niedziela, 30 września 2012

Bond No. 19: "The World Is Not Enough"



Święcie przekonany, iż znam każdego Bonda z Piercem Brosnanem jak własną kieszeń, zasiadłem do 19 filmu o przygodach agenta MI6. Jak się szybko okazało "Świat to za mało” był dla mnie kompletnym zaskoczeniem i jestem obecnie przekonany, że nie oglądałem tego filmu nigdy wcześniej. Niemniej jest to typowy Bond, który nie wyłamuje się z dotychczasowej konwencji panującej w całej serii. Tytuł "The World Is Not Enough” wywodzi się z tłumaczenia łacińskiej frazy Orbis non-sufficit, która, jak się okazuje w filmie, jest dewizą rodową Bonda.
źródło: http://eu.movieposter.com/
Tym razem James Bond ma dowiedzieć się kto w finezyjny sposób zlikwidował potentata naftowego, sir Roberta Kinga. Jako, że M (Judi Dench) łączyły z nim w przeszłości specjalne relacje, 007 ma zająć się również ochroną jego córki, Elektry (Sophie Marceau). Dzielny agent brytyjskiego wywiadu wyrusza zatem do Azerbejdżanu, gdzie King Enterprises buduje rurociąg mogący zapewnić Europie Zachodniej dostawy ropy naftowej na długie dziesięciolecia. Tym razem przeciwnikiem Bonda jest nieodczuwający bólu bezwzględny terrorysta Renard (Robert Carlyle), ale to nie koniec atrakcji.
źródło: http://www.themoviescene.co.uk/index.html
Wraz z 007 tym razem zwiedzamy Azerbejdżan, Kazachstan oraz Stambuł. Film otwiera całkiem niezły pod względem wykonania pościg motorówkami po Tamizie, a i później nie możemy narzekać na brak atrakcji typowych dla serii. Wiadomo: albo przyjmujemy tę konwencję i się nią cieszymy albo hejtujemy, że nie ma realizmu, że tak się nie da, a Bond powinien umrzeć tysiąc razy. „Świat to za mało” jest jednak wyjątkowy pod pewnymi względami. Po pierwsze po raz ostatni w roli Q pojawia Desmond Llewelyn, który wcielił się w tę postać 17 razy. Na jego następcę zostaje namaszczony R – John Cleese. Po drugie, w wyniku eksplozji na początku filmu, MI6 przenosi swoją bazę z Londynu do Szkocji. Plenery wokół zamku Eilean Donan są urzekająco piękne (co ciekawe zamek ten był wykorzystany również w kultowym "Highlander”). Poza tym kilka bardzo uszczypliwych dialogów, wartka akcja oraz tradycyjne miłosne podboje Jamesa. Wszystko bardzo lekkie i przyjemne do oglądania.

Ocena: 6/10.

2 komentarze: