"Gone in Sixty Seconds", w Polszy
skrócone do "60 sekund", bo tutejszy lud nie uczęszcza do kina na filmy ze zbyt
długimi tytułami, to remake produkcji z 1974 roku. Niestety nie miałem okazji
oglądać oryginału, ale myślę, że sobie go pewnego dnia zobaczę. W 2000 roku wspaniały reżyser, jakim jest Dominic
Sena, postanowił wysmażyć swoją własną wersję. Ciekawe czy miał jakieś inne
motywacje niż czysto finansowe? Wydaje mi się, że nie, gdyż obsada wyraźnie
celowała w pierwsze miejsce box office. Niemniej jakieś sentymentalne opowieści
o miłości do samochodów pewnie bym usłyszał, gdybym miał okazję spytać Dominica
o powody nakręcenia tego filmu. Oczywiście musimy także uwzględnić
znaczenie jakie samochód odgrywa w amerykańskiej kulturze.
źródło: http://www.impawards.com/index.html |
Memphis Raines (tak, tak, tak –
Nicolas Cage!!!) w przeszłości był geniuszem samochodowych kradzieży, ale od
sześciu lat prowadzi uczciwe życie. Niestety stare demony wracają, gdy jego
młodszy brat Kip (Giovanni Ribisi) partaczy zlecenie dla groźnego przestępcy.
Calitri (Christopher Eccleston) daje ulitmiatum starszemu Rainesowi: albo
ukradnie 50 wyjątkowych aut w bardzo krótkim czasie albo obaj bracia oraz ich
matka pożegnają się z życiem. Memphis wobec propozycji nie do odrzucenia wraca
do L.A. i wraz ze starym przyjacielem Otto (Robert Duvall) zbiera ekipę do
wykonania tego arcytrudnego zadania. Czas na zdobycie samochodów jest bardzo
krótki, gdyż od razu po kradzieży mają być załadowane na kontenerowiec, który
ma ustaloną datę wypłynięcia z portu. To nie koniec utrudnień, gdyż na trop tej
zuchwałej zbrodni wpada doświadczony detektyw Castlebeck (Delroy Lindo).
źródło: http://www.allmoviephoto.com/ |
Oglądałem i myślę: na Croma, co za kurwa durne kino! Nie
wiedziałem czy zdzierżę do końca, ale nagle stał się cud. Oto w pewnej scenie
objawił się niespodziewanie Vinnie Jones (The Sphinx). Od tego momentu
wiedziałem, że będę oglądał "60 sekund" z zainteresowaniem po ostatnie minuty
(o ile oczywiście Vinnie nie umrze wcześniej). We wstępie wspomniałem o
obsadzie, pozwólcie, że teraz rozwinę ten temat. Główna rola, wiadomo, mój idol Nicolas Cage. Największa ikona
chujowego kina ostatniego 15-lecia. Jaki jest Cage w "60 sekund"? Na pewno nie
jest demoniczny, gdyż rola nie jest do tego odpowiednia, ale trochę mnie
rozczarował. Niemniej nie jest ani tragicznie zły, ani średni. Raczej prezentuje
typowy dla siebie poziom. Bardzo dobrze wypadł natomiast Giovanni Ribisi oraz
Will Patton (Atlee), a Robert Duvall stworzył niezwykle sympatyczną kreację. W
miarę do przyjęcia był również Delroy Lindo, ale Timothy Olyphant w roli jego
partnera wypada fatalnie (może po części wynika to również z nieudolnego
scenariusza). Całkowicie niewiarygodną i niemal surrealistyczną postać
stworzyła natomiast Angelina Jolie w białych dreadlockach (Sway). Chi McBride
oraz Christopher Eccleston tacy sobie, grali na tyle, na ile pozwalały ich
role. Oczywiście oklaski ode mnie dostaje Vinnie Jones za sam udział w filmie.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/ |
Fabuła jest mocno taka sobie, a
jej rozwój pozostawia wiele do życzenia (m.in. oczywisty romans). Kilka scen
jest wyjątkowo żenujących (m.in. rozmowa Cage’a z dealerem w ekskluzywnym
salonie samochodowym albo obicie naszego bohatera przez zakapiorów). Proces
rekrutacji do grupy przestępczej był natomiast tak przykry, że aż mnie
rozbawił. Przykład: koleś mówi "umiem kilka fajnych rzeczy", Cage kiwa z
uznaniem i przyjmuje zioma do swojej bandy. Pełny profesjonalizm. Na ekranie
pojawia się trochę fajnych samochodów, bo w końcu tylko takie auta mają kraść
nasi bohaterowie. Pościg przed samym finałem był nakręcony całkiem w porządku i
odpowiednio dynamiczny. Fajnie, że pokazano w filmie nie tylko bananowe lokalizacje w L.A., ale też te
bardziej industrialne (choćby okolice warsztatu Otta). Patrząc ogółem na "60
sekund" muszę stwierdzić, że jest to durne kino, ale w swoisty sposób wyróżnia
ponad typowy poziom oceny 3/10. Przyznam, że mimo początkowego niepokoju, film
oglądało się całkiem nieźle. Może z powodu tylu sław, a może przez Vinniego
Jonesa dam ocenę o jedną gwiazdkę wyższą niż zwykle.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/ |
Ocena: 4/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz