sobota, 17 sierpnia 2013

"Drogówka"

Wojciech Smarzowski nie raz już udowodnił, że ma wielki talent i dysponuje specyficznym stylem ukazywania polskiej rzeczywistości. Chociaż nie udało mi się obejrzeć "Róży", to do dziś jestem zachwycony zarówno "Weselem", jak i "Domem złym". Cieszyłem się zatem ogromnie na "Drogówkę" licząc, że po raz kolejny zobaczę świetne kino. W momencie premiery hype na najnowsze dzieło Smarzowskiego osiągał monstrualne rozmiary, a wszyscy propsowali wysiłek utalentowanego reżysera. Na dodatek przeczytałem wiele recenzji pochwalnych tego filmu i w żadnej z nich nie znalazłem ani jednego poważnego zarzutu pod adresem tej produkcji. Sam nawet zacząłem zatem bezrefleksyjnie hołubić "Drogówkę" przyjmując a priori, że to będzie wybitne kino, a Smarzowski znowu potwierdzi status jednego z najwybitniejszych przedstawicieli polskiej kinematografii. Ba, a może nawet stanie się dla mnie nawet krajowym odpowiednikiem Quentina Tarantino! Niestety brutalna rzeczywistość po raz kolejny zniszczyła wielkie nadzieje. Wyobraźcie sobie zatem jakież ogromne musiało być moje rozczarowanie, gdy opuściłem nieklimatyzowaną salę kinową! Dla lepszej imaginacji weźcie pod uwagę fakt, że początkowo z powodu gigantycznego zawodu oraz przygnębienia nie miałem nawet zamiaru pisać recenzji.
źródło: http://www.filmweb.pl
"Drogówka" składa się z dwóch części. Pierwsza, swoiste wprowadzenie w specyficzny świat polskiej drogówki, składa się głównie z krótkich filmików, często nagrywanych komórkami lub kamerami w radiowozach. W zabawnych epizodach poznajemy poszczególnych bohaterów oraz ich specyficzne poczucie humoru. Obraz polskiego społeczeństwa wyłaniający się z filmu nie jest specjalnie pozytywny. Korupcja, pijaństwo, brak szacunku dla władzy występują na porządku dziennym. I nie dotyczy to tylko zwykłych, szarych obywateli, ale także przedstawicieli najwyższych władz państwowych czy kościoła. W drugiej części fabuła skupia się natomiast na postaci sierżanta sztabowego Króla (Bartłomiej Topa). Romansujący z koleżanką z pracy (Julia Kijowska) policjant po upojnej nocy spędzonej z kolegami staje się głównym podejrzanym w sprawie o zabójstwo sierżanta Lisowskiego (Marcin Dorociński). Chociaż nasz bohater nie pamięta kompletnie nic z grubego melanżu, ucieka z komisariatu by dowieść swojej niewinności.
źródło: http://www.filmweb.pl
W jednej z recenzji przeczytałem, że "Drogówka" to film, któremu absolutnie nic nie można zarzucić. Po seansie stwierdzam, że powyższe zdanie to absurd i nonsens w czystej postaci. Największymi wadami filmu są nieudolna intryga oraz iście hollywoodzkie rozwiązania fabularne. Król zbierając dowody swojej niewinności stopniowo odkrywa, że afera zatacza coraz szersze kręgi. Sięga tak daleko, że wykracza nawet poza Polskę – wspomina się nawet Rzym i Brukselę. To mi się bardzo nie podoba, ponieważ dotychczasowe filmy Smarzowskiego opowiadały raczej kameralne, duszne historie. Wypłynięcie na fabularne szerokie wody zakończyło się niestety spektakularną katastrofą. Ponadto sposób w jaki zwykły policjant drogówki zbiera informacje nadaje się raczej do amerykańskiego thrillera niż polskiego kina. Dynamiczne ucieczki po dachach budynków, włamania, hakowanie laptopów i telefonów jakoś nie przystają do naszej przasnej rzeczywistości. I jeszcze te wszędobylskie macki układu, który czuwa nad wszystkim i wszędzie ma swoich ludzi. Poza tym Smarzowski wprowadził do "Drogówki" kilka wątków, których po prostu nie mogę zaakceptować. Ksiądz w burdelu czy motyw z dzieckiem Banasia (Eryk Lubos) odbieram jako zagrywkę najniższych lotów, mniej więcej na poziomie występów kabaretowych Cezarego Pazury. Nie rozumiem też czemu miało służyć wkładanie do filmu bezsensownych scen opartych o suchary z Kwejka. Rozumiem, że nie wszyscy widzowie odwiedzają ten portal każdego dnia, ale bitch please! Nie po to wydaję na bilet zawrotną kwotę 7 PLNów, żeby momentami mieć wrażenie, iż oglądam jakiś padaczne dzieło Olafa Lubaszenki!
Ultimate hustla w akcji :)
(źródło: http://www.filmweb.pl)
Jak widać powyżej akapit hejtów osiągnął obszerne rozmiary. Ale czy "Drogówka" jest filmem fatalnym i kompletnie nieudanym? Otóż nie. Żale wynikają raczej z ogromnego rozczarowania, ponieważ w dziele Smarzowskiego pokładałem naprawdę wiele nadziei. Na pewno plus mogę zaliczyć nakreślenie zjawisk takich jak wszechobecny syf, brak moralności, alkoholizm, narkomania, prostytucja, korupcja czy rasizm. Reżyser stworzył zatem bardzo ciekawe i brudne ramy opowieści, aczkolwiek wypełnił je miałką treścią. Mimo wielu sucharów, kilkanaście żartów wypadło autentycznie zabawnie. Udało się ponadto wykreować dobre postacie z krwi i kości, a także zebrać świetną grupę aktorów, która tego nie spierdoliła koncertowo. Bohaterów jest cała rzesza, więc nie widząc sensu opisywania każdego z nich skupię się jedynie na tych, którzy najbardziej zapadli mi w pamięć. Bartłomiej Topa w roli sierżanta Króla wypadł bardzo dobrze, a kurwa, kurwa, kurwa w jego wykonaniu to pod względem emocjonalnym kwestia godna Bogusława Lindy z najlepszych lat. Partnerująca mu na ekranie Julia Kijowska również zasłużyła na oklaski. W filmie Smarzowskiego nie mogło naturalnie zabraknąć Mariana Dziędziela oraz Arkadiusza Jakubika. Ten drugi wciela się w moją ulubioną postać z "Drogówki". Sierżant Petrycki to sympatyczny i bezwzględny ruchatron, który okazji na zaspokojenie swoich żądzy nie odpuści nawet pełniąc służbę w czasie uroczystości religijnych. Ponadto występuje chyba w najlepszej scenie filmu – koniecznie sprawdźcie pytanie o krasnoluda. Oprócz wyżej wymienionych cała rzesza znanych i uznanych m.in.: Eryk Lubos, Jacek Braciak, Marcin Dorociński, Maciej Stuhr, Adam Woronowicz, Agata Kulesza i tak by można jeszcze wymieniać i wymieniać.
źródło: http://www.filmweb.pl
Długo zastanawiałem się jaką ocenę wystawić "Drogówce". Głównym tematem rozważań była kwestia czy film Smarzowskiego zasługuje na sześć gwiazdek czy też nie? Niestety po tym, co zobaczyłem w kinie, 6/10 stało się najwyższą notą jaką mogłem wystawić bez oszukiwania samego siebie. Po głębszym namyśle doszedłem do wniosku, że jednak pierwsza quasi dokumentalna część oraz aktorstwo i niektóre motywy usatysfakcjonowały mnie na tyle, iż mogę utrzymać pierwotną ocenę. Mam świadomość, że wielu osobom "Drogówka" może się spodobać, szczególnie jeśli nie miały wcześniej wielkich oczekiwań wobec tego filmu. Mi niestety pozostaje ubolewanie nad pierwszą poważną klęską Wojciecha Smarzowskiego.
źródło: http://www.filmweb.pl
Ocena: 6/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz