Don't tell Momma.
Od niepamiętnych czasów
uwielbiałem seriale, których kolejne sezony pojawiały się w wakacje. Czas
relaksacji, ukoronowanie trudu życia w okresie szkolno-licealno-studenckim
obfitowało przeważnie w ambitne wydarzenia typu powtórki "Klanu" (zawsze
uważałem, że byłby to idealny tytuł serialu o Ku Klux Klanie), ale czasem
zdarzały się prawdziwe perełki (vide "True Blood"). Dlatego też cieszę się
niezmiernie, że HBO zdecydowało się wypuścić "Sharp Objects" w lipcu i
sierpniu, choć zajęć wtedy miałem nie mało i a pogoda zmuszała do aktywnego
wypoczynku. Serial powstał na podstawie debiutanckiej powieści Sharp Objects z 2006 roku autorstwa
Gillian Flynn. Książki jeszcze nie miałem okazji przeczytać, ale znam kogoś kto
to zrobił. Amerykańską pisarkę możecie (nie
lubię tego słowa, to warunek) kojarzyć również z innej adaptacji jej twórczości
– "Gone Girl". Co mnie skłoniło do obejrzenia produkcji stworzonej przez Marti
Noxona? Nie ukrywam, że oprócz intrygującej fabuły oraz pozytywnych recenzji
przede wszystkim chodziło o udział w projekcie Amy Adams.
© 2018 Home Box Office Inc. |
Camille Preaker (Amy Adams),
dziennikarka śledcza St. Louis Chronicle,
wkrótce po wyjściu ze szpitala psychiatrycznego dostaje nowe zadanie. W jej
rodzinnym mieście, Wind Gap w Missouri, zostały zamordowane dwie nastoletnie
dziewczynki. Przełożony bohaterki, Frank Curry (Miguel Sandoval) uznał bowiem,
że powrót do domu pomoże odbudować wyniszczoną alkoholizmem i samookaleczeniem
się psychikę Camille, a przede wszystkim interesujący temat zapewni gazecie
rzeszę czytelników. Jednakże już od samego początku wycieczka w rodzinne strony
wywołuje u dziennikarki traumatyczne wspomnienia związane ze śmiercią ukochanej
siostry Marian (Lulu Wilson) oraz dyktatorskimi zapędami matki (Patricia
Clarkson).
© 2018 Home Box Office Inc. |
"Ostre przedmioty" już od samego
początku przytłoczyły mnie wyjątkowo gęstym, klimatem prowincjonalnego Midwest,
który na ekranie jako żywo przypomina południe Stanów Zjednoczonych i przywołuje
wspomnienia z pierwszego, legendarnego już sezonu "True Detective". A wrażenie
to potęguje dodatkowo kręcenie serialu w miasteczku Barnesville w Georgii,
które udaje Wind Gap położone w Missouri. Oglądanie "Sharp Objects" przypomina zatem
pływanie w kisielu – jest w chuj ciężko i naprawdę trudno wyjść z tego gówna, a
nawet jak się uda to ciężko pozbyć się pozostałości. Serial porusza wiele
niewygodnych społecznie tematów takich jak wykorzystywanie seksualne
nieletnich, alkoholizm (szczególne umiłowanie dla Kentucky straight bourbon
whisky Maker’s Mark), samookaleczenie się, nadmierna opieka matki, jazda
samochodem pod wpływem alkoholu, narkomania, uzależnienie od papierosów, resentyment
za Konfederacją (absurdalne obchody Calhoun
Day) czy bezsens egzystencji w małym, zadupnym miasteczku. Przedstawione na ekranie Wind Gap jawi się
niemalże jako dyktatorskie imperium zarządzane bezlitosną i wszechwładną ręką
Adory, która wywiera w szczególności uzależniający wpływ na miejscowego szeryfa
Billa Vickery’ego (Matt Craven). Z kolei statyści wiodą marny żywot przeplatany
upijaniem się w lokalnym barze i zdradzaniem swoich nieustannie plotkujących
małżonek. Można również postawić na życie na permanentnej bani jak Jackie
O’Neill (Elizabeth Perkins). Kto nie wyjechał za młodu w pogoni za lepszej jakości życiem, ten pozostając w Wind Gap
skazał się na powolny proces gnicia za życia, zakończonego nieuchronną, mało
chwalebną śmiercią. Ukazanie marności żywota w tej mieścinie bezapelacyjnie
uznaję za największą zaletę "Sharp Objects".
© 2018 Home Box Office Inc. |
Dobra, ale może skupimy się na
fabule? Akcja serialu toczy się, wręcz wlecze nieśpiesznie aż do ostatniego
odcinka (widoczna analogia do "Rojst", tylko tutaj jest jeszcze wolniej z
powodu większej liczby odcinków). Śledztwo prowadzone przez lokalnego szeryfa
to kompletna porażka, która do niczego nie prowadzi (zresztą, jak się wydaje
zgodnie z życzeniem Adory). Młody, ambitny przedstawiciel policji z Kansas City
Richard Willis (Chris Messina) wytrwale stara się rozwikłać zagadkę śmierci
dwóch dziewczynek, ale z czasem coraz bardziej grzęźnie w bagnie lokalnych
układów i powiązań. Dodatkowo pojawia się oczywiście kompetencyjny konflikt
między lokalnymi a przyjezdnymi stróżami prawa. Jedyną nadzieją na zwycięstwo
prawdy staje się zatem praca śledcza Camille. Jednakże nasza bohaterka z powodu
starych i współczesnych traum raczej średnio odnajduje się w Wind Gap. No
chyba, że trzeba walić Maker’s Mark, jeździć autem na bani albo jarać papierosy – zresztą ciężko
krytykować takie podejście, gdy samemu dla wzmocnienia potencjału twórczego w
trakcie pisania recenzji obala się portera żywieckiego i niejedną szklaneczkę
Grant’s Triple Wood Smoky (Charles Bukowski na wiecznym propsie). I niestety ten piękny obrazek nieudolności psuje ostatni
odcinek, w którym akcja przyspiesza zdecydowanie zbyt dynamicznie, a przede
wszystkim uświadczamy ratunek in the nick
of time. To naprawdę boli, jednakże z powodu gęstego klimatu oraz
przewrotnego zakończenia (nie zapomnijcie obejrzeć dwóch scen ukrytych w
napisach końcowych), boli o wiele mniej niż w takim choćby "Rojście".
© 2018 Home Box Office Inc. |
Aktorstwo. Tak naprawdę to w "Ostrych przedmiotach" trudno polubić któregokolwiek z bohaterów
(sympatycznym można w zasadzie nazwać jedynie detektywa Richarda Willisa i
Franka Curry’ego). Nie oznacza to jednakże, iż serial nie przynosi znakomitych
kreacji. Camille w wykonaniu Amy Adams to po prostu genialny występ, godzien
najwyższego uznania. Przejmująca rola wywołuje u widza ogromne pokłady
współczucia dla głównej bohaterki, dręczonej przez traumy z dzieciństwa oraz
współczesne problemy psychiczne. Zaprawdę powiadam Wam: Amy Adams z dnia na
dzień staje się coraz lepszą aktorką i mam nadzieję, że na tym nie
poprzestanie. Na równie wielkie wyrazy uznawania zasłużyła również Patricia
Clarkson wcielająca się w Adorę. Bezbłędna rola, wręcz hipnotyczna i przykuwająca
uwagę widza od pierwszego pojawienia się na ekranie. Pełna obsesji Adora staje
się po prostu uosobieniem problemów trapiących Wind Gap. Pozostając przy
kobietach nie sposób nie docenić roli młodziutkiej Elizy Scanlen, grającej
przyrodnią siostrę głównej bohaterki Ammę. Wielkie propsy za tak znakomitą kreację rozpieszczonej nastolatki
aspirującej do roli małomiasteczkowej księżniczki. Wśród męskich odtwórców
próżno szukać tak znakomitych kreacji. W sumie najbardziej zaimponował mi Matt
Craven wcielający się w lokalnego szeryfa oraz Henry Czerny grający udającego,
że wszystko jest w najlepszym porządku męża Adory. Z kolei Chris Messina był
naprawdę spoko, ale mogło być zdecydowanie lepiej.
© 2018 Home Box Office Inc. |
"Sharp Objects" to naprawdę
wybitny serial i nawet zbyt pochopne, za szybko rozegrane zakończenie w
ostatnim odcinku nie jest w stanie zakłócić mojego osądu (w szczególności z
uwagi na jego przewrotność). Legendarny podpułkownik "Godfather" z legendarnego "Generation Kill" miał dla swoich podkomendnych trzy słowa: Tempo,
tempo, tempo. Parafrazując jego mądrość ja również mam dla Was trzy słowa: Klimat, klimat, klimat. Oglądajcie,
chłońcie, popadajcie w depresję.
© 2018 Home Box Office Inc. |
Ocena: 8/10.
Fajnie to wszystko zostało tu opisane.
OdpowiedzUsuńDziękuję za wyrazy uznania :)
OdpowiedzUsuń