środa, 15 kwietnia 2015

"Zero Dark Thirty"



Macie świadomość co robiliście 11 września 2001 roku, a dokładniej w jakich okolicznościach dowiedzieliście się o WTC? Ja pamiętam bowiem doskonale to zachmurzone, wtorkowe popołudnie. Wróciwszy z mniej więcej ośmiogodzinnej katorgi w liceum (akurat na koniec było chyba PO) włączyłem telewizor, żeby zobaczyć obrazy rodem z hollywoodzkiego kina katastroficznego. Samoloty pasażerskie niszczące wieże WTC to jeden z najbardziej wstrząsający widoków mojego życia. Oczywiście zaraz mogą odezwać się zwolennicy wszelkiej spiskowej teorii dziejów, ale mam dla Was jedną odpowiedź: światem i tak rządzą oczywiście Żydzi inteligentne delfiny. Bez wątpienia 11 września 2001 roku zapoczątkował zmiany, których skutki będziemy odczuwać jeszcze przez długie lata. Idylliczna, zamorska ojczyzna Wuja Sama otrzymała spektakularnego liścia od Osamy/Usamy, a kilka lat później podobny los spotkał Madryt oraz Londyn (choć już nie było aż tak spektakularnie). Epilog historii z początku maja 2011 roku znają wszyscy. Nie może zatem dziwić, że niemal dziesięcioletnia obława zakończona ostatecznie sukcesem dosyć szybko stała się przedmiotem zainteresowania Hollywood. Zatem, Drodzy Czytelnicy, przed Wami "Zero Dark Thirty" w reżyserii Kathryn Bigelow.
źródło: http://www.impawards.com
"Zero Dark Thirty" to niemal dokumentalna kronika, trwającego niemal dekadę, żmudnego polowania na Osamę bin Ladena. Zespół analityków CIA pod wodzą Josepha Bradleya (Kyle Chandler) bada wszelkie tropy mogące doprowadzić do ujęcia lub eliminacji legendarnego przywódcy Al-Ka’idy. Wkrótce na pierwszy plan wysuwa się Maya (Jessica Chastain) rozpracowująca Abu Ahmeda, nieuchwytnego i niemal mistycznego kuriera Osamy.
© Sony Pictures Digital Productions Inc. All rights reserved
W początkowym zamierzeniu twórców "Zero Dark Thirty" miało przedstawiać nieudaną, dziesięcioletnią pogoń za Osamą, zakończoną bitwą w Tora Bora. Niestety dla pierwotnego projektu, jak na złość, w międzyczasie udało się zlikwidować najgroźniejszego terrorystę świata, więc Mark Boal został zmuszony do zaktualizowania scenariusza filmu. Jeśli spodziewacie się po "Zero Dark Thirty" widowiskowości, rozpierdolu oraz wartkiej akcji to porzućcie wszelką nadzieję. Nie oznacza to oczywiście, że z produkcji Kathryn Bigelow wieje nudą, ponieważ ogląda się ją świetnie, ale po prostu fabuła rozwija się dosyć mozolnie. To nie jest kino szpiegowskie pokroju Bourne’a, Bonda czy "Mission: Impossible". "Zero Dark Thirty" o wiele bardziej zbliżone jest do znakomitego, stonowanego "Tinker Tailor Soldier Spy". Na ekranie oglądamy zatem typową pracę analityków CIA: niekończące się, czasem brutalne przesłuchania potencjalnych talibów, analizy zdjęć, filmów, nagrań i wszelkiego rodzaju materiałów otrzymanych od zaprzyjaźnionych wywiadów czy też żmudne obserwacje podejrzanych osobników wsparte przez najzwyklejsze w świecie szczęście. W tym momencie warto zwrócić uwagę na kwestię tortur, która jeszcze niedawno rozpalała światową opinię publiczną (o ile coś takiego w ogóle istnieje). Razem z bohaterami zwiedzamy bowiem tzw. CIA black sites, w których przetrzymywani i przesłuchiwani są ludzie podejrzewani o przynależność lub związki z Al-Ka’idą (co ciekawe jednym z tychże miejsc jest statek zacumowany w Gdańsku). Oczywiście, potencjalni terroryści są brutalnie torturowani, aby zaczęli się pucować. Dziwnym nie jest zatem, że lewacy oraz wszelacy zwolennicy praw człowieka zaczęli się oburzać, że "Zero Dark Thirty" gloryfikuje niehumanitarne metody działania CIA. Osobiście żywię głębokie przekonanie, że jeżeli chcecie żyć na pewnym poziomie i nie bać się wsiadać do autobusu, ponieważ ktoś może nagle krzyknąć Allahu akbar! i zakończyć Wasz trud to pewne działania powinny pozostać w cieniu i nigdy nie ujrzeć światła dziennego.
© Sony Pictures Digital Productions Inc. All rights reserved
Z pewnością ogromnym plusem "Zero Dark Thirty" jest chłodne podejście do tematu. Nie ma tu niepotrzebnych hektolitrów patosu, za rodinu za Stalinu for freedom, for America itp. Po prostu oglądamy solidną robotę analityków, która ma na celu wskazanie celu do eliminacji, czy to dronom czy Navy SEALs. Długa sekwencja unieszkodliwienia Osamy wypada bardzo ciekawie, aczkolwiek miałem o wiele większe oczekiwania. Niestety ten idealny niemal obrazek psuje kilka aspektów, które jeżeli wydarzyły się naprawdę to kładą się cieniem na działalności CIA. Nie wspominam tutaj nawet o tym, że informacje o torturowaniu więźniów ujrzały światło dzienne, ponieważ to zupełnie inna historia. Śmierć jednej z bohaterek filmu jest tak idiotyczna, że szkoda słów (słynny zamach w bazie Chapman 30 grudnia 2009 roku). Złamawszy niemal wszelkie procedury bezpieczeństwa wykazała się dziecięcą naiwnością i bezwarunkową wiarą w dobre intencje, która jest po prostu niedopuszczalna na tym poziomie gry. Zrozumiałbym jeszcze, gdyby kara dotknęła tylko jedną osobę, ale wskutek beztroski zginęło kilku pracowników Agencji. Przecież jak mówi stare, czekistowskie przysłowie: zaufanie jest dobre, ale kontrola lepsza. Druga sprawa: w jaki sposób Maya uniknęła śmierci w trakcie ataku zamachowców? Czy kuloodporne szyby mogą powstrzymać serie z karabinów szturmowych oddane z odległości mniej więcej dziesięciu metrów? Czy reszta samochodu również była opancerzona? Ostatnia kwestia: kto wpadł na pomysł by nieuzbrojeni pracownicy Agencji jeździli sobie beztrosko po pakistańskich ulicach? Naprawdę, moim zdaniem nie potrzebna jest szczególnie wysublimowana wyobraźnia, aby przewidzieć jak to może się skończyć.
© Sony Pictures Digital Productions Inc. All rights reserved
Na szczęście pod względem aktorskim nie ma lipy. Jessica Chastain stworzyła bardzo ciekawą postać, pozbawioną kompletnie życia prywatnego i zainteresowań nie związanych z wykonywanymi obowiązkami. Maya z czasem coraz bardziej pogrąża się w obsesji odnalezienia Abu Ahmeda i to doskonale widać na ekranie. Skłonność do histerii, szantażowanie przełożonych oraz niemal niczym nieuzasadniona wiara we własne przekonania to typowe elementy charakteryzujące osobowość głównej bohaterki. Na drugim planie jest równie ciekawie. Znakomicie zaprezentował się Jason Clarke, wcielający się w Dana, specjalistę od brutalnych przesłuchań. Do pewnego momentu bardzo lubiłem postać Jennifer Ehle (Jessica), ale postanowiła za bardzo być w ignorancji podobna do brzasku. Dobrą robotę robią również Kyle Chandler, James Gandolfini, Mark Strong, Joel Edgerton czy Chris Pratt.
© Sony Pictures Digital Productions Inc. All rights reserved
"Zero Dark Thirty" trwa ponad dwie i pół godziny, ale praktycznie wcale nie nuży, a przecież opowiada historię, której finał zna każdy z nas. Produkcja Kathryn Bigelow nie jest może filmem aż tak wybitnym jakby chcieli krytycy, aczkolwiek nie sposób nie docenić solidności tegoż obrazu. Z perspektywy czasu niezmiernie ubolewam, że tak długo zbierałem się do projekcji, aczkolwiek z pewnych względów (czekistowska przeszłość) zawsze sceptycznie podchodzę do hollywoodzkich przedsięwzięć dotyczących amerykańskich kwestii polityczno-wojskowych. Tym razem obawy były wyjątkowo płonne, więc jeżeli nie obejrzeliście jeszcze "Zero Dark Thirty" to szczerze polecam!
© Sony Pictures Digital Productions Inc. All rights reserved
Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz