I've been poor my whole life, like a disease passing from generation to generation.
Ponieważ wielkimi krokami zbliża
się 89 ceremonia wręczenia nagród przyznawanych przez Amerykańską Akademię
Wiedzy i Sztuki Filmowej wypadałoby się zapoznać z tegorocznymi kandydatami. A
jest to już możliwe, gdyż gniew, frustracja oraz kompletna apatia po ogłoszeniu
nominacji, które prawie kompletnie pomijają "Nocturnal Animals" Toma Forda
(zaledwie jedna nominacja – sic!) należą już do przeszłości. Niemniej
z każdym kolejnym rokiem dostrzegam coraz bardziej pogłębiającą się różnicę między moimi faworytami a
wyborami Akademii. Dzisiaj na warsztacie znalazł się chwalony przez wielu "Hell or High Water", który w tegorocznej rozgrywce na razie zadowolił się czterema
nominacjami. Nietypowy tytuł filmu wywodzi się z idiomu come hell or high water oznaczającego, że dane zadanie musi zostać
wykonane bez względu na wszystko. Co ciekawe ze wspomnianego powiedzenia ukuto
używaną w umowach (najczęściej) dzierżawy klauzulę hell or high water zobowiązującą dzierżawcę do uiszczania
należności bez względu na zaistniałe okoliczności. Tytułem zakończenie wstępu
dodam, że dotychczas nie miałem styczności z twórczością reżysera Davida
Mackenzie.
źródło: http://www.impawards.com |
Akcja "Hell or High Water"
(polski tytuł "Aż do piekła" – no, w miarę do przyjęcia z uwagi na
nieprzetłumaczalność idiomu) rozpoczyna się od dosyć nieudolnego, wręcz amatorskiego,
napadu na prowincjonalny bank w sennej, teksańskiej mieścinie. Zuchwały rabunek
kończy się umiarkowanym sukcesem, a napastnicy udają się na oddalone od
cywilizacji ranczo, by pozbyć się dowodów popełnionej zbrodni. Szybko okazuje
się, że bracia Howard zajęli się rabowaniem banków, ponieważ wkrótce mija
termin spłaty pożyczki, a hajs się mocno nie zgadza. Starszy brat Tanner (Ben
Foster) niedawno wyszedł z więzienia. W czasie jego odsiadki młodszy brat Toby
(Chris Pine) zajmował się umierającą matką, wskutek czego rodzinna sytuacja
finansowa uległa znaczeniu pogorszeniu. Ponieważ z banku zrabowano za mało
pieniędzy, by sprawa wystarczająco zainteresowała FBI, zadanie schwytania
przestępców dostają dwaj Strażnicy Teksasu – zbliżający się do emerytury Marcus
Hamilton (Jeff Bridges) oraz Alberto Parker (Gil Birmingham).
©2016 CBS Films Inc. |
Jak już wspomniałem we wstępie, o "Hell or High Water" przeczytałem naprawdę wiele dobrego – wiecie przecież
doskonale: najlepszy film roku itp.
Tym samym jest to kolejny przykład produkcji, wobec której moje oczekiwania
urosły do niebotycznych wręcz rozmiarów. Z tego też względu moja końcowa ocena
filmu nie jest może do końca sprawiedliwa, ponieważ w gruncie rzeczy opiera się
na niespełnionych nadziejach. Spodziewałem się bowiem, że "Aż do piekła" dosadnie
mówiąc urwie mi dupę i mocno powalczy o laur pierwszeństwa z "Nocturnal
Animals". Jednakże abstrahując od solidności tej produkcji David Mackenzie nie
ma szans, aby mierzyć się z Tomem Fordem. Pod względem fabularnym "Hell or High
Water" na pozór nie jest specjalnie odkrywcze: historia dwóch braci rabujących
banki i ścigających ich stróżów prawa na nikim nie zrobi większego wrażenia.
Niemniej, gdy przyjrzymy się okolicznościom, które zmusiły rodzeństwo do
wkroczenia na drogę występku oraz końcowy cel przestępczej działalności to
możemy poczuć się trochę zaskoczeni. Dodatkowy plus należy się twórcom za dosyć
niebanalne zakończenie i odejście od tworzenia wyłącznie kryształowych postaci
(w czasie napadów na banki zdarzają się również nagłe strzelaniny i ofiary).
©2016 CBS Films Inc. |
Wielką zaletą "Hell or High
Water" jest wyjątkowo leniwy klimat filmu. Chociaż produkcja dotyczy
dynamicznych w swej istocie napadów rabunkowych to między kolejnymi skokami tak
naprawdę niewiele się dzieje, a bohaterowie snują rozważania o prozie życia.
Przy tym nie można postrzegać tego jako wady – konwencja idealnie dostosowuje
się do przedstawionego miejsca akcji. Teksańskie senne miasteczka, w których
nie dzieje się kompletnie nic ciekawego, zamieszkane są przez ludzi, którzy permanentnie
próbują związać koniec z końcem po ostatnim kryzysie finansowym. Bez względu na
to czy pracują jako kelnerki czy kowboje sytuacja finansowa jest niemalże
tragiczna, a każdy przypływ gotówki pozwala na przedłużenie marnej egzystencji.
Znamienne znaczenie ma scena, w której jeden z bohaterów dzięki wręczeniu
kelnerce w restauracji sowitego napiwku nieoczekiwanie zapewnia sobie swoistą lojalność kobiety, która nie chce potem współpracować
z policją. Świat teksańskich miasteczek przedstawiony w filmie może napawać
prawdziwą depresją (niemal jak spędzenie trzech godzin w podkrakowskich Słomnikach). Co ciekawe, chociaż zdecydowana większość fabuły "Hell or
High Water" rozgrywa się w Teksasie, to tak naprawdę ani jedna scena nie
została nakręcona w tym ogromnym stanie. Wszystkie, swoją drogą znakomite
zdjęcia, powstały bowiem w Nowym Meksyku. Na plus zaliczam również ścieżkę
dźwiękową. Chociaż nie mam pick up’a to jednak piosenki country w wykonaniu
głównie Nicka Cave’a i Warrena Ellisa robią dobrą robotę.
©2016 CBS Films Inc. |
Do aktorstwa w "Hell or High
Water" ciężko się przyczepić. Para głównych bohaterów została dobrana
znakomicie. I choć w rzeczywistości Chris Pine jest nieznacznie starszy od Bena
Fostera to wcale nie widać tego na ekranie. Wiem, że wielu z Was może uznać to
za obrazoburcze porównanie, ale pod pewnymi względami bracia Howard
przypominają mi rodzeństwo z niesławnego "Prison Break" (tam też zaczęło się od
napadu na bank). Podobnie jak serialowy Michael Toby odpowiada w zespole za
myślenie, przebiegłość i epatowanie smutkiem, chociaż, jeśli wymaga tego
sytuacja, potrafi być równie brutalny jak starszy brat. Tanner jako odpowiednik
Lincolna prezentuje na ekranie typowo siłowe aspekty z wyraźną nutką szaleństwa
i skłonnościami do autodestrukcji. Obydwaj zagrali na bardzo fajnym, równym
poziomie. Jeśli chodzi natomiast o ich praworządnych adwersarzy to zdecydowanie
można dostrzec dominację postaci Jeffa Bridgesa nad Gilem Birminghamem.
Przyglądając się Marcusowi nietrudno dostrzec, że rasistowskie żarty wobec
indiańsko-meksykańskiego partnera maskują jedynie głęboki smutek i pustkę
związaną z rychłym przejściem na emeryturę. Bridges zagrał to na tyle dobrze,
że otrzymał w pełni zasłużoną nominację za rolę drugoplanową. I to w zasadzie
tyle pod tym względem, ponieważ pozostałe występy mają wyraźnie epizodyczny
charakter.
©2016 CBS Films Inc. |
"Hell or High Water" to solidne
kino osadzone w znakomicie odwzorowanych realiach teksańskiej prowincji.
Jednakże, jak już wspominałem we wstępie, spodziewałem się czegoś znacznie
lepszego, a niestety w produkcji Davida Mackenzie’ego wyraźnie brakuje mi
nieuchwytnego elementu, który wzniósłby film na wyższy poziom (jak choćby
drogowa sekwencja z "Nocturnal Animals"). Niemniej "Aż do piekła" jest godne
obejrzenia i zdecydowanie zasługuje na miano jednej z ciekawszych produkcji
ubiegłego roku.
©2016 CBS Films Inc. |
Ocena: 7/10.