poniedziałek, 19 listopada 2012

"Stardust"



Czasem mam ochotę porzucić brutalną przemoc, brudne zaułki Bronxu i Compton, anielski pył i martwych prezydentów. Czasem nie cieszy mnie tzw. poważne kino z ambicjami, batalistyka czy nawet czysto rozrywkowe, bezsensowne produkcje w stylu "Crank". Cóż zostaje wtedy do oglądania? Otóż coś nie do końca poważnego, ale i niegłupiego, coś lekkiego, ale jednocześnie nie żenującego i niosącego pozytywny przekaz. Jednym słowem kino baśniowo-bajkowe, ale jednak spełniające moje wysokie standardy. Na razie do tej kategorii zaliczam dwa filmy. Pierwszy to genialne "The Princess Bride". Kilka lat temu do tego kameralnego grona dołączył "Stardust". Dzisiejsza recenzja potraktuje właśnie o dziele Matthew Vaughna z 2007 roku, będącym ekranizacją książki Neila Gaimana pod tym samym tytułem.
źródło: http://www.impawards.com/index.html
"Stardust" utrzymany jest w konwencji fairy tale, co może nie spodobać się wielu widzom. W tym przypadku mi to wcale nie przeszkadza, a niżej opiszę dlaczego tak jest. Zanim przejdę do właściwej części recenzji przedstawię w kilku zdaniach zarys fabuły. W królestwie Stormhold umiera król. Z siódemki jego synów przy życiu pozostało jedynie trzech, gdyż walka o koronę pociągnęła za sobą wiele ofiar. Tuż przed zgonem stary władca daje swoim dziedzicom quest: królestwem będzie władał książę, który odzyska drogocenny klejnot. Tymczasem po drugiej stronie magicznego muru oddzielającego Stormhold od Anglii, Tristan (Charlie Cox) próbuje zdobyć serce ukochanej Victorii (Sienna Miller). Dziewczyna daje mu dokładnie tydzień na zdobycie spadającej gwiazdy, inaczej wyjdzie za mąż za innego. By spełnić życzenie ukochanej Tristan wyrusza na drugą stronę muru, gdzie znajduje strąconą z firmamentu Yvaine (Claire Danes). Jak się wkrótce okazuje spadająca gwiazda jest obiektem pożądania wielu groźnych postaci zamieszkujących Stormhold.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/
Po pierwsze "Stardust" nie trzyma się kurczowo typowej, baśniowej konwencji. Rzekłbym nawet, iż traktuje ją bardzo przewrotnie, często mrugając okiem do widza. Jak na baśń to film jest momentami dosyć brutalny. Fabuła dostarcza wielu zwrotów akcji, przy czym podkreślę, że są one naprawdę zaskakujące i inteligentne. To właśnie jest słowo klucz do "Stardust" – przez całą projekcję nie uświadczyłem ani jednego żenującego momentu, za to wiele razy miałem uśmiech na twarzy. Miło obejrzeć film, który nie traktuje widza jak kompletnego debila i oferuje inteligentną oraz naprawdę przednią zabawę. Wspomnę choćby żart z nazwiskiem bezlitosnego kapitana Shakespeara, który na potrzeby załogi występuje jako Shake Spear. Bardzo piękne były zdjęcia: film osadzono w naprawdę uroczych plenerach (o ile ktoś lubi oczywiście oglądać walijskie i szkockie wzgórza). Do tego dodano kilka imponujących efektów specjalnych. Jestem pod wrażeniem przemiany Uny (Kate Magowan) w ptaka, czy też efektów postarzających Lamię (Michelle Pfeffeir). Świetnym pomysłem były duchy zamordowanych książąt, które wspierały żyjących braci oraz dosłownie błękitna krew płynąca w ich żyłach.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/
Ponadto w "Stardust" doświadczyłem świetnego aktorstwa. Niezwykle podobała mi się para głównych bohaterów. Charlie Cox wydaje mi się idealny do roli szlachetnego nieudacznika, natomiast Claire Danes jako początkowo zrzędząca i wiecznie niezadowolona Yvaine wypadła bardzo naturalnie. Do tego cała plejada wspaniałych postaci drugoplanowych. Wśród nich mam dwójkę faworytów. Pierwszy to Robert de Niro, który wcielając się w kapitana Shakespeara o niepewnej orientacji seksualnej stworzył chyba najfajniejszą postać w całym filmie. Drugim faworytem jest natomiast Mark Strong grający bezwzględnego Septimusa. Imponująca i całkiem konsekwentna rola. Należy tutaj wspomnieć, że reszta wykonawców również trzyma dobry poziom. Na ekranie pojawiają się m.in.: Peter O’Toole (Król), Sienna Miller, Jason Flemyng (Primus), Michelle Pfeffeir, Melanie Hill (wiedźma Sal), Henry Cavill (Humprey), oraz Dexter Fletcher (pirat). "Stardust" mogę polecić bez najmniejszego przypału, chociaż osobiście znam hejterów tej produkcji. Jeśli macie ochotę na optymistyczną i jednocześnie inteligentną rozrywkę utrzymaną w przewrotnej baśniowej konwencji lepszego filmu nie znajdziecie.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/

Ocena: 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz