U samego świtu nowego millennium
Len Wiseman sprzymierzył siły z Kevinem Grevioux oraz Dannym McBride’m. W
efekcie ich tytanicznego wysiłku powstał "Underworld". Ciężkie brzemię
reżyserii wziął na siebie Wiseman, a scenariusz napisał McBride, chociaż za historię
przestawioną w filmie odpowiada wspólnie wymienione na początku trio. Muszę
przyznać, że gdy po raz pierwszy oglądałem "Underworld", a było to w zamierzchłych
odmętach czasu, to zrobił na mnie spore wrażenie. Po latach, gdy wystarczająco
zgorzkniałem, nadarzyła się okazja, aby skonfrontować młodzieńcze wrażenia ze stark reality. Dodam jeszcze, że "Underworld" zapoczątkował bardzo popularną serię i nawet kiedyś miałem fazę,
żeby obejrzeć wszystkie części (z wyjątkiem "Underworld: Awakening", gdyż
jeszcze nie istniał). Niemniej zawsze za najbardziej udaną i epicką uważałem
pierwszą odsłonę – kto wie może w przyszłości opiszę również pozostałe?
źródło: http://www.impawards.com/index.html |
"Underworld" opowiada o odwiecznej
wojnie między wampirami i wilkołakami, która toczy się w mrocznych podziemiach współczesnego
świata. Chociaż konflikt trwa już od co najmniej kilkuset lat, ludzie nie zdają
sobie nawet sprawy z istnienia dwóch nienawidzących się ras. Główną bohaterką
filmu jest Selene (Kate Beckinsale), bezwzględna wampirzyca czerpiąca ogromną
satysfakcję z niezwykle inwazyjnego eliminowania objawów lykantropii. W
przeszłości bowiem Lykanie wymordowali jej rodzinę, a ona przeżyła wyłącznie
dzięki protekcji potężnego wampira Viktora (Bill Nighy). Po kolejnej
standardowej walce z watahą wilkołaków Selene dostrzega jednak coś dziwnego.
Wkrótce okazuje się, że jej przeciwnicy próbowali pojmać zwykłego człowieka,
Michaela (Scott Speedman). Zaintrygowana wampirzyca postanawia wyjaśnić całą
sprawę, mimo wyraźnej niechęci Kravena (Shane Brolly), który tymczasowo
zarządza wampirzym klanem.
źródło: http://www.rottentomatoes.com/ |
Jeśli ktoś wychował się na "Zmierzchu" i nie widział wcześniej "Blade’a", to podczas oglądania "Underworld" może przeżyć prawdziwy szok. Po pierwsze wampiry się nie błyszczą,
po drugie głęboko w dupie mają los rodzaju ludzkiego. Ludzie są jedynie
statystami, którzy mogą nawet ginąć w ilościach masowych i nikt się tym nie
wzruszy. Fajnie ukazano pewne różnice między stronami konfliktu. Większość
wampirów, z wyjątkiem Selene i oddziałów uderzeniowych, to leniwi dekadenci
żyjący w wypasionych posiadłościach godnych MTV Cribs. Ich zasadniczo nie
interesuje toczący się od wieków konflikt, bo skoro mają wszystko to po co
przejmować się światem zewnętrznym? Sytuacja wygląda inaczej u wilkołaków –
zamieszkują głównie ciemne podziemia, żyją raczej reprezentując biedę, chociaż pod względem nowinek technologicznych
wcale nie ustępują swoim wrogom. Technologia to ważny aspekt w filmie – obie
rasy naparzają się lekko stunningowaną bronią palną i to wszystko bardzo fajnie
wygląda, gdyż zużyto chyba kilka ton amunicji (o potrzebie reload nikt jeszcze
nie słyszał). Fabuła, z wyjątkiem kompletnie niepotrzebnego wątku
romantycznego, jest całkiem w porządku, aczkolwiek nie wymagajcie od niej zbyt
wiele. Pamiętajcie, że "Underworld" to produkcja czysto rozrywkowa, pozbawiona
większych ambicji. Dlatego też nie będę szczególnie hejtował za scenę, w której
Selene wystrzelała sobie dziurę w podłodze. Wszystko rekompensuje dosyć wysoki
poziom przemocy oraz krwi, które oglądamy na ekranie. To jest najprawdziwsza
kategoria R, a nie plugawe PG-13!
źródło: http://www.hotflick.net/ |
Kate Beckinsale chyba urodziła
się specjalnie do roli Selene. Aktorka stworzyła świetną kreację, idealnie
dopasowując się do mrocznego klimatu filmu. Zero uśmiechu, wiecznie poważna
twarz z chmurną miną, a do tego zawsze obcisłe, ciemne, lateksowe wdzianko –
jak można nie pokochać Selene od pierwszego wejrzenia? Na szczęście nie jest to
postać typu "zabiłam wilkołaka i jest mi przykro", a zdecydowanie "zabiłam
jednego wilkołaka, ale jeszcze pełno tego ścierwa łazi po ziemskim padole". Inne
wampiry są również w porządku: Shane Brolly (lekko dekadencki, a jednocześnie
totalny kutas Kraven) oraz Bill Nighy (wyniosły i potężny Viktor) grają bardzo
fajnie. Aczkolwiek moją ulubioną postacią jest przywódca wilkołaków, Lucian
(Michael Sheen) – imponująca kreacja, kradnie cały film. To właśnie z jego
powodu obejrzałem pozostałe części "Underworld". Każda scena z jego udziałem to
dla mnie prawdziwa uczta. Niestety Lucian utracił status głównego bohatera na
rzecz zwykłego człowieka, Michaela. Scott Speedman zagrał czerstwego
przedstawiciela ludzkiej rasy, który ogranicza się do zadawania pytań "What the
fuck?!" Troszkę słabo. Oprócz wymienionych powyżej aktorów na ekranie pojawiają
się jeszcze m.in.: Sophia Myles, Robbie Gee, Kevin Grevioux oraz Wentworth
Miller, co na pewno ucieszy fanów "Prison Break".
źródło: http://movies.yahoo.com/ |
"Underworld" najbardziej lubię za
zajebiście konsekwentny mroczny klimat, który uderza na początku i zostaje do
samego końca. Do tego solidne aktorstwo (z momentami geniuszu) prawie całej
obsady, dużo krwi, przemocy i efekty specjalne, które może nie są specjalnie
porywające z dzisiejszej perspektywy, ale także nie wywołują uczucia
zażenowania. W kategorii lekkostrawnego filmu rozrywkowego Wiseman i spółka
osiągnęli niemal idealny poziom. Film ogląda się teraz tak samo fajnie, jak za
pierwszym razem. Dlatego też pragnę uhonorować "Underworld" relatywnie wysoką
oceną.
źródło: http://www.hotflick.net/ |
Ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz