czwartek, 7 lutego 2013

Bond No. 23: "Skyfall"

Oczekiwania odnośnie "Skyfall" były zdecydowanie większe niż w stosunku do "Quantum of Solace". Złożyło się na to wiele czynników, ale moim zdaniem najwięcej nadziei pokładano w osobie Sama Mendesa, który podjął się reżyserii 23 filmu o przygodach Jamesa Bonda. Chociaż ten angielski reżyser w późniejszej karierze nie zdołał powtórzyć sukcesu "American Beauty" to jednak kręcił niezwykle solidne produkcje. Przyznam, że osobiście liczyłem na kolejną doskonałą odsłonę, co najmniej na poziomie "Casino Royale", w końcu 50-lecie ekranowego Bonda zobowiązuje. Przed projekcją naczytałem się ponadto wielu recenzji zawodowych krytyków filmowych, którzy w większości zachwycali się cudownością nowego Bonda oraz rozbudowaną warstwą psychologiczną. W dalszej części recenzji się z wami rozprawię, kłamliwe skurwysyny! Niemniej zanim do tego dojdzie przyjrzyjmy się fabule "Skyfall".
źródło: http://www.impawards.com/index.html
W przeciwieństwie do "Quantum of Solace" najnowszy Bond nie zawiera dosłownie żadnych odwołań fabularnych do poprzedniej części. A to dziwne, ponieważ tajemnicza i potężna organizacja Quantum nie została przecież całkowicie zniszczona. Niemniej twórcy olewają te wątki i od razu rzucają nas w sam środek akcji. "Skyfall" otwiera dynamiczna sekwencja pościgu po Istambule i okolicach z wykorzystaniem wszelkich środków transportu. Odbieram to jako oczywisty ukłon ku Bondom bardziej klasycznym. 007 (Daniel Craig) ściga człowieka, który bezczelnie zrabował dysk z danymi agentów NATO zakamuflowanych we wszelakich organizacjach terrorystycznych na całym świecie. W wyniku niefortunnej walki na dachu pędzącego pociągu Bond zostaje raniony i uznany za poległego w boju. Wykorzystując uśmiech losu 007 zostaje tropikalnym bejem oddając się alkoholizmowi oraz innym przyjemnościom. Jednak gdy M (Judi Dench) nawiedzają demony przeszłości, Bond od razu porzuca idylliczne wakacje i wraca do służby JKM.
źródło: http://www.skyfall-movie.com/site/
W "Skyfall" nie mogło zabraknąć typowego dla serii zwiedzania pięknych i egzotycznych zakątków świata. Tym razem wraz z Bondem odwiedzamy Istambuł, jakieś tropiki, Szanghaj, Makao, mglisty szkocki Highland oraz klasycznie deszczowy Londyn. Dosyć nietypowym rozwiązaniem było osadzenie sporej części akcji filmu na Wyspach Brytyjskich. Same sekwencje w Londynie są dosyć długie w porównaniu do poprzednich filmów serii, ale za to zdjęcia z Chin są naprawdę imponujące! Chociaż na co dzień mam dużo styczności z chińskimi portami i lotniskami to nie spodziewałem się, że można je pokazać w tak piękny sposób. Wielkie brawa, chociaż łatwo wysunąć zarzut, że "Skyfall" to reklamówka Szanghaju i Makao (ale za to niezwykle urokliwa!). Jednak w mojej nieskromnej opinii najpiękniejsze sekwencje krajobrazowe nakręcono na szkockich wyżynach – sprawiły mi one ogromną radość i wywołały prawdziwy entuzjazm! Pod względem wizualnym "Skyfall" zasługuje na najwyższe noty. Niemniej jest to Bond wyjątkowy pod wieloma innymi aspektami. Po pierwsze wyróżnia się stosunkowo niską efektownością. Po otwierającej sekwencji myślałem, że nowy Bond będzie przeładowany efektami specjalnymi, a tu o dziwo ogromne zaskoczenie, bo ich niemal brak. Nie ma gadżetów (czyli w sumie utrzymano trend występujący od "Casino Royale"), ba nawet Q wyśmiewa oczekiwania Bonda w tej kwestii. I to mi się nawet podoba, chociaż ortodoksyjni fani serii mogą się poczuć rozczarowani.
źródło: http://www.skyfall-movie.com/site/
Jeśli chodzi o fabułę, "Skyfall" odbieram jako ogromny zawód. Upadek Bonda do wody od razu skojarzył mi się z analogiczną sceną w "Dwóch wieżach". Tyle, że Aragorn jednak postanowił nie zostać bejem i w miarę szybko się ogarnął. I tu wracamy do tak zwanej warstwy psychologicznej filmu. Jeśli zostanie bejem ma świadczyć o głębokiej psychologii postaci to ja pragnę przytoczyć przykład "Die Hard 3". Zauważmy, iż na początku zawieszony John McClane od samego rana ładuje gorzałkę i pali cygarety oglądając kreskówki. I jeśli to ma świadczyć o rozbudowanej psychologii postaci to ja twórcom "Skyfall" serdecznie dziękuję. Również rozwalanie siedziby MI6 to nie jest to coś nowego. Przypominam, że w "The World Is Not Enough" oglądaliśmy coś podobnego, aczkolwiek na mniejszą skalę. Wielu krytykowało "Prometeusza" za wykonanie skomplikowanej operacji w znacznie bardziej zaawansowanej technologicznie przyszłości, ale jakoś nikt nie czepia się, że Bond samodzielnie wyciąga sobie resztki kuli przed lustrem! Jednak prawdziwie dramatyczny spadek poziomu następuje, gdy akcja przenosi się do Szkocji. Mimo pięknych zdjęć oglądanie filmu od tego momentu przyniosło mi wiele smutku i żalu. Nie dość, że musiałem oglądać Kincade'a (Albert Finney), który stanowi jaką bondowską wersję Hagrida z "Harry'ego Pottera" to przygotowania do finałowej batalii są na poziomie średnich odncinków "Drużyny A" i "MacGyvera". Na koniec największy zarzut ode mnie: jakby na to nie patrzeć, ale przepraszam bardzo, Bond zjebał misję, a na końcu niemal całują go po rękach! Toż to absurd i nonsens w najczystszej postaci! Poza tym wszystkim dostajemy kilka ukłonów w stronę bardziej klasycznych Bondów (m.in. Aston Martin DB 5, warany w Makao), które są akceptowalne i nie wywołują uczucia żenady.
źródło: http://www.skyfall-movie.com/site/
Daniel Craig wypada w "Skyfall" przyzwoicie, aczkolwiek jako zarośnięty tropikalny bej pozbawiony wszelkiego skilla jest dla mnie obojętny. Rzeczą, którą uwielbiałem w "Casino" i "Quantum" były relacje Bonda i M. Tym razem niemalże nie miałem okazji tego uświadczyć. Chociaż Judi Dench jest świetna jak zwykle (polecam scenę, gdy stoi przy trumnach nakrytych Union Jackiem) to jakoś jej relacje z 007 nie są już tak magnetyczne jak w poprzednich odsłonach. Przepraszam za spoiler, ale jej odejście z serii mogłoby wyglądać naprawdę znacznie lepiej. Po stronie dobra występuje również prawy i sprawiedliwy Gareth Mallory. Ralph Fiennes jest w porządku, aczkolwiek jego postać jej moim zdaniem strasznie czerstwa i sztampowa. Szkoda, że będę ją musiał oglądać w kolejnych odsłonach. Zdaje się, że jedyną kwalifikacją pana Mallory'ego do bycia dobrym człowiekiem jest służba wojskowa w Irlandii Północnej. Co ciekawe w chwilach wolnych od podpalania irlandzkich domów i strzelania do uczestników pokojowych manifestacji nasz wspaniały heros dostał się do niewoli IRA. Żenua. Nowy Q (Ben Whishaw) jest bardzo młodzieżowy i niestety budzi we mnie fatalne skojarzenia z traumą "Die Hard 4.0". Dziewczyny Bonda gdzie są spytacie? Otóż i tu wprowadzono pewne novum, bo zamiast jednej są niby dwie, a faktycznie to nie ma żadnej. Naomie Harris (Eve) i Bérénice Marlohe (Sévérine) są do przyjęcia, ale jeśli miałbym wybierać to zdecydowanie stawiam na tę drugą, ponieważ coś w sobie ma. Na koniec zostaje villain Silva – świetna rola Javiera Bardem, aczkolwiek tego rodzaju postać w "Skyfall" to dla mnie zdecydowany krok w tył w stosunku do "Casino Royale". Geniusz zła z tak nieudolnym i randomowym planem? Naprawdę?
źródło: http://www.skyfall-movie.com/site/
Ewolucja dokonana w "Casino Royale" na nowo ożywiła serię i nadała jej pewne znamiona realizmu. "Quantum" było w miarę w porządku, ale zdecydowanie nie dorównywało poziomem części poprzedniej. Natomiast kierunek w jakim podąża "Skyfall" wywołuje u mnie potężny niepokój. Film Sama Mendesa mogę z pewnością zakwalifikować jako najdziwniejszego Bonda lub eksperyment, który po prostu nie wypalił. Ostateczna ocena "Skyfall" sprawiła mi wiele trudności, gdyż umiejscowienie 23 Bonda w odniesieniu do całej serii nie było łatwym wyzwaniem. Na pewno przegrywa z klasycznymi filmami z Seanem Connerym i "Casino Royale". Tu nie ma żadnych wątpliwości. Problem pojawił się jednakże w odniesieniu do "Quantum", które większość ludzi hejtuje (moim zdaniem niezasłużenie). Z pewnych względów miałem ochotę uhonorować "Skyfall" podobną oceną, choćby za piękne zdjęcia czy dobre aktorstwo. Po głębokim namyśle uznałem jednak, że 7/10 to zbyt wygórowana ocena dla produkcji Sama Mendesa. Zbyt wygórowane oczekiwania w stosunku do "Skyfall" oraz straszliwie słaby scenariusz przyniosły niespodziewanie ogromne rozczarowanie. Jeśli kiedykolwiek IMDb wprowadzi połówki, to ocena pójdzie z deczka w górę. Niemniej z ogromnym niepokojem oczekuję 24 Bonda.
źródło: http://www.skyfall-movie.com/site/

Ocena: 6/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz