piątek, 9 listopada 2012

"Crank: High Voltage"

"Crank: High Voltage" to kontynuacja całkiem udanego i niedawno recenzowanego "Crank". Znowu spotykamy zawodowego zabójcę Cheva Cheliosa (Jason Statham), który w poprzedniej części miał poważne problemy z sercem i potrzebował regularnych dawek adrenaliny, aby zachować swoja marną egzystencję. Podtytuł "High Voltage" daje jasno do zrozumienia, co tym razem będzie podtrzymywać życie Cheva – prąd elektryczny.
źródło: http://www.movieinsider.com/
Akcja "Crank: High Voltage" rozpoczyna się dokładnie tam gdzie skończyła się pierwsza część. Przypomnijmy, iż Chev Chelios walcząc ze swoim największym wrogiem Veroną, wypadł z helikoptera. Aczkolwiek upadek ze sporej wysokości zamortyzował dach jakiegoś auta, dzięki czemu nasz bohater przeżył. Jak się okazuje chińska triada nie próżnowała i gdy tylko Chev spadł na asfalt został pochwycony przez bezwzględnych zakapiorów. Tym razem w celu przeszczepu słynnego serca Cheliosa dla uratowania największego bossa Triady. W zamian Chev otrzymał sztuczne serce, którego baterie co jakiś czas trzeba doładowywać prądem. Nietrudno się domyślić, iż Chev raczej nie był zachwycony tym co go spotkało i nie chcąc zostać składem zamiennym organów rozpoczął krwawą vendettę na ulicach L.A. W międzyczasie Eve (Amy Smart), dziewczyna naszego bohatera z pierwszej części, myśląc, iż Chev poległ chwalebną śmiercią, rozpoczęła karierę striptizerki. A więc oprócz dokonania krwawej zemsty Chev musi również odzyskać ukochaną.
źródło: http://www.movieinsider.com/
Niestety "Crank: High Voltage" nie posiada już świeżości pierwszej części. Co prawda tym razem zamiast adrenaliny występuje prąd, ale generalnie pomysły na doładowanie serca Cheva nie są już aż tak zabawne. Oczywiście, wzorem pierwszej części, nie mogło zabraknąć sceny seksu w miejscu publicznym (tym razem na torze wyścigów konnych). Jest kilka naprawdę fajnych momentów m.in. strajk aktorów porno (pojawia się m.in. legendarny Ron Jeremy), opowieść Doca Milesa (Dwight Yoakam) o utracie licencji lub gdy poznajemy brata zmarłego w pierwszej części Kaylo. Venus (według Cheva fucking useless) cierpi na pełny syndrom Touretta, co zwykle dyskwalifikuje go jako wartościową pomoc dla Cheva, chociaż jest utalentowanym wojownikiem. Ogromnie rozbawiła mnie scena, w której Chev pyta latin thugs o drogę do Cypress Social Club, a następnie efektownie wypada przez przednią szybę swojego auta. Niezwykle zabawny był flashback z młodości naszego bohatera. Również świetna była riposta na zaloty pewnej Azjatki, gdy Chev stwierdził, że prędzej włoży chuja w mikser niż pójdzie z nią do łóżka. Odnotowałem także jedno nawiązanie do "Snatch" oraz kilku znanych muzyków w krótkich epizodach (m.in. Geri Halliwell, Chester z Linkin Park, Maynard James Keenan z Tool oraz Danny Lohner z Nine Inch Nails).
źródło: http://www.movieinsider.com/
Akcja dzieje się równie szybko jak w pierwszej części, a rozwój fabuły jest równie absurdalny (jeśli nawet nie bardziej). Pod tym względem tym razem twórcy naprawdę osiągnęli poziom rampage z GTA. Bardzo podobała mi się ścieżka dźwiękowa, która wydatnie podkreśla dynamikę "Crank: High Voltage". Na plus zaliczam także aktorstwo Stathama, który stworzył autentycznie wkurwioną postać. Nie wyobrażam sobie aby ktokolwiek mógł go zastąpić w tej roli. Niezły był również Dwight Yoakam, Amy Smart oraz okresowo Efren Ramirez. O reszcie najlepiej zapomnieć. "Crank: High Voltage" niestety nie zbliża się do poziomu pierwszej części, co mnie znacznie rozczarowało. Pod wieloma względami jest to strasznie słabe kino, aczkolwiek za kilka autentycznie zabawnych momentów daję trochę wyższą ocenę niż zwykle. Jeśli macie ochotę wyłączyć mózg i pooglądać wyjątkowo bezsensowne kino to nie znajdziecie lepszego filmu.
źródło: http://www.movieinsider.com/
Ocena: 4/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz