What the fuck happened to you, man?
W odległych czasach żył
sobie młody, utalentowany reżyser i scenarzysta, niemal nadzieja
polskiej kinematografii. Jak na pszenno-buraczaną krainę, w której
mieszkał, nosił nazwisko wysoce niestandardowe. Początki miał
niezłe, albowiem serial dokumentalny "Prawdziwe psy" oglądało
się z nieukrywaną przyjemnością. Potem co prawda zaprzedał duszę
TVN-owskiej komercji ("Kryminalni"), ale z dzisiejszej
perspektywy wszyscy wiemy, że hajs się musi zgadzać.
Jednakże jednocześnie był w stanie stworzyć jeden z najlepszych
seriali kryminalnych w dziejach TVP – a jest wielu takich, którzy
twierdzą, że nawet najlepszy. Mowa oczywiście o Patryku Vega i "PitBullu". W tym okresie hype wokół jego osoby był
przeogromny. Pamiętam do dziś, że szerzyły się pogłoski, iż
Vega zrobi serial na podstawie książek o Mocku Marka Krajewskiego.
Cieszyłem się wtedy niezmiernie, ponieważ ogromnie poważam cykl o
międzywojennym Breslau. Plany były zatem ambitnie, ale efekt
przerósł najśmielsze oczekiwania. W 2010 roku Vega nakręcił "Ciacho", w 2012 roku powstał "Hans Kloss. Stawka większa niż
śmierć", a ostatnia jego udana inaczej produkcja to "Last
Minute". Jestem przekonany, że najlepiej karierę tego pana
podsumowują słowa Ordella (Samuel L. Jackson) z "Jackie Brown":
What the fuck happened to you, man? Shit, your ass used to be
beautiful! Dzisiaj na warsztat biorę pierwszy przejaw upadku
Vegi, czyli "Ciacho".
źródło: Syrena Films |
O debilnej fabule słów kilka
"Ciacho" wygląda na
film – o przepraszam to może za duże słowo – wyrób
filmopodobny stworzony przez debili dla większej rzeszy debili.
Basia (Marta Żmuda Trzebiatowska) to warszawska policjantka z
wieloma sukcesami na koncie. Jednakże po kolejnej udanej akcji
zostaje wrobiona w przestępstwo, którego nie popełniła. Swoją
drogą wstawianie tego rodzaju rozwiązań fabularnych do takiego
gówna, to jawny policzek dla legendarnego "Renegata". Myślę,
że Reno Raines i Bobby Sixkiller powinni zniewolić dupsko Patryka
Vegi po wsze czasy za tę potwarz. Wracając do fabuły: Basia, po
błyskotliwej akcji policji, trafia do kryminału. W tejże
niefortunnej sytuacji na odsiecz ruszają bracia dzielnej policjantki
– warto dodać, że jeden bardziej niedojebany od drugiego.
Najnormalniejszy (oczywiście mówimy o standardach "Ciacha")
wydaje się Krzyś (Marcin Bosak), Dawid to już pojeb jakich mało
(Tomasz Karolak), ale Karolek (Paweł Małaszyński) przekracza
granice ludzkiego pojęcia. Dzielna ekipa retardów postanawia
uwolnić siostrę i dowieść jej niewinności.
źródło: Syrena Films |
Hajs się musi zgadzać
Już pierwsza scena
rzuciła mną o ścianę i rozwaliła mózg na suficie. Dawid i motyw
groty Nestle to tak żenująca zagrywka, że aż szkoda mi literek
by o niej pisać. Naprawdę, nie mogę uwierzyć w to co zobaczyłem
… Kolejne hejty należą się za idiotyczną fabułę, której
targetem są ewidentnie debile i retardy. Vega odarł film z
jakichkolwiek elementów inteligencji oraz zaskoczenia – kurwa,
jeszcze by ktoś przez to nie zrozumiał czegoś! Już na samym
początku dowiadujemy się bowiem, kto stoi za wrobieniem Basi.
Oczywiście jest to Janek (Tomasz Kot), wystylizowany na Stansfielda
z "Leona Zawodowca". Można było mieć choćby szczątkowy
szacunek dla widza-plebejusza i dać mu czas by się sam domyślił.
Dalszy rozwój akcji to nieustanne pasmo irracjonalnych zachowań
bohaterów, pozbawione jakiejkolwiek logiki. To co wyczynia się by
odbić Basię z więzienia wykracza poza granice surrealizmu –
sprawdźcie motywy szpitalne. Trudno jest nawet opisywać filmowe
wydarzenia, aby oddać pełną skalę ich debilizmu. Nurtuje mnie
zatem kilka ważnych pytań: dlaczego polskie filmy ordynarnie
uwłaczają mojej inteligencji? Dlaczego widzowie są bezpardonowo
ruchani przez tzw. twórców? Wydaje się, że jedyną ambicją
tzw. twórców jest zapewnienie by hajs się zawsze zgadzał.
Bo jak wytłumaczyć zebranie ekipy aktorów uznawanych za plebs
przez gwiazdy i upchnięcie ich w tak bezsensownej produkcji? A do
tego jak widzę w telewizji jakiegoś pacyfona albo czytam z nim
wywiad, w którym co rusz podkreśla, że on jest przecież
artystą to mam ochotę rozerwać się granatem.
źródło: Syrena Films |
Występy poniżej godności
Pod względem występów
poniżej godności ludzkiej w "Ciachu" zaistniała prawdziwa
klęska urodzaju. Z uwagi na tak wiekopomne wydarzenie pozwolę sobie
odejść od standardowego opisywania postaci i po prostu wypunktuję
moje opinie o czterech najgorszych moim zdaniem kreacjach:
- Marta Żmuda Trzebiatowska (Basia) – fatalnie napisana, kompletnie nierealistyczna postać, a do tego totalnie przeszarżowana; oglądanie Żmudy w tym filmie wywoływało u mnie lęk i odrazę; udział w najbardziej żenującej scenie miłosnej, jaką miałem okazję oglądać w swoim życiu (retarded erotic) – odebrało to całkowicie radość z wdzięków aktorki pokazanych na ekranie,
- Cezary Żak (Komendant) – fatalna, przerysowana do granic możliwości postać, a na dodatek aktor swoimi wysiłkami pogarsza sprawę; wyjątkowo żenująca scena przy paleniu plantacji marihuany,
- Tomasz Karolak (Dawid) – dożywotni hejt za rolę w "Ciachu" - choćbyś dostał 200 Oscarów do końca życia zapamiętam ci tę żenującą rolę! Proponuję również epitafium "Grota Nestle" na rodzinnym grobowcu,
- Paweł Małaszyński (Karolek) – trudno w to uwierzyć, ale postać gorsza niż Basia, a występ tragiczniejszy od Karolaka; hejt i pogarda do końca wszechświata za scenę tarzania się w gównie; trauma, rozpacz i śmierć; Małaszyński nie oglądał chyba "Tropic Thunder", albo nie wyciągnął właściwych wniosków z nauk Kirka Lazarusa: You went full retard, man. Never go full retard.
Hajs się zgadza, uciekam do domu! źródło: Syrena Films |
Pozytywne występy
aktorskie w "Ciachu"? Brak, aczkolwiek są role, które nie są
aż tak żenujące. Mam namyśli oczywiście żenujące w odniesieniu
do wymienionej wyżej czwórki. Z tonacji totalnej chujni udało się
wydostać Marcinowi Bosakowi, który starał się nadać jakiś
wyraźniejszy rys swojej postaci. To samo można powiedzieć o
Tomaszu Kocie, którego rola jest nawet znośna i patrząc na niego
nie miałem ochoty pozbawić się wzroku za pomocą miksera. O rolach
drugoplanowych nie chcę nawet wspominać – okryjmy je zatem grubym
całunem milczenia. Aktorom zdecydowanie nie pomagają kwestie
padające na ekranie. Dawno nie słyszałem takiego natężenia
sucharu np. zganiałam się jak pedofil w sklepie z zabawkami
czy też Trzymaj się! A Ty się nie puszczaj! Nie dziwcie się
zatem, że miałem ochotę wyłączyć jednocześnie i fonię i
wizję.
źródło: Syrena Films |
Full retard
"Ciacho" to filmowy
full retard. Nie potrafię wskazać ani jednej zalety
produkcji Patryka Vegi, bo nawet w mojej opinii jest zbyt długi, by
go oglądać bez ryzyka poważnego uszkodzenia mózgu. Najsmutniejsze
jest to, że reżyser nie wyciągnął żadnych wniosków z tej
monstrualnej porażki i dalej tworzy filmy w podobnej tonacji. Co
gorsze znalazł wielu naśladowców, którzy postanowili skorzystać
z utartej ścieżki i wyruchać do cna polskich widzów (bo nie
wierzę, że ktoś się odważył puszczać te filmy za granicą).
Najbardziej znane przykłady to oczywiście "Wyjazd integracyjny"
oraz niesławny "Kac Wawa". Pewnie zagoszczą na tym blogu
pewnego dnia – mam tylko nadzieję, że po projekcji nie skończę
w Arkham. Jeśli chodzi o ocenę "Ciacha" to początkowo miałem
wystawić 2/10, ale pisząc recenzję miałem cały czas przed oczami
Małaszyńskiego tarzającego się w gównie. Za to wspaniałe
wspomnienie daję najniższą możliwą notę.
Prosto z Groty Nestle... źródło: Syrena Films |
Ocena: 1/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz