poniedziałek, 25 lutego 2013

"The Dark Knight"

Niniejszy tekst domyka moje podejście do trylogii Christophera Nolana o Batmanie. Chociaż recenzje powstawały może w niezbyt chronologicznym porządku to zaznaczam, że filmy obejrzałem po kolei. O "The Dark Knight" z 2008 roku napisano już bardzo wiele. Zachwyty recenzentów i widzów wywindowały ocenę produkcji Nolana na bardzo wysoki poziom. Poza tym moim zdaniem wiele dla popularności filmu zrobiła śmierć Heatha Ledgera, nie umniejszając oczywiście jego talentowi. Może zabrzmi to okrutnie i bezwzględnie, ale takie właśnie prawa rządzą showbiznesem. Niemniej kiedy po raz pierwszy obejrzałem "The Dark Knight" to wyrobiłem sobie o nim bardzo dobrą opinię, aczkolwiek nie porwała mnie fala bezmyślnych zachwytów nad dziełem Nolana. Co więcej nie rzuciłem się w odmęty internetu, aby sławić supremację nowego Jokera i hejtować zwolenników roli Jacka Nicholsona. Nie mam zamiaru również kiedykolwiek napisać która kreacja jest lepsza. Moim zdaniem nie można tego w żaden sposób zestawić, bo każda z nich została stworzona na potrzeby całkowicie innej konwencji. Po obejrzeniu całej trylogii Nolana przyszedł czas na pewną refleksję i rewizję dotychczasowych ocen. Jestem bowiem przekonany, że każdy z trzech filmów jest nad wyraz przeceniany (w przypadku pierwszej odsłony skala tego zjawiska wydaje się najmniejsza). Problemy z "Batman Begins" i "The Dark Knight Rises" zostały już przedstawione, zatem przyjrzyjmy się bliżej "The Dark Knight".
Kolejny świetny plakat
(źródło: http://www.impawards.com/index.html)
Jak wiemy z części poprzedniej Gotham City ma nowego bohatera, który skutecznie zwalcza miejscową przestępczość zorganizowaną. Chociaż jedni podziwiają Batmana, to są też tacy, dla których jest on zwykłym kryminalistą, nagminnie łamiącym prawo. Niemniej wydaje się, że czasy mafijnej prosperity nie powrócą tak prędko, gdyż stanowisko prokuratora okręgowego zajmuje Harvey Dent (Aaron Eckhart). Dzięki wysiłkom wymiaru sprawiedliwości i policji udaje się znacząco uprzykrzyć życie szefom półświatka. Jednakże na scenie pojawia się również nowy geniusz zbrodni – tajemniczy i nie do końca zrównoważony psychicznie Joker (Heath Ledger). Ów czarny charakter ma niezwykle proste remedium na problemy przestępców: chce wyeliminować Batmana z życia Gotham City.
źródło: http://movies.yahoo.com/
"The Dark Knight" jest zdecydowanie bardziej spektakularny i widowiskowy niż pierwsza odsłona. Oglądamy nie tylko Gotham City w całej krasie (można sobie zadać pytanie czy w ogóle jest to samo miasto co w pierwszej części), ale także udajemy się z wizytą do Hongkongu (bardzo ładne zdjęcia). Ponadto dostajemy multum wszelkiego rodzaju bajerów i rekwizytów, z których korzysta Batman. Sceny akcji osiągają momentami imponujący poziom. Fabuła również epatuje rozmachem, epickością i tzw. zwiększonym realizmem. Wszystko to powinno robić imponujące wrażenie na widzu. Niestety na mnie nie robi. Pojawia się wiele nielogicznych wątków i niemal bezsensownych wydarzeń, które nie pozwalają mi cieszyć się z filmu. Sztandarowy przykład: czyż nie byłoby prościej, gdyby ktokolwiek z policjantów w Gotham City wpadł na pomysł, że niebezpiecznych więźniów lub osoby, które należy szczególnie chronić można transportować z miejsca na miejsce helikopterami? Albo czemuż Batman nie zlikwiduje Jokera mając ku temu wyborną okazję? Natomiast moralne dylematy Foxa (Morgan Freeman) w sprawie użyteczności pewnego urządzenia to już gruba przesada. Finał "The Dark Knight" był dla mnie bardzo rozczarowujący – szczególnie nadmierna moim zdaniem wiara w dobroć gatunku ludzkiego i gotowość do poświęceń. Jednym słowem laurka ku chwale prawości człowieczeństwa – bitch, please!
źródło: http://movies.yahoo.com/
Po raz kolejny sław aktorskich zgromadzono multum. Christian Bale jako Batman jest taki sobie (jak ktoś trafnie ostatnio zauważył jest to film o człowieku walczącym z rakiem krtani), ale w tej części znacznie lepiej prezentuje się jako playboy Bruce Wayne. I jako panicza Wayne'a kupuję go od razu, natomiast co do tytułowego Mrocznego Rycerza mam pewne wątpliwości. Nie wiem, może po prostu ta postać została źle naszkicowana? W każdym razie wydaje się mi mało interesująca. W porównaniu do pierwszej odsłony znacznie lepiej wypada nowa Rachel. Maggie Gyllenhaal podobała mi się o wiele bardziej niż Katie Holmes, przy czym ta druga wcale nie zagrała źle. Znowu z radością oglądałem każdą scenę, w której pojawiał się Michael Caine (Alfred) – w jego przypadku od razu widać klasę wielkiego aktora. Na poziomie części poprzedniej utrzymali swoje kreacje Morgan Freeman (Fox) oraz Gary Oldman (komisarz Gordon). Fajną rólkę zagrał natomiast, znany głównie z serialu "Lost", Nestor Carbonell (Burmistrz). Na pochwały zasługuje również Eric Roberts (Marconi), tylko szkoda, że tak mało oglądamy go na ekranie. Aaron Eckhart (Harvey Dent) był bardzo przekonujący do pewnego momentu. I do tego momentu, który bardzo łatwo wyodrębnić, ja mu naprawdę wierzyłem. A potem? Z minuty na minutę niestety coraz gorzej. Na koniec zostawiłem Heatha Ledgera i jego kreację Jokera. Wiele o tym już napisano, więc nie mam zamiaru powtarzać opinii. Napiszę jedynie, że jest to genialne aktorstwo, obowiązkowe do obejrzenia dla każdego szanującego się kinomana. Zaiste imponująca metamorfoza aktora w postać! Trudno to wyrazić za pomocą słów – to trzeba absolutnie zobaczyć!
źródło: http://movies.yahoo.com/
Reasumując: dla mnie "The Dark Knight" to solidne kino rozrywkowe, okraszone świetną rolą Ledgera, i nic ponadto. Z pewnością nie jest to film zasługujący na pierwszą dziesiątkę TOP 250 IMDb, ba nawet mam poważne wątpliwości czy zasługuje na to by znaleźć się w ogóle w tymże zaszczytnym zestawieniu. Albowiem, gdy przestaniemy patrzeć na "The Dark Knight" przez pryzmat Jokera cóż nam pozostanie? Ot, niezaprzeczalnie efektowna, acz mało interesująca historyjka o walce ze złem. Na dodatek wysoce nielogiczna i nierealistyczna. Dla wszystkich zwolenników teorii tzw. większego realizmu polecam przetestować w normalnych realiach scenę, w której Batman spada z Rachel ze szczytu drapacza chmur. Myślę, że może to mieć zbawienny wpływ na dalszy rozwój tejże teorii. "The Dark Knight" polecam jedynie ze względu na postać Jokera, chociaż według ocen wyszło, że jest to najlepsza część trylogii Nolana.
źródło: http://movies.yahoo.com/
Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz