Szczęśliwie "Dzień Świstaka" powstał w okresie, w którym twórcy filmów
określanych mianem komedii mieli jeszcze jakiś szacunek do
swojej widowni. Patrząc na komedie z dwóch ostatnich dekad na
palcach jednej ręki mogę zliczyć te, który były autentycznie
zabawne. Nie chcę nawet wspominać o polskich produkcjach, gdyż
ostatnio rodzime filmy rozrywkowe odważnie eksplorują nieznane
dotąd poziomy chujowości. Co gorsza, mimo miażdżącej krytyki,
cały czas powstają nowe filmy, które są jeszcze gorsze od
poprzednich. Zastanawiam się jak jest w ogóle możliwe i jak długo
to jeszcze potrwa? Abstrahując od powyższych wynaturzeń dzisiaj na
warsztat biorę przykładową amerykańską produkcję z ciekawym
pomysłem przekutym w autentycznie zabawny i inteligentny film.
źródło: http://www.impawards.com/index.html |
Tytułowy Dzień Świstaka
to doroczne święto obchodzone w zadupnym miasteczku w Pensylwanii.
Generalna idea tegoż wieśniackiego festynu to prognoza
wcześniejszego nadejścia wiosny, za którą odpowiada miejscowy
świstak. Sławny telewizyjny ekspert od pogody Phil (Bill Murray)
każdego roku udaje się na zadupie, aby przeprowadzić relację z
bezsensownych igrzysk. Dziennikarz jest coraz bardziej zdegustowany
otaczającą go małomiasteczkową rzeczywistością. Z pogardą
odnosi się nie tylko do miejscowych, ale i do swojej ekipy
składającej się z producentki Rity (Andie MacDowell) oraz
kamerzysty Larry’ego (Chris Elliott). Czara goryczy zostaje
przelana, gdy wskutek śnieżycy Phil musi zostać w Pensylwanii na
kolejny dzień. Co gorsza po obudzeniu odkrywa, że wpadł w pętlę
czasową i nieskończoną ilość razy będzie przeżywał Dzień
Świstaka.
źródło: http://www.starpulse.com/ |
Pomysł zabawy z czasem
jest zaiste wyśmienity! Daje bowiem wiele wspaniałych możliwości
i muszę przyznać, że pod tym względem rozwój fabuły mnie nie
rozczarowuje. Oglądamy jak Phil powoli uczy się radzić sobie z
powtarzalnością Dnia Świstaka. Początkowo jest bardzo nieporadny
i zagubiony. Z czasem nasz bohater odkrywa jak w łatwy sposób może
realizować partykularne interesy wykorzystując wiedzę uzyskaną
dnia poprzedniego. Mimo wszystko nie jest to łatwa droga, przez co
Phil ponosi wiele zabawnych porażek. Genialnie ukazano niektóre
sceny powtarzane po kilka razy, a różniące się od siebie jedynie
pojedynczym szczegółem. Podobny motyw powtarzającego się w kółko
tego samego dnia wykorzystano między innymi w jednym z odcinków "Z
archiwum X" (o ile mnie pamięć nie myli dotyczył napadu na
bank). Do świetnego pomysłu fabularnego dodano niezwykle śmieszne
dialogi, które nie są ani trochę żenujące nawet w dzisiejszych
czasach. A że jest niemal oczywisty wątek miłosny? Co z tego, "Dzień Świstaka" to ciepła komedia, która ma cieszyć widzów
i moim zdaniem tę rolę doskonale spełnia.
źródło: http://www.starpulse.com/ |
Największą siłą filmu
Harolda Ramisa jest Bill Murray. Wprost imponujące aktorstwo! Murray
stworzył postać z krwi i kości: Phil jest autentycznym i zadufanym
w sobie kutasem, który fatalnie znosi małomiasteczkowe realia. Z
drugiej strony wydaje mi się, że mamy wiele wspólnego, bo
widziałbym u siebie podobne reakcje na tego rodzaju atrakcje. Tyluż
debili wokół nas przecież! Świetna rola, naprawdę nie wyobrażam
sobie aby ktokolwiek inny niż Murray mógł wypowiadać kwestie
Phila. W całym swoim życiu poznałem tylko jedną osobę, która
otwarcie przyznała, że nienawidzi tego aktora. Chociaż do dzisiaj
nie rozumiem za co – ale cóż poradzić, takież są uroki
dyskusji na melanżach. Gdybym wierzył w sens Oscarów, Murray z
pewnością powinien dostać jednego za tę rolę. Na przeciwnym
biegunie, w stosunku do zachowania Phila, znalazła się natomiast
Rita, która świetnie bawi się w czasie Dnia Świstaka. Andie
MacDowell stworzyła bardzo ciepłą i sympatyczną postać, którą
większość widzów polubi natychmiast. Całkiem fajna i dosyć
przekonująca rola. Również Chris Elliott zagrał bardzo dobrze,
wcielając się w trochę może niezdarnego, ale wesołego kamerzystę
Larry'ego. Nie zawodzi także rzesza aktorów drugoplanowych grająca
małomiasteczkowych bohaterów często występujących jedynie w
pojedynczych epizodach.
źródło: http://www.starpulse.com/ |
Jeśli macie zatem ochotę
obejrzeć inteligentną (w pełnym tego słowa znaczeniu) komedię to
śmiało polecam "Dzień Świstaka". Na pewno nie będziecie
zażenowani poziomem żartów, gdyż filmu nie wypełniają
homoseksualne odwołania bądź też kloaczne żarty typowe dla
przykrej polskiej kinematografii rozrywkowej. W sumie to trudno mi
sobie wyobrazić, aby ktokolwiek z Was nie oglądał jeszcze tej
produkcji, gdyż puszczano ją już chyba z milijion razy w
telewizji. Ale życie bywa pełne niespodzianek, więc gorąco
polecam, gdyż jest to jedna z najlepszych komedii w dziejach
Hollywood.
źródło: http://www.gonemovies.com/ |
Ocena: 8/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz