sobota, 19 stycznia 2013

"Tango & Cash"



"Tango & Cash" prześladował mnie przez cały mój marny żywot. Odkąd tylko pamiętam Polsat tym właśnie filmem katował społeczeństwo, a po jakimś czasie w tejże okrutnej roli zastąpił go TVN. Nie wiem w jaki sposób udało mi się to osiągnąć, ale do początków roku 2013 nigdy nie obejrzałem "Tango & Cash" do końca. Obecnie, znajdując się pod silnym wpływem "Deadly Prey", moja fascynacja kinem z lat 80-tych przybrała największe rozmiary w historii, więc z radością oglądam wszystkie filmy nakręcone w tej jakże chwalebnej dekadzie. Z racji powstania w 1989 roku wyobrażałem sobie "Tango & Cash" jako szczytowe i epickie podsumowanie całego dziesięciolecia. Tym bardziej, że w obsadzie pojawiają się dwie wielkie ówczesne gwiazdy: Sylvester Stallone oraz Kurt Russell.
źródło: http://www.impawards.com/index.html
"Tango & Cash" to historia o dwóch bardzo odmiennych, ale równie wspaniałych policjantach z Los Angeles. Tango (Stallone) to prawdziwa gwiazda LAPD, niezwykle skutecznie zwalczająca miejscowy narkobiznes. Cash (Russell) wcale nie ustępuje pod tym względem swojemu koledze – można nawet powiedzieć, że obaj funkcjonariusze rywalizują o tytuł policyjnego MVP Miasta Aniołów. Niestety nie wszyscy są zadowoleni z działalności Tango i Casha. Geniusz zbrodni Perret (Jack Palance) ponosi ogromne straty z tego tytułu. Po kolejnym sukcesie policji wrabia dwójkę najlepszych funkcjonariuszy w morderstwo agenta FBI. Tango i Cash trafiają do więzienia, z którego nie mają wyjść żywi. Jedyną drogą do odzyskania dobrego imienia jest ucieczka i zdemaskowanie niecnych planów Perreta.
Porucznik Raymond Tango
(źródło: http://www.filmophilia.com/)
Od razu muszę napisać, że "Tango & Cash" nie można traktować w kategorii filmu poważnego. Generalnie jest to jeden wielki polew z kina policyjnego i dotychczasowych wizerunków Stallone’a i Russella. Nie wiem czy uwierzycie, ale Tango nosi okulary (i są to prawdziwe okulary Stallone’a), a na dodatek przywdziewa wyłącznie najlepiej skrojone garnitury. Ponadto gra na giełdzie, jest inteligentny i dysponuje świetnymi manierami. O dziwo Stallone świetnie sobie radzi w tej konwencji, nabijając się nawet ze swojej sztandarowej roli Johna Rambo. Na samym początku filmu z jego ust pada bowiem kwestia: Rambo? Rambo’s a pussy. Chociaż niektórzy twierdzą, że słowa te zostały wypowiedziane, gdyż Stallone obejrzał "Deadly Prey". Z kolei Cash to całkowite przeciwieństwo Tango: fleja, niemalże menel, aczkolwiek jednocześnie świetny i oddany policyjnej robocie gliniarz. Jedną z najbardziej udanych rzeczy w filmie jest na pewno obsada głównych ról. Widać autentyczną chemię między dwójką bohaterów i w zasadzie w czasie projekcji chciałem ich widzieć w każdej scenie. Stallone i Russell otrzymują wsparcie kilku znanych aktorów (m.in. Jack Palance, Brion James, James Hong, Marc Alaimo), ale poza rolą Teri Hatcher (Kiki) nie ma nic wartego zapamiętania.
Porucznik Gabriel Cash
(źródło: http://www.hollywood.com/)
Momentami "Tango & Cash" staje niemal surrealistyczny lub też przypomina jakiegoś starego Bonda, gdyż Owen (Michael J. Pollard) stanowi swoistą wariację na temat Q. Dodatkowo w finale następuje obowiązkowy, efektowny szturm na bazę przeciwnika (oczywiście z mechanizmem autodestrukcji). Warto jednak zauważyć, że scenariusz (o ile można to tak nazwać) reprezentuje wyjątkowy poziom czerstwości i składa się wyłącznie z doskonale znanych klisz. Gdyby ktoś chciał potraktować "Tango & Cash" na serio to proponuję ocenę 2/10. Jednakże jeżeli tylko potrafimy odrzucić twardy realizm to pojawia się szansa na całkiem przyzwoitą rozrywkę. Pomimo całej oczywistej chujowości "Tango & Cash" ma jakąś magiczną siłę, która nie pozwala zmienić kanału. Oprócz świetnej pary bohaterów dostajemy kilka niezłych dialogów oraz one-linerów, efektowność typową dla lat 80-tych oraz niedorzeczną fabułę, która tak naprawdę nie ma znaczenia. Idealny film, aby wyłączyć mózg i rozkoszować się czystą, idiotyczną rozrywką w starym, dobrym stylu.
W więzieniu nie ma lekko...
(źródło: http://www.hollywood.com/)
Ocena: 5/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz