środa, 1 kwietnia 2015

"'71"



Niestety z powodu natłoku różnych zajęć oraz wysoce rozbudowanego lenistwa intelektualnego nie udało mi się obejrzeć wszystkich filmów, które planowałem umieścić w rankingu z okazji St.Patrick’s Day. Jednakże ponieważ kwiecień jest również ważnym miesiącem dla Republiki (Powstanie Wielkanocne wybuchło 24 kwietnia 1916 roku; 18 kwietnia 1949 roku wszedł w życie akt proklamacji Republiki Irlandii) to nie widzę żadnych przeszkód, aby kontynuować przegląd produkcji związanych ze Szmaragdową Wyspą. Dzisiaj na warsztat biorę "’71" – kinowy debiut reżyserski Yanna Demange’a. Film zapowiadał się znakomicie. Tak doskonale, że planowałem nawet wybrać się do kina. Jednakże jakoś tak się podejrzanie złożyło, że w żadnym z licznych, krakowskich przybytków tego rodzaju nie uświadczyłem choćby jednego seansu. Cóż zatem pozostało czynić poza biernym oczekiwaniem na łaskawość YIFY’ego?
źródło: http://www.impawards.com
"’71" to historia młodego, angielskiego żołnierza. Po skończeniu szkolenia szeregowiec Gary Hook (Jack O’Connell) dowiaduje się, że zamiast stacjonować w Niemczech jego jednostka w trybie pilnym zostanie przerzucona do Belfastu. Od zamieszek latem 1969 roku sytuacja w Ulsterze wyglądała bardzo nieciekawie. Rozłam w ruchu republikańskim i rywalizacja między Oficjalną IRA oraz Tymczasową IRA, natężenie lojalistycznej przemocy, brutalność RUC oraz brytyjskie oddziały szturmujące prowizoryczne barykady na ulicach miasta wydawały się codziennością dla mieszkańców ówczesnego Belfastu. I właśnie to północnoirlandzkie piekło staje się chrztem bojowym dla niedoświadczonego i kompletnie niezorientowanego w złożonej sytuacji Gary’ego. Podczas rutynowego, acz niezwykle brutalnego, przeszukania domu w katolickiej dzielnicy Belfastu sytuacja wymyka się całkowicie spod kontroli. Wskutek niekompetencji dowódcy Hook zostaje odcięty od oddziału i pozostawiony na pastwę losu w samym środku republikańskiego matecznika.
Typowa ulica w Belfaście.
(źródło: http://www.fandango.com/)
Ogromny potencjał "’71" można było spierdolić na naprawdę wiele sposobów. Na szczęście Yann Demange oraz odpowiedzialny za scenariusz Gregory Burke wybrnęli niemal bez szwanku, mimo niewielkiego doświadczenia w temacie. Film dosyć dobrze ukazuje złożoną sytuację w Irlandii Północnej z perspektywy angielskiego żołnierza, który kompletnie nic nie ogarnia, a jego jedynym celem jest przeżycie na ulicach Belfastu. Hook nie prosił o służbę w Ulsterze, a to, co zobaczył na miejscu prosty chłopak z Derbyshire musiało przerosnąć jego wszelkie oczekiwania. Chociaż, jak doskonale wiemy Sześć Hrabstw okupowane przez Brytyjczyków stanowi część Zjednoczonego Królestwa, to miasto wydawało się jakby z kompletnie innej rzeczywistości. Ulice Belfastu malowniczo przyozdobione prowizorycznymi barykadami, płonącymi wrakami samochodów, lojalistycznymi checkpointami oraz graffiti sławiącymi dokonania IRA wywarły na mnie ogromne wrażenie. Warto również zauważyć, że gdy akcja "’71" rozgrywa się w nocy w stolicy Ulsteru zapada pozorny spokój, który twórcy podkreślają poprzez piękne panoramy nocnego miasta. Jednakże oglądając Hooka wędrującego gąszczem wąskich uliczek szybko przekonacie się, że noc jest równie zabójcza jak dzień.
Beztroska zabawa w berka z brytyjskimi żołnierzami.
(źródło: http://www.fandango.com/)
Warto wspomnieć, że gdy w trakcie zamieszek latem 1969 roku podjęto decyzję o wysłaniu brytyjskich oddziałów do Ulsteru to katolicy powitali żołnierzy z radością licząc, że dzięki ich obecności ustaną lojalistyczne napaści na ich dzielnice. Niestety szybko okazało się, że były to dosyć złudne nadzieje – najbardziej znany przykład błyskotliwej interwencji wojska to oczywiście Krwawa Niedziela. Jednak w "’71" brytyjska armia służy jedynie za wsparcie dla działań wywiadu oraz RUC i nie przejmuje inicjatywy. Niezwykle ciekawie ukazano dwuznaczną rolę służb specjalnych. Kapitan Sandy Browning (Sean Harris) oraz jego ekipa penetrują nocą ulice Belfastu nawiązując konszachty zarówno z lojalistami (znakomita próba dozbrojenia w bombę), jak i republikanami. Działania wywiadu można uznać za dziwaczną próbę zachowania ówczesnej równowagi sił, tak aby żadna ze stron nie zdołała zaburzyć istniejącego i chwiejnego status quo, a tlący się konflikt stanowił cel sam w sobie. Oczywiście brytyjscy agenci wyznają zasadę, że cel uświęca środki także mordowanie niewinnych ludzi nie stanowi dla nich żadnej przeszkody. Pod względem brutalności "’71" z pewnością zasługuje na uznanie. W filmie nie brakuje bowiem drastycznych egzekucji, krwawych zamachów bombowych czy też ciężkich wpierdoli. Oczywiście od biedy można się przyczepić do niebywałej umiejętności unikania kul przez Hooka (całkowita odwrotność JFK), ponieważ równie dobrze mógłby zginąć już w czasie szalonej ucieczki w plątaninie uliczek w katolickiej dzielnicy.
Corey McKinley - znakomita rola małego lojalisty.
(źródło: http://www.fandango.com/)
Pod względem aktorskim nie ma lipy. Jack O’Connell doskonale wpasował się do roli kompletnie zdezorientowanego angielskiego szeregowca. Jednakże na mnie największe wrażenie zrobiły dwie inne kreacje. Pierwsza to oczywiście kapitan Sandy Browning, w którego znakomicie wcielił się Sean Harris. Doskonała stylówka oraz świetna kreacja aktora sprawiły, że postać oficera wywiadu na długo pozostanie w mojej pamięci. Szkoda jedynie, że Sandy pojawiał się na ekranie tak rzadko. Drugi występ zasługujący na oklaski to Corey McKinley, który nad wyraz przekonująco i brawurowo zagrał małoletniego lojalistę. Bezczelny chłopiec, będący przez pewien czas przewodnikiem Hooka po Belfaście, to coś nie do zapomnienia – zwróćcie na niego szczególną uwagę! Na mniejsze wyróżnienia zasłużyli natomiast Richard Dormer (Eamon), Sam Reid (beztroski i pocieszny porucznik Armitage), Killian Scott (bezwzględny Quinn z IRA) oraz David Wilmot (Boyle, republikanin ze starszego pokolenia).
Sandy - postać bezbłędna pod każdym względem.
(źródło: http://www.fandango.com/)
"’71" robi wrażenie dzięki dobremu ukazaniu skomplikowanych realiów ówczesnego Belfastu. Na wielki plus zasłużył również fajny klimat – przez całą projekcję nieustannie przewija się poczucie permanentnego zagrożenia. Jeśli chodzi natomiast o minusy produkcji Yanna Demange’a to z pewnością należy wskazać na wspomniane już farcenie, ale także zakończenie, które moim zdaniem raczej średnio pasuje do brutalnej reszty filmu. Abstrahując od wad uważam, że "’71" to obowiązkowa pozycja dla wszystkich, którym Irlandia nie jest obojętna. Oby w przyszłości powstawało znacznie więcej filmów na zbliżonym poziomie!
źródło: http://www.fandango.com/
Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz