poniedziałek, 10 grudnia 2012

"Backdraft"



"Backdraft", czyli "Ognisty podmuch", oglądałem wielokrotnie w czasie mojego życia. Za każdym razem dzieło w reżyserii Rona Howarda sprawiało mi kupę radości. Pewnie zastanawiacie się co może być fascynującego w losach strażaków z Chicago? Otóż, pozwólcie, że odpowiem: ogień. Dla mnie "Ognisty podmuch" to wspaniała opowieść o walce z tym żywiołem, traktowanym przez bohaterów filmu jak żywa istota, która je, oddycha i co najważniejsze nienawidzi. Mimo, że od nakręcenia filmu (1991) minęły ponad dwie dekady to nie wiem czy gdziekolwiek widziałem lepsze efekty pirotechniczne.
źródło: http://www.impawards.com/index.html
Wspomniałem powyżej, iż "Ognisty podmuch" to historia strażaków z Chicago. Głównymi bohaterami są dwaj bracia: starszy, doświadczony wyjadacz Stephen „Bull” McCaffrey (Kurt Russell) oraz młodszy, rookie Brian (William Baldwin). Bracia kontynuują rodzinną tradycję: ich ojciec był legendą i zginął bohatersko w czasie pożaru. Niemniej braterskie relacje są niezwykle napięte: Stephen bardzo ostro traktuje swojego młodszego brata, aczkolwiek w ten sposób stara się o niego troszczyć i zapewnić mu bezpieczeństwo. Z kolei Brian chce udowodnić, że potrafi być tak świetnym strażakiem jak reszta jego rodziny. Tymczasem w mieście wybuchają tajemnicze pożary, w których giną na pozór przypadkowi ludzie. Radny Marty Swayzak (J.T. Walsh) zleca złapanie podpalacza doświadczonemu inspektorowi Donaldowi „Shadow” Rimgale (Robert de Niro).
Ogień - główny bohater filmu w całej okazałości
(źródło: http://www.allmoviephoto.com/)
Nie ukrywam, że jestem fanem "Ognistego podmuchu" z powodu ognistej tematyki. Pod względem fabularnym film prezentuje niegłupią i całkiem sensowną historię, której rozwiązanie wcale mnie nie żenuje. Postacie zostały świetnie napisane: napięcia na linii Brian – Stephen wypadają niezwykle naturalnie i ja to kupiłem od razu. Ogromna w tym zasługa Kurta Russella oraz Williama Baldwina. Szczególnie przekonującą kreację stworzył ten pierwszy – człowiek z poważnymi problemami, które odreagowuje brawurą i niemal szaleńczą odwagą w czasie gaszenia pożarów. Do tego dostajemy interesującą postać, w którą wcielił się Robert de Niro. O klasie tego aktora nie trzeba chyba pisać. W "Ognistym podmuchu" po raz kolejny stworzył przykuwającą uwagę kreację, chociaż dostał rolę drugoplanową. Spokojny i rozważny Shadow to idealna przeciwwaga dla porywczego Bulla. Role kobiece raczej w porządku, chociaż znacznie bardziej podobała mi się Rebecca De Mornay (Helen McCaffrey) niż Jennifer Jason Leigh (Jennifer). Na drugim planie wyróżniają się ponadto J.T. Walsh (Swayzak), Scott Glenn (Adcox) oraz Jason Gedrick (Tim). Idealnie wpasował się w film Donald Sutherland, który po raz kolejny zagrał totalnego pojeba.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/
Siłą "Ognistego podmuchu" są wyjątkowo realistyczne efekty pirotechniczne. Ogień, który oglądamy na ekranie, jest po prostu piękny i zachowuje się jak żywa istota. Wszelkie pożary wyglądają naprawdę imponująco, a tytułowy backdraft robi spore wrażenie. Do tego przyzwoita fabuła plus świetne aktorstwo, więc przepis na sukces murowany. Tym samym jestem bardzo zdziwiony niskimi ocenami filmu (Metascore zaledwie 38/100), gdyż dla mnie jest to doskonałe kino rozrywkowe. W zasadzie jedyna rzecz do której mogę się przyczepić to finał w stylu patosowego porzygu (chociaż monumentalna scena konduktu pogrzebowego jest epicka). Z uwagi na to, że film powstał w 1991 roku wybaczam ten zabieg i cieszę się z ogólnego kształtu filmu. Jeśli pewnego dnia będzie oglądać "Ognisty podmuch" zwróćcie uwagę na elementy irlandzkiego i szkockiego folkloru w filmie. Widocznie nie tylko policja na wschodnim wybrzeżu USA została opanowana przez potomków emigrantów z Wysp Brytyjskich. "Ognisty podmuch" to pozycja obowiązkowa dla wszystkich piromanów.
źródło: http://www.allmoviephoto.com/
Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz