia
chodzi mi o to, że Roman jest kryształowym policjantem bez skazy na swym
obliczu. Od razu wierzymy w jego niewinność, a przecież ciekawiej byłoby, gdyby
musiał udowodnić ją również widzom. U część zakładników Danny’ego od razu widoczny
jest syndrom sztokholmski. Dla zwiększenia napięcia dodano kilka efektownych
fajerwerków typu szturmy SWAT, pożar i różne działania na pałę. Wszystko w myśl zasady im mniej realizmu, tym więcej
zabawy. Same negocjacje również nie przedstawiają się imponująco, a w zasadzie
ograniczone zostały do przedstawiania co jakiś czas listy żądań i bezowocnych
pogaduszek. Oczywiście mamy również do czynienia z tradycyjnym konfliktem
kompetencyjnym między miejscową policją a FBI.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/ |
Sporo uciechy na pewno przynosi
aktorstwo. Samuel L. Jackson i Kevin Spacey dobrze sprawdzają się głównych
rolach, ponadto wspiera ich rzesza solidnych aktorów drugoplanowych. Moim
faworytami są na pewno David Morse (Beck) oraz nieżyjący już niestety J.T.
Walsh (Terence Niebaum). Morse w roli wyjątkowego i bezlitosnego skurwysyna
jest niezwykle przekonujący. Reszta nie odstaje za bardzo, ale poza
wymienionymi szałowych kreacji już nie ma. Pomimo pewnych ułomności fabularnych
oraz wtórnych rozwiązań "Negocjator" to całkiem przyzwoite kino sensacyjne
godne polecenia. Oczywiście jeśli nie oglądało się go milijion razy w telewizji.
Ocena: 7/10.