wtorek, 20 września 2016

"Narc"



It's impossible you're this dumb.

Od czasu do czasu przeglądam Internet w poszukiwaniu mniej mainstreamowych, acz równie interesujących produkcji, które z różnych względów nie przebiły się do szerszej publiki. Nie muszę chyba dodawać, że jest to nad wyraz żmudne zajęcie, które często kończy się spektakularnymi porażkami. Niemniej znalezienie prawdziwej perełki, o której nie słyszał nikt ze znajomych, przynosi tyle radości, iż warto marnować na to życie. Dzisiaj na warsztat trafił "Narc" z 2002 roku wyreżyserowany przez Joe Carnahana, na który natrafiłem całkiem przypadkowo w jakimś zestawieniu mało popularnych, acz rzekomo dobrych filmów. Reżyser nie jest do końca anonimową postacią, ponieważ nakręcił takie klasyki jak współczesny "The A-Team" oraz żenująco głupawy "The Grey". Gwoli sprawiedliwości "Narc" to dopiero drugi film w jego reżyserii, więc miałem nadzieję na zobaczenie czegoś wyjątkowego i nieskażonego hollywoodzkim blichtrem. Tym bardziej, że budżet był tak wyjątkowo drobniutki (7.5 miliona USD), iż główni aktorzy grali niemal za darmo.
źródło: http://www.impawards.com
"Narc" to kryminalna opowieść osadzona w mocno podupadłym Detroit. Jak wygląda to niegdyś kwitnące miasto, wszyscy wiemy, więc możecie liczyć na totalną nędzę i falę brudu wylewającą się z ekranu. Nick Tellis (Jason Patric), gliniarz pracujący pod przykrywką, w trakcie chaotycznej pogoni za niebezpiecznym przestępcą, rani ciężarną kobietę, która w efekcie odniesionych obrażeń traci nienarodzone dziecko. Po upływie kilku miesięcy odsunięty od pracy w terenie policjant zyskuje szansę na powrót do swoich obowiązków. Jednakże kapitan Cheevers (Chi McBride) uzależnia przywrócenie do czynnej służby od znalezienia sprawców brutalnego mordu innego tajniaka, Michaela Calvessa (Alan Van Sprang). Do rozwiązania zagadki Nick postanawia wykorzystać niestabilnego emocjonalnie przyjaciela zamordowanego, acz doświadczonego w policyjnym rzemiośle Henry’ego Oaka (Ray Liotta).
© 2002 - Paramount Pictures
"Narc" nie zalicza się do grona filmów, które w piękny i bezstresowy sposób ukazują życie w Ameryce. Praktycznie od samego początku mamy do czynienia z wyjątkowo depresyjną tonacją i klimatem. Pesymistyczny wydźwięk filmu dodatkowo podkreślają odpowiednio dobrane zdjęcia. Gdy tylko bohaterowie przebywają na świeżym powietrzu wszystko kręcone jest przy użyciu niebieskich filtrów, które wnoszą w ujęcia chłód oraz niebywałą szorstkość egzystencji. Obraz nędzy i rozpaczy wydatnie podkreślają również pora roku oraz poszczególne lokalizacje totalnie przygnębiającego Detroit. Jeżeli miałbym wskazać duże miasto, w którym można by nakręcić polską wersję "Narc" to zdecydowanie wybieram Łódź. Piotrkowska jest naprawdę spoko, ale wystarczy oddalić się dwie, trzy ulice dalej i witamy w miejskim piekle. Aczkolwiek porzućmy zbędne dygresje. Pod względem fabularnym "Narc" tapla się w najbrudniejszych zakamarkach narkotykowej działalności. Twórcy również bezpardonowo przedstawili wszelkie mniej sympatycznej aspekty policyjnego rzemiosła (m.in. uzależnienie od narkotyków często dotykające funkcjonariuszy pracujących pod przykrywką, niestabilnych emocjonalnie policjantów czy przełożonych, którym tak naprawdę nie zależy na odkryciu prawdy, lecz jak najszybszym zamknięciu śledztwa w celu poprawienia statystyk).
© 2002 - Paramount Pictures
Generalnie, gdy oglądałem "Narc" poczułem się trochę jak w legendarnym "The Wire", aczkolwiek należy podkreślić, że film Joe Carnahana jest kompletnie pozbawiony humoru charakterystycznego dla tego znakomitego serialu. Produkcję nakręcono bardzo sprawnie. Spore wrażenie zrobiła na mnie sekwencja, w której Henry i Nick wyruszają w miasto na poszukiwanie podejrzanych, a ekran zostaje podzielony na cztery niezależne części, na których dzieją się różne rzeczy. Fajny pomysł na ominięcie kilku zbędnych scen i jednoczesne ukazanie żmudności zbierania informacji w policyjnym fachu. Historia nie jest specjalnie epicka, a śledztwo nie dotyczy zbyt dużej liczby podejrzanych – łatwo zatem stwierdzić, że w rzeczywistości "Narc" to kameralna i wyjątkowo gorzka opowieść skupiająca się na trudnej relacji Henry’ego i Nicka, przy czym perypetii tego drugiego bohatera na ekranie oglądamy zdecydowanie więcej (m.in. wątek rodzinny, problemy małżeńskie). Na plus warto zaliczyć ciekawe zakończenie, ponieważ oglądając film spodziewamy się czegoś całkowicie innego w finale.
© 2002 - Paramount Pictures
W kwestii aktorstwa nie jestem w stanie kompletnie zrozumieć jednej rzeczy. W jaki sposób Jason Patric tworząc tak znakomitą kreację Nicka Tellisa i de facto emanując prawdziwym talentem aktorskim mógł spierdolić swoją karierę, by podążyć ścieżką totalnej nijakości. Naprawdę żal patrzeć na jego wysiłki, gdy dysponuje się wiedzą o tak bezsensownie zmarnowanym potencjale. Rola Nicka to jedna z najbardziej złożonych i realistycznie odegranych policjantów, jakie miałem okazję oglądać w swoim życiu. Na oklaski zasłużył również Ray Liotta, przy czym warto zauważyć, że również jego kariera nie rozwinęła się tak dobrze, jak początkowo zapowiadała się. Niemniej Henry Oak to ciekawa kreacja niestabilnego emocjonalnie policjanta, dla którego przemoc wobec podejrzanych oraz manipulacja dowodami nie stanowi żadnej przeszkody w wymierzaniu sprawiedliwości. Ponieważ, jak już wspomniałem, "Narc" ma zdecydowanie kameralny charakter, a opowieść skupia się na parze głównych bohaterów, wspomnę jedynie o postaciach drugoplanowych. Chi McBride wciela się w kapitana Cheeversa, który tak naprawdę głęboko w rzyci ma rozwiązanie sprawy. Rola w porządku, ale zawsze, gdy oglądam go na ekranie kojarzy mi się z "Boston Public". Na zdecydowanie większe uznanie zasłużyli natomiast Alan Van Sprang (chociaż powraca jedynie we flashbackach), a w szczególności Krista Bridges za znakomite wcielenie się w żonę Nicka, Audrey.
© 2002 - Paramount Pictures
"Narc" to wyjątkowo solidny film o policyjnym rzemiośle z niebanalnym zakończeniem oraz znakomitym aktorstwem. Dla wszystkich fanów tego rodzaju kina produkcja Joe Carnahana powinna stanowić obowiązkową pozycję. Można jedynie mocno ubolewać, że wyjątkowo kameralny "Narc" zyskał tak małą popularność.
© 2002 - Paramount Pictures
Ocena: 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz