W tym roku pod względem nominacji
oscarowych trochę u mnie słabo, ponieważ pisząc te słowa obejrzałem dopiero
cztery z ośmiu filmów, a ceremonia zbliża się wielkimi krokami. W zasadzie,
kiedy będziecie czytać niniejszą recenzję, wszystkie nagrody już będą rozdane
(no chyba, że umrę jutro, a moja rodzina postanowi nie zarabiać na mojej
twórczości i nigdy nie opublikuje tego epickiego tekstu). Niemniej również
coraz bliżej do marca oraz kolejnej odsłony dorocznego rankingu najlepszych
produkcji dotyczących Irlandii. Nie może zatem nikogo dziwić, że warsztacie
wylądował "Brooklyn" w reżyserii Johna Crowleya, oparty na oczywiście
bestsellerowej powieści Colma Tóibína. Książka porusza bowiem ważny problem,
obecny od wieków w historii Szmaragdowej
Wyspy, a mianowicie emigrację. Wspomnijmy choćby słynny odlot earlów z 1607 roku, kiedy to earl
Tyrone, Hugh O’Neill, oraz jego zwolennicy opuścili Hibernię, Dzikie Gęsi służące w na przestrzeni
wieków w kontynentalnych armiach czy olbrzymią wprost falę migrantów w okresie
Wielkiego Głodu. Jednakże nawet, gdy Irlandia stała się niepodległą republiką,
emigracja zarobkowa w dalszym ciągu drenowała zasoby ludzkie tego państwa. I
właśnie tego rodzaju historię przedstawia, rozgrywający się w początkach lat
50-tych ubiegłego stulecia, "Brooklyn".
źródło: http://www.impawards.com |
Enniscorthy, położone w hrabstwie
Wexford, to małe miasteczko, w którym tradycyjnie nie ma zbyt wielu perspektyw
na lepszej jakości życie. Szczególnie jeśli mówimy o Republice Irlandii na
początku lat 50-tych XX wieku. Dziwnym nie jest zatem, że Eilis (Saoirse
Ronan), choć kocha swoją rodzinę, marzy o czymś więcej niż pracy w sklepie
ogólnospożywczym w roli ekspedientki. Niebywała szansa na odmianę losu nadarza
się, gdy siostra naszej bohaterki (Fiona Glascott), dzięki kontaktom z sympatycznym
księdzem Floodem (Jim Broadbent), załatwia dziewczynie możliwość zarobkowego
wyjazdu do Stanów Zjednoczonych. Targana wątpliwościami Eilis w końcu decyduje
się wyruszyć do Nowego Jorku, by zmienić swoje życie.
20th Century Fox Film Corporation |
Spodziewałem się, że "Brooklyn"
będzie naprawdę poważnym filmem z pełnią szarej prozy życia na irlandzkiej
prowincji oraz klepaniu imigranckiej biedy w Nowym Jorku. Niestety pomyliłem
się, gdyż twórcy postanowili zafundować mi niemal bajkową historyjkę, która
dodatkowo kompletnie zniechęciła mnie do przeczytania książkowego pierwowzoru.
I to wszystko za jednym zamachem! Naprawdę, jestem pełen uznania. Całkowicie
nie kupuję świata przedstawionego w "Brooklynie". Irlandzka prowincja może nie
jest szczytem marzeń dla każdego człowieka, ale w zasadzie nie dzieją się tam
większe dramaty. Mogę nawet wyjątkowo przewrotnie napisać, że wystarczy śmierć
jednej osoby i skończenie kursu księgowości, aby przenieść egzystencję na
zdecydowanie wyższy poziom. Nie wiem ponadto jak srogie hajsy zarabiała Eilis w domu
towarowym, ale to musiał być naprawdę rzetelny bilon. Jak inaczej bowiem
wytłumaczyć milion ubrań, par butów (zauważcie, że w każdej z późniejszych scen
rozgrywającej się w Republice bohaterka nosi inne buty) oraz okularów? W jaki
sposób osoba pracująca na tak niskim stanowisku mogła sobie pozwolić na podróże
przez Atlantyk i spędzenie beztroskiego miesiąca w hrabstwie Wexford?
20th Century Fox Film Corporation |
Przeboleję jeszcze brak
jakiejkolwiek wzmianki o ucisku irlandzkiej ludności w Sześciu Hrabstwach – nie jest to przecież dramat społeczny, lecz
raczej melodramat czy też romans, a IRA wówczas dopiero szykowała się do Operacji Żniwa. Niemniej zero, dosłownie
zero, odniesień do mafii w sytuacji, gdy wybranek naszej bohaterki jest
Włochem? Absurd i nonsens. I dodam jeszcze, że jest typowym przedstawicielem
włoskiej mniejszości w USA, zakochanym w baseballu i pożywiającym się wyłącznie
spaghetti wraz z wielodzietną rodziną (na dodatek to hydraulik jak Mario - tak
bardzo niestereotypowo). Oczywiście nie mam nic przeciwko temu międzyetnicznemu
mezaliansowi – w USA zrodził się nie jeden dziwny związek (najlepszy przykład
to legendarny irlandzki polityk, Éamon de Valera), ale zdecydowanie zamiast
lukrowania rzeczywistości preferuję szarą prozę egzystencji. O ile
Włosi zostali potraktowani stereotypowo to muszę stwierdzić, że zdecydowanie
zabrakło konsekwencji w przypadku Irlandczyków. Niestety obraz zapijaczonych,
rebelianckich meneli kłóciłby się z idealistyczną wizją przedstawioną w filmie. O ile mnie pamięć nie myli to w "Brooklynie" spożywa się jedynie kilka pint Guinnessa,
więc zdecydowanie nie polecam tej produkcji na Dzień Świętego Patryka.
Natomiast w kontekście "Spotlight" należy wspomnieć o dobrych katolickich
księżach, którzy nikogo nie zgwałcili (choć może to jedynie wynikać z faktu, że główna
bohaterka jest już dosyć wyrośniętą dziewczyną, a zatem znajduje się poza kręgiem ich zainteresowań seksualnych).
20th Century Fox Film Corporation |
Ponieważ nie obejrzałem jeszcze
wielu produkcji nominowanych do tegorocznych Oscarów trudno mi ocenić czy Saoirse
Ronan zasłużyła by znaleźć się w gronie nominowanych. Co prawda darzę ją sporym
szacunkiem, ale kreacja Eilis nie urwała mi dupy w jakiś szczególny sposób.
Dziewczyna się stara, ale scenariusz jest tak miałki, że naprawdę trudno
cokolwiek z niego wykrzesać. Tego problemu nie ma natomiast w przypadku
Emory’ego Cohena (Tony), który dodatkowo charakteryzuje się wysoce włoską aparycją. Fatalna rola,
zagrana z taką jakąś dziwaczną manierą przypominającą lekkie upośledzenie. Prawdziwym
dramatem "Brooklynu" jest całkowity brak interesujących oraz wyrazistych postaci drugoplanowych.
W zasadzie jedyną kreacją wartą wzmianki jest rola Domhnalla Gleeson,
wcielającego się w Jima – irlandzką alternatywę dla naszej bohaterki – oraz
Fiona Glascott grająca Rose, siostrę Eilis. Reszta postaci to albo
pocieszni Włosi, dobrzy irlandzcy księża lub też zawistne, małomiasteczkowe
kobiety w podeszłym wieku. Bardzo odkrywczo i tak mało stereotypowo.
20th Century Fox Film Corporation |
"Brooklyn" odbieram jako
kompletne rozczarowanie. Mimo pokładanych nadziei na solidną prozę życia
otrzymałem polukrowaną, rzewną bajkę, w której irlandzka dziewczyna musi dokonać
trudnego wyboru między ubogim włoskim hydraulikiem a prowincjonalnym Irlandczykiem
(który de facto wcale nie jest
odrażający ani szpetny, a ponadto dysponuje rzetelnym bilonem oraz solidnym kwadratem). Jeżeli macie ochotę poświęcić niemal dwie godziny na
rozwiązanie tego dylematu Eilis to bawcie się dobrze. Brak nominacji dla "The Hateful Eight" czy "Sicario" za najlepszy film przy takim poziomie "Brooklynu" uważam za wyjątkową szyderę.
"Tyle hajsu... Pewnie mogą kupować w Almie, huh?" 20th Century Fox Film Corporation |
Ocena: 5/10 (podnoszę za irlandzką tematykę).
Czy jest możliwe, że to zbyt wysokie oczekiwania autora spowodowały niską ocenę filmu?
OdpowiedzUsuńZdecydowanie nie jest to możliwe. Niska ocena wynika wyłącznie z miałkości filmu.
OdpowiedzUsuń