czwartek, 20 września 2012

"Luther"



Ostatnimi czasy doszły moich uszu hejterskie zarzuty, jakobym oglądał jedynie samą chujnię. Jak powszechnie wiadomo haters gonna hate, więc mało mnie to obchodzi. Jednakże, żeby zadać kłam powyższej teorii postanowiłem sprawdzić dzieło uznane przez mainstream za boskie. Zabierając się do oglądania "Luthera” miałem również nadzieję, że wreszcie powstanie przyzwoita recenzja pozbawiona narzekań. Poza tym na mieście słyszało się ogrom zachwytów nad tym serialem, o jakiż to on wspaniały, glamour i w ogóle – trudno to ścierpieć już było.
źródło: http://popculturezoo.com/
Niestety moja dupa nie została urwana, co oznacza, że wybujałe oczekiwania nie zostały spełnione. "Luther” jest (podkreślam) co najwyżej średni. Pierwszym zarzutem wobec serialu są bardzo dziwne zbrodnie, którymi zajmuje się wydział Johna Luthera. Jak dla mnie są one odrealnione. Ponadto praktycznie każda sprawa (z wyjątkiem pierwszego odcinka) kończy się posadzeniem przestępcy w więzieniu lub jego śmiercią. Brakuje mozolnej, prawdziwej pracy śledczej jaką znamy choćby z "The Wire”. Dochodzenia są rozwiązywane dzięki iluminacjom Luthera, trochę jak w serialu o doktorze z Princeton Plainsboro Hospital. Kolejny zarzut to postacie: naprawdę brakuje ciekawych osób. Z wyjątkiem Alice Morgan (Ruth Wilson) i Martina Schenka (Dermot Crowley) cała reszta wydaje się bezbarwna. Co do głównego bohatera, to Idris Elba jako legendarny Stringer Bell ("The Wire”) był jedną z moich ulubionych postaci, ale jako Luther jest mi całkowicie obojętny. Ostatni zarzut: choć serial rozgrywa się w stolicy Anglii nie czuję londyńskiego klimatu. Serial mógłby się dziać gdziekolwiek, nawet w Radomiu.
źródło: http://cineshoot.net/
Choć może nie wynika to bezpośrednio z recenzji (w której zawiera się sam hejting), to ogólnie rzecz biorąc "Luther” to solidny serial. Niestety wybujałe oczekiwania nie pozwalają mi na opisywanie pozytywów. W sumie można zobaczyć, bo jak na współczesne seriale to "Luther” jest zadziwiająco zwięzły – 2 sezony i tylko 10 odcinków. Na pewno obowiązkowe dla fanów Stringa.

Ocena: 6 (gdyby IMDB dawało połówki byłoby 6.5).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz