sobota, 5 stycznia 2013

"Underworld"



U samego świtu nowego millennium Len Wiseman sprzymierzył siły z Kevinem Grevioux oraz Dannym McBride’m. W efekcie ich tytanicznego wysiłku powstał "Underworld". Ciężkie brzemię reżyserii wziął na siebie Wiseman, a scenariusz napisał McBride, chociaż za historię przestawioną w filmie odpowiada wspólnie wymienione na początku trio. Muszę przyznać, że gdy po raz pierwszy oglądałem "Underworld", a było to w zamierzchłych odmętach czasu, to zrobił na mnie spore wrażenie. Po latach, gdy wystarczająco zgorzkniałem, nadarzyła się okazja, aby skonfrontować młodzieńcze wrażenia ze stark reality. Dodam jeszcze, że "Underworld" zapoczątkował bardzo popularną serię i nawet kiedyś miałem fazę, żeby obejrzeć wszystkie części (z wyjątkiem "Underworld: Awakening", gdyż jeszcze nie istniał). Niemniej zawsze za najbardziej udaną i epicką uważałem pierwszą odsłonę – kto wie może w przyszłości opiszę również pozostałe?
źródło: http://www.impawards.com/index.html
"Underworld" opowiada o odwiecznej wojnie między wampirami i wilkołakami, która toczy się w mrocznych podziemiach współczesnego świata. Chociaż konflikt trwa już od co najmniej kilkuset lat, ludzie nie zdają sobie nawet sprawy z istnienia dwóch nienawidzących się ras. Główną bohaterką filmu jest Selene (Kate Beckinsale), bezwzględna wampirzyca czerpiąca ogromną satysfakcję z niezwykle inwazyjnego eliminowania objawów lykantropii. W przeszłości bowiem Lykanie wymordowali jej rodzinę, a ona przeżyła wyłącznie dzięki protekcji potężnego wampira Viktora (Bill Nighy). Po kolejnej standardowej walce z watahą wilkołaków Selene dostrzega jednak coś dziwnego. Wkrótce okazuje się, że jej przeciwnicy próbowali pojmać zwykłego człowieka, Michaela (Scott Speedman). Zaintrygowana wampirzyca postanawia wyjaśnić całą sprawę, mimo wyraźnej niechęci Kravena (Shane Brolly), który tymczasowo zarządza wampirzym klanem.
źródło: http://www.rottentomatoes.com/
Jeśli ktoś wychował się na "Zmierzchu" i nie widział wcześniej "Blade’a", to podczas oglądania "Underworld" może przeżyć prawdziwy szok. Po pierwsze wampiry się nie błyszczą, po drugie głęboko w dupie mają los rodzaju ludzkiego. Ludzie są jedynie statystami, którzy mogą nawet ginąć w ilościach masowych i nikt się tym nie wzruszy. Fajnie ukazano pewne różnice między stronami konfliktu. Większość wampirów, z wyjątkiem Selene i oddziałów uderzeniowych, to leniwi dekadenci żyjący w wypasionych posiadłościach godnych MTV Cribs. Ich zasadniczo nie interesuje toczący się od wieków konflikt, bo skoro mają wszystko to po co przejmować się światem zewnętrznym? Sytuacja wygląda inaczej u wilkołaków – zamieszkują głównie ciemne podziemia, żyją raczej reprezentując biedę, chociaż pod względem nowinek technologicznych wcale nie ustępują swoim wrogom. Technologia to ważny aspekt w filmie – obie rasy naparzają się lekko stunningowaną bronią palną i to wszystko bardzo fajnie wygląda, gdyż zużyto chyba kilka ton amunicji (o potrzebie reload nikt jeszcze nie słyszał). Fabuła, z wyjątkiem kompletnie niepotrzebnego wątku romantycznego, jest całkiem w porządku, aczkolwiek nie wymagajcie od niej zbyt wiele. Pamiętajcie, że "Underworld" to produkcja czysto rozrywkowa, pozbawiona większych ambicji. Dlatego też nie będę szczególnie hejtował za scenę, w której Selene wystrzelała sobie dziurę w podłodze. Wszystko rekompensuje dosyć wysoki poziom przemocy oraz krwi, które oglądamy na ekranie. To jest najprawdziwsza kategoria R, a nie plugawe PG-13!
źródło: http://www.hotflick.net/
Kate Beckinsale chyba urodziła się specjalnie do roli Selene. Aktorka stworzyła świetną kreację, idealnie dopasowując się do mrocznego klimatu filmu. Zero uśmiechu, wiecznie poważna twarz z chmurną miną, a do tego zawsze obcisłe, ciemne, lateksowe wdzianko – jak można nie pokochać Selene od pierwszego wejrzenia? Na szczęście nie jest to postać typu "zabiłam wilkołaka i jest mi przykro", a zdecydowanie "zabiłam jednego wilkołaka, ale jeszcze pełno tego ścierwa łazi po ziemskim padole". Inne wampiry są również w porządku: Shane Brolly (lekko dekadencki, a jednocześnie totalny kutas Kraven) oraz Bill Nighy (wyniosły i potężny Viktor) grają bardzo fajnie. Aczkolwiek moją ulubioną postacią jest przywódca wilkołaków, Lucian (Michael Sheen) – imponująca kreacja, kradnie cały film. To właśnie z jego powodu obejrzałem pozostałe części "Underworld". Każda scena z jego udziałem to dla mnie prawdziwa uczta. Niestety Lucian utracił status głównego bohatera na rzecz zwykłego człowieka, Michaela. Scott Speedman zagrał czerstwego przedstawiciela ludzkiej rasy, który ogranicza się do zadawania pytań "What the fuck?!" Troszkę słabo. Oprócz wymienionych powyżej aktorów na ekranie pojawiają się jeszcze m.in.: Sophia Myles, Robbie Gee, Kevin Grevioux oraz Wentworth Miller, co na pewno ucieszy fanów "Prison Break".
źródło: http://movies.yahoo.com/
"Underworld" najbardziej lubię za zajebiście konsekwentny mroczny klimat, który uderza na początku i zostaje do samego końca. Do tego solidne aktorstwo (z momentami geniuszu) prawie całej obsady, dużo krwi, przemocy i efekty specjalne, które może nie są specjalnie porywające z dzisiejszej perspektywy, ale także nie wywołują uczucia zażenowania. W kategorii lekkostrawnego filmu rozrywkowego Wiseman i spółka osiągnęli niemal idealny poziom. Film ogląda się teraz tak samo fajnie, jak za pierwszym razem. Dlatego też pragnę uhonorować "Underworld" relatywnie wysoką oceną.
źródło: http://www.hotflick.net/
Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz