"Crank: High Voltage" to kontynuacja całkiem udanego i
niedawno recenzowanego "Crank". Znowu spotykamy zawodowego zabójcę Cheva
Cheliosa (Jason Statham), który w poprzedniej części miał poważne problemy z
sercem i potrzebował regularnych dawek adrenaliny, aby zachować swoja marną
egzystencję. Podtytuł "High Voltage" daje jasno do zrozumienia, co tym razem
będzie podtrzymywać życie Cheva – prąd elektryczny.
źródło: http://www.movieinsider.com/ |
Akcja "Crank: High Voltage" rozpoczyna się dokładnie tam
gdzie skończyła się pierwsza część. Przypomnijmy, iż Chev Chelios walcząc ze
swoim największym wrogiem Veroną, wypadł z helikoptera. Aczkolwiek upadek ze
sporej wysokości zamortyzował dach jakiegoś auta, dzięki czemu nasz bohater
przeżył. Jak się okazuje chińska triada nie próżnowała i gdy tylko Chev spadł
na asfalt został pochwycony przez bezwzględnych zakapiorów. Tym razem w celu
przeszczepu słynnego serca Cheliosa dla uratowania największego bossa Triady. W zamian Chev otrzymał sztuczne serce, którego baterie co jakiś czas
trzeba doładowywać prądem. Nietrudno się domyślić, iż Chev raczej nie był
zachwycony tym co go spotkało i nie chcąc zostać składem zamiennym organów
rozpoczął krwawą vendettę na ulicach L.A. W międzyczasie Eve (Amy Smart),
dziewczyna naszego bohatera z pierwszej części, myśląc, iż Chev poległ
chwalebną śmiercią, rozpoczęła karierę striptizerki. A więc oprócz dokonania krwawej zemsty Chev
musi również odzyskać ukochaną.
źródło: http://www.movieinsider.com/ |
Niestety "Crank: High Voltage" nie posiada już świeżości
pierwszej części. Co prawda tym razem zamiast adrenaliny występuje prąd, ale generalnie
pomysły na doładowanie serca Cheva nie są już aż tak zabawne. Oczywiście, wzorem
pierwszej części, nie mogło zabraknąć sceny seksu w miejscu publicznym (tym
razem na torze wyścigów konnych). Jest kilka naprawdę fajnych momentów m.in.
strajk aktorów porno (pojawia się m.in. legendarny Ron Jeremy), opowieść Doca
Milesa (Dwight Yoakam) o utracie licencji lub gdy poznajemy brata zmarłego w
pierwszej części Kaylo. Venus (według Cheva fucking
useless) cierpi na pełny syndrom Touretta, co zwykle dyskwalifikuje go jako
wartościową pomoc dla Cheva, chociaż jest utalentowanym wojownikiem. Ogromnie
rozbawiła mnie scena, w której Chev pyta latin
thugs o drogę do Cypress Social Club, a następnie efektownie wypada przez
przednią szybę swojego auta. Niezwykle zabawny był flashback z młodości naszego
bohatera. Również świetna była riposta na zaloty pewnej Azjatki, gdy Chev
stwierdził, że prędzej włoży chuja w
mikser niż pójdzie z nią do łóżka. Odnotowałem także jedno nawiązanie do "Snatch" oraz kilku znanych muzyków w krótkich epizodach (m.in. Geri Halliwell, Chester z Linkin Park, Maynard James Keenan z Tool oraz Danny Lohner z Nine Inch Nails).
źródło: http://www.movieinsider.com/ |
Akcja dzieje się równie szybko jak w pierwszej części, a
rozwój fabuły jest równie absurdalny (jeśli nawet nie bardziej). Pod tym
względem tym razem twórcy naprawdę osiągnęli poziom rampage z GTA. Bardzo
podobała mi się ścieżka dźwiękowa, która wydatnie podkreśla dynamikę "Crank:
High Voltage". Na plus zaliczam także aktorstwo Stathama, który stworzył
autentycznie wkurwioną postać. Nie wyobrażam sobie aby ktokolwiek mógł go
zastąpić w tej roli. Niezły był również Dwight Yoakam, Amy Smart oraz okresowo
Efren Ramirez. O reszcie najlepiej zapomnieć. "Crank: High Voltage" niestety
nie zbliża się do poziomu pierwszej części, co mnie znacznie rozczarowało. Pod
wieloma względami jest to strasznie słabe kino, aczkolwiek za kilka autentycznie
zabawnych momentów daję trochę wyższą ocenę niż zwykle. Jeśli macie ochotę
wyłączyć mózg i pooglądać wyjątkowo bezsensowne kino to nie znajdziecie
lepszego filmu.
źródło: http://www.movieinsider.com/ |
Ocena: 4/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz