Niestety z powodu natłoku różnych
zajęć oraz wysoce rozbudowanego lenistwa intelektualnego nie udało mi się
obejrzeć wszystkich filmów, które planowałem umieścić w rankingu z okazji St.Patrick’s Day. Jednakże ponieważ kwiecień jest również ważnym miesiącem dla
Republiki (Powstanie Wielkanocne wybuchło 24 kwietnia 1916 roku; 18 kwietnia
1949 roku wszedł w życie akt proklamacji Republiki Irlandii) to nie widzę
żadnych przeszkód, aby kontynuować przegląd produkcji związanych ze Szmaragdową Wyspą. Dzisiaj na warsztat
biorę "’71" – kinowy debiut reżyserski Yanna Demange’a. Film zapowiadał się
znakomicie. Tak doskonale, że planowałem nawet wybrać się do kina. Jednakże
jakoś tak się podejrzanie złożyło, że w żadnym z licznych, krakowskich przybytków
tego rodzaju nie uświadczyłem choćby jednego seansu. Cóż zatem pozostało czynić
poza biernym oczekiwaniem na łaskawość YIFY’ego?
źródło: http://www.impawards.com |
"’71" to historia młodego,
angielskiego żołnierza. Po skończeniu szkolenia szeregowiec Gary Hook (Jack
O’Connell) dowiaduje się, że zamiast stacjonować w Niemczech jego jednostka w
trybie pilnym zostanie przerzucona do Belfastu. Od zamieszek latem 1969 roku
sytuacja w Ulsterze wyglądała bardzo nieciekawie. Rozłam w ruchu republikańskim
i rywalizacja między Oficjalną IRA oraz Tymczasową IRA, natężenie
lojalistycznej przemocy, brutalność RUC oraz brytyjskie oddziały szturmujące
prowizoryczne barykady na ulicach miasta wydawały się codziennością dla mieszkańców ówczesnego Belfastu. I właśnie to północnoirlandzkie piekło staje
się chrztem bojowym dla niedoświadczonego i kompletnie niezorientowanego w
złożonej sytuacji Gary’ego. Podczas rutynowego, acz niezwykle brutalnego,
przeszukania domu w katolickiej dzielnicy Belfastu sytuacja wymyka się całkowicie spod kontroli. Wskutek niekompetencji dowódcy Hook zostaje odcięty
od oddziału i pozostawiony na pastwę losu w samym środku republikańskiego
matecznika.
Typowa ulica w Belfaście. (źródło: http://www.fandango.com/) |
Ogromny potencjał "’71" można było
spierdolić na naprawdę wiele sposobów. Na szczęście Yann Demange oraz
odpowiedzialny za scenariusz Gregory Burke wybrnęli niemal bez szwanku, mimo
niewielkiego doświadczenia w temacie. Film dosyć dobrze ukazuje złożoną
sytuację w Irlandii Północnej z perspektywy angielskiego żołnierza, który
kompletnie nic nie ogarnia, a jego jedynym celem jest przeżycie na ulicach
Belfastu. Hook nie prosił o służbę w Ulsterze, a to, co zobaczył na miejscu
prosty chłopak z Derbyshire musiało przerosnąć jego wszelkie oczekiwania.
Chociaż, jak doskonale wiemy Sześć Hrabstw okupowane przez Brytyjczyków stanowi
część Zjednoczonego Królestwa, to miasto wydawało się jakby z kompletnie innej
rzeczywistości. Ulice Belfastu malowniczo przyozdobione prowizorycznymi
barykadami, płonącymi wrakami samochodów, lojalistycznymi checkpointami oraz graffiti sławiącymi dokonania IRA wywarły na
mnie ogromne wrażenie. Warto również zauważyć, że gdy akcja "’71" rozgrywa się
w nocy w stolicy Ulsteru zapada pozorny spokój, który twórcy podkreślają
poprzez piękne panoramy nocnego miasta. Jednakże oglądając Hooka wędrującego
gąszczem wąskich uliczek szybko przekonacie się, że noc jest równie zabójcza
jak dzień.
Beztroska zabawa w berka z brytyjskimi żołnierzami. (źródło: http://www.fandango.com/) |
Warto wspomnieć, że gdy w trakcie
zamieszek latem 1969 roku podjęto decyzję o wysłaniu brytyjskich oddziałów do
Ulsteru to katolicy powitali żołnierzy z radością licząc, że dzięki ich
obecności ustaną lojalistyczne napaści na ich dzielnice. Niestety szybko
okazało się, że były to dosyć złudne nadzieje – najbardziej znany przykład
błyskotliwej interwencji wojska to oczywiście Krwawa Niedziela. Jednak w "’71"
brytyjska armia służy jedynie za wsparcie dla działań wywiadu oraz RUC i nie
przejmuje inicjatywy. Niezwykle ciekawie ukazano dwuznaczną rolę służb
specjalnych. Kapitan Sandy Browning (Sean Harris) oraz jego ekipa penetrują
nocą ulice Belfastu nawiązując konszachty zarówno z lojalistami (znakomita
próba dozbrojenia w bombę), jak i republikanami. Działania wywiadu można uznać
za dziwaczną próbę zachowania ówczesnej równowagi sił, tak aby żadna ze stron
nie zdołała zaburzyć istniejącego i chwiejnego status quo, a tlący się konflikt stanowił cel sam w sobie. Oczywiście
brytyjscy agenci wyznają zasadę, że cel uświęca środki także mordowanie
niewinnych ludzi nie stanowi dla nich żadnej przeszkody. Pod względem
brutalności "’71" z pewnością zasługuje na uznanie. W filmie nie brakuje bowiem
drastycznych egzekucji, krwawych zamachów bombowych czy też ciężkich wpierdoli.
Oczywiście od biedy można się przyczepić do niebywałej umiejętności unikania
kul przez Hooka (całkowita odwrotność JFK), ponieważ równie dobrze mógłby
zginąć już w czasie szalonej ucieczki w plątaninie uliczek w katolickiej
dzielnicy.
Corey McKinley - znakomita rola małego lojalisty. (źródło: http://www.fandango.com/) |
Pod względem aktorskim nie ma
lipy. Jack O’Connell doskonale wpasował się do roli kompletnie
zdezorientowanego angielskiego szeregowca. Jednakże na mnie największe wrażenie
zrobiły dwie inne kreacje. Pierwsza to oczywiście kapitan Sandy Browning, w
którego znakomicie wcielił się Sean Harris. Doskonała stylówka oraz świetna
kreacja aktora sprawiły, że postać oficera wywiadu na długo pozostanie w mojej
pamięci. Szkoda jedynie, że Sandy pojawiał się na ekranie tak rzadko. Drugi występ
zasługujący na oklaski to Corey McKinley, który nad wyraz przekonująco i
brawurowo zagrał małoletniego lojalistę. Bezczelny chłopiec, będący przez
pewien czas przewodnikiem Hooka po Belfaście, to coś nie do zapomnienia –
zwróćcie na niego szczególną uwagę! Na mniejsze wyróżnienia zasłużyli natomiast
Richard Dormer (Eamon), Sam Reid (beztroski i pocieszny porucznik Armitage),
Killian Scott (bezwzględny Quinn z IRA) oraz David Wilmot (Boyle, republikanin
ze starszego pokolenia).
Sandy - postać bezbłędna pod każdym względem. (źródło: http://www.fandango.com/) |
"’71" robi wrażenie dzięki
dobremu ukazaniu skomplikowanych realiów ówczesnego Belfastu. Na wielki plus
zasłużył również fajny klimat – przez całą projekcję nieustannie przewija się
poczucie permanentnego zagrożenia. Jeśli chodzi natomiast o minusy produkcji
Yanna Demange’a to z pewnością należy wskazać na wspomniane już farcenie, ale
także zakończenie, które moim zdaniem raczej średnio pasuje do brutalnej reszty
filmu. Abstrahując od wad uważam, że "’71" to obowiązkowa pozycja dla
wszystkich, którym Irlandia nie jest obojętna. Oby w przyszłości powstawało
znacznie więcej filmów na zbliżonym poziomie!
źródło: http://www.fandango.com/ |
Ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz