niedziela, 16 grudnia 2012

"The Thin Red Line"



Czytając "Cienką czerwoną linię" Jamesa Jonesa postanowiłem odświeżyć sobie ekranizację tej książki, którą wyreżyserował Terrence Malick. Wybaczcie zatem liczne odwołania do oryginału, ale uważam je za niezbędne, gdyż moim zdaniem Malick z deczka wypaczył sens książki. Powieść Jonesa to środkowa część trylogii wojennej, którą otwiera genialne "Stąd do wieczności", natomiast zamyka całkiem niezły "Gwizd" wydany już po śmierci pisarza. Autor posłużył się dosyć interesującym rozwiązaniem, gdyż trójka głównych bohaterów każdej z książek to w zasadzie te same postacie. Znani ze "Stąd do wieczności" Prewitt, Warden i Stark zmienili się w „Cienkiej czerwonej linii” odpowiednio w Witta, Welsha oraz Storma. Jones w czasie drugiej wojny światowej służył w 25 Dywizji Piechoty (wśród wielu przydomków m.in. Elektryczna Truskawka), dlatego jego powieści doskonale oddają ówczesny klimat panujący w amerykańskiej armii. Wydaje mi się, że "Cienka czerwona linia" to książka bardzo trudna do adaptacji filmowej, gdyż Jones bardzo wiele uwagi poświęcił na to co działo się w umysłach żołnierzy. Zatem na starcie muszę pogratulować Malickowi odwagi do podjęcia tegoż trudnego wyzwania.
źródło: http://www.impawards.com/index.html
"Cienka czerwona linia" opowiada o losach żołnierzy 25 Dywizji Piechoty walczących na Guadalcanal w czasie II wojny światowej. W książce koncentrujemy uwagę na losach trzech głównych postaci: niepokornego szeregowca Witta (Jim Caviezel), sierżanta Storma (John C. Reilly) odpowiadającego za kuchnię polową oraz doświadczonego sierżanta Welsha (Sean Penn), który nienawidzi oficerów. W filmie wygląda to troszkę inaczej, ale podobnie jak w oryginale występuje całe mrowie innych postaci, przez co czasem naprawdę trudno zapamiętać kto jest kim. Zasadniczo twierdzenie, że bohaterem zbiorowym "Cienkiej czerwonej linii" jest cała kompania nie mija się zbytnio z prawdą. Główna oś fabularna koncentruje się na przygotowaniach do natarcia i zdobywaniu poszczególnych punktów oporu Japończyków na Guadalcanal.
źródło: http://www.foxmovies.com/
Tym razem zaczniemy od pozytywów. Po pierwsze – wizualia. Momentami film jest naprawdę piękny. Wspaniałe krajobrazy i piękno przyrody zostały uchwycone w sposób doskonały. Podobno na potrzeby filmu Malick kazał sadzić wysoką trawę, która naturalnie nie występowała na wyspie. Grozę wojny skontrastowano ze statycznymi ujęciami przedstawiającymi miejscową faunę. Bardzo dobrze wyglądała także sekwencja lądowania na Guadalcanal. "Cienka czerwona linia" jest niemal rozsadzona przez liczny zastęp gwiazd: Nick Nolte, Jim Caviezel, Sean Penn, John Cusack, Adrien Brody, Elias Koteas, John C. Reilly, Miranda Otto, Woody Harrelson (najlepsza mina w filmie w trakcie akcji z granatem), John Travolta, George Clooney, a nawet Jared Leto. Generalnie pod względem aktorskim jest w porządku, aczkolwiek epizody z Travoltą i Clooneyem można byłoby wyciąć bez szkody dla całości. Wydawało mi się, że dołożono ich trochę na siłę, tak jakby "Cienka czerwona linia" walczyła o miano najbardziej napakowanego gwiazdami filmu w dziejach kinematografii. Poza tym, jak na niemal 3-godzniną projekcję, muszę przyznać, że się nie nudziłem.
źródło: źródło: http://www.foxmovies.com/
Niestety piękno przyrody i krajobrazy nie mają żadnego znaczenia w książce Jonesa. "Cienka czerwona linia" to nie jest jakieś pierdolone "Nad Niemnem", żeby autor przez 50 stron opisywał wszystkie okazy flory i fauny jakież można napotkać w regionie. Jones skupia się na tym co dzieje się w umysłach poszczególnych żołnierzy oraz na prawdziwej grozie wojny. Masturbacja, pederastia, alkoholizm, celowe ignorowanie poleceń przełożonych, rasizm, czy też wydawanie bezsensownych i niemal niewykonalnych rozkazów w celu jak najszybszego awansu są na porządku dziennym. Przyroda ma znaczenie tylko wtedy, kiedy wpływa w jakiś sposób na żołnierzy (np. poprzez wysokie temperatury i ogromną wilgotność). Pod wieloma względami film znacznie ugrzeczniono. Przykładowo zmieniono narodowość jednego z głównych bohaterów z żydowskiej na grecką oraz pominięto scenę, w której amerykańscy żołnierze dokonują radosnej profanacji japońskiego zbiorowego grobu. Tychże kontrowersyjnych elementów brakowało mi w filmie najbardziej. Mimo wszystko z uwagi na wizualia jest to dzieło godne polecenia, aczkolwiek jeszcze lepiej przeczytać oryginał, a już najlepiej całą trylogię Jonesa.
źródło: źródło: http://www.foxmovies.com/
Ocena: 6/10 (książka bardzo odmienna, dla mnie o wiele lepsza).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz