Fuck the police comin
straight from the underground
A young nigga got it
bad cause I’m brown
And not the other
color so police think
They have the
authority to kill a minority
(N.W.A. Fuck
Tha Police)
Gdy byłem jeszcze w podstawówce,
każdego dnia idąc i wracając ze szkoły, mijałem sporych rozmiarów napis EAZY-E zdobiący kotłownię nieopodal
jednego z bloków pośród betonowej dżungli kieleckiego osiedla Na Stoku. Jakiś
czas temu budynek przeszedł niestety swoistą rewitalizację, więc to proste i pozbawione finezji graffiti
pozostało jedynie odległym wspomnieniem. Patrząc na napis zawsze zastanawiałem
się kim jest Eazy-E, a musicie wiedzieć, że była to era tak zamierzchła, iż nie
było możliwe sprawdzenie tego w Google. Wiedza przyszła dopiero wraz z
późniejszą fascynacją rapem, a uściślając okresem wzmożonego zainteresowania
gangsta rapem z Zachodniego Wybrzeża. Swoją drogą brawa dla autora wykonanie
napisu niebieskim sprayem, który doskonale podkreślał przynależność rapera do
gangu Crips. A po co o tym wszystkim dzisiaj wspominam? Otóż Eazy-E jest jednym
z kluczowych bohaterów filmu "Straight Outta Compton", który opowiada burzliwe
dzieje zespołu uznawanego za prekursorów gangsta rapu, czyli N.W.A. (Niggaz Wit
Attitude).
źródło: http://www.impawards.com |
Then I let the Alpine
play, bumpin new shit by N.W.A.
It was “Gangsta
Gangsta” at the top of the list
Then I played my old
shit, it went something like this
(Eazy-E Boyz-N-The-Hood)
"Straight Outta Compton"
wprowadza nas w mroczne zakamarki Los Angeles pogrążającego się w bezlitosnej
wojnie gangów i narastającej brutalności LAPD wymierzonej głównie w
przedstawicieli mniejszości. W tych niebezpiecznych czasach młodociany, ambitny
przestępca Eazy-E (Jason Mitchell) poznaje utalentowanego DJ i producenta Dr.
Dre (Corey Hawkins), który przeważnie gra do kotleta w lokalnym klubie. Przy
pomocy równie utalentowanych kolegów takich jak Ice Cube (O’Shea Jackson Jr.),
MC Ren (Aldis Hodges) czy DJ Yella (Neil Brown Jr.) oraz pieniądzom z nielegalnej działalności Eazy’ego chłopcy tworzą rapowy zespół N.W.A., który wkrótce
osiąga niebywałą popularność w USA, a także otwiera całkowicie nową epokę w
rapie. Jednakże, jak to zwykle bywa, wraz z oszałamiającym sukcesem zaczyna
pojawiać się coraz więcej problemów, które coraz wyraźniej naruszają wewnętrzną
spójność ekipy.
źródło: http://www.straightouttacompton.com |
I used to know a bitch named Eric Wright
(Dr. Dre Bitches Ain't Shit)
Do "Straight Outta Compton"
podchodziłem raczej z mieszanymi uczuciami, pamiętając ile bólu oraz męczarni
przyniosło mi oglądanie rodzimej produkcji o jednym z najbardziej znanych
polskich zespołów hip-hopowych (niesławne "Jesteś bogiem"). Jednakże reżyser F.
Gary Gray to solidny fachman, mogący szczycić się całkiem niezłym dorobkiem
(m.in.: "Piątek", "Desperatki", "Negocjator" czy "Prawo zemsty"). Niemniej już
na wstępie należy zauważyć, że jego ostatnie dzieło nie może być traktowane
jako kompendium wiedzy o N.W.A. W filmie pominięto lub zmieniono wiele
istotnych szczegółów, które, przynajmniej dla mnie, mają spore znaczenie. Do
najważniejszych z nich zaliczam kompletne pominięcie Arabian Prince'a, który we
wczesnym etapie działalności był członkiem grupy oraz znaczące umniejszenie
roli MC Rena. Kolejne zarzuty, jakie mogę postawić "Straight Outta Compton", to
zbytnia epizodyczność w formie. Rozumiem, że akcja rozgrywa się na przestrzeni niemalże dekady, ale wraz z bohaterami skaczemy od
jednego kluczowego wydarzenia do drugiego i czasami odnosiłem wrażenie, że ktoś
mniej obeznany z gangsta rapem może się w tym wszystkim pogubić (co wydaje się
tym bardziej absurdalne, jeśli zdacie sobie sprawę ile czasu bohaterowie
poświęcają na powtarzanie swoich ksywek i przybijanie piątek). To zawsze był
spory problem w tego rodzaju kinie: chcemy pokazać zdecydowanie zbyt wiele w
jak najkrótszym czasie.
źródło: http://www.straightouttacompton.com |
Since Dre is a bitch pimp slap that hoe
(Eazy-E Wut Would You Do)
Po pierwszych, naprawdę brudnych
scenach, w których Eazy-E próbuje dopiąć narko-transakcję z nieuczciwymi
negrami, a LAPD robi naprawdę konkretny rozpierdol, miałem nadzieję, że reszta
produkcji została nakręcona w podobnie mrocznym klimacie. Niestety "Straight
Outta Compton" reprezentuje raczej sztampowe podejście do tematu, którego
głównym celem jest zapewnienie wystarczającego poziomu rozrywki dla
przeciętnego widza. W efekcie dostajemy więc obowiązkowe heheszki,
szczyptę dramatu, dynamiczne pięcie się w górę oraz problemy związane z
dotarciem na szczyty popularności. Z tego powodu znacznie spłycono motywacje
niektórych bohaterów. Z filmu można zatem
wywnioskować, że Dr. Dre chciał mieć po prostu święty spokój by skupić się wyłącznie na
muzyce, chciwy Ice Cube miał wieczne problemy, ponieważ nie zgadzał mu się
hajs, a Eazy-E był na tyle krótkowzroczny by nie dostrzec, iż został srogo
wyruchany finansowo przez Jerry'ego Hellera (Paul Giamatti). Rozpad grupy
został przedstawiony raczej słabo i tak naprawdę trudno dostrzec prawdziwe
powody, dla których członkowie N.W.A opuszczali ekipę.
źródło: http://www.straightouttacompton.com |
It's a case of divide-and-conquer
Cuz you let a Jew break up my crew
(Ice Cube No
Vaseline)
Na odrębny akapit zasługuje jeden
z mniej oczywistych bohaterów filmu, czyli twórczość zespołu. O wkładzie N.W.A.
w rozwój nie tylko rapu, ale praktycznie całej amerykańskiej branży muzycznej
można śmiało napisać nie jeden doktorat (dwa tytuły magistra już mam, więc
wszystko przede mną). O ile nigdy nie uwierzę w lewackie pierdolenie, że Magik
był głosem biednej i uciśnionej klasy robotniczej (a takie wnioski można
wyciągnąć po przeczytaniu książki, na której oparto "Jesteś bogiem"), o tyle w
100% przyjmuję teksty N.W.A. o ciężkim życiu w Mieście Aniołów i brutalności
LAPD. Macie wątpliwości? Sprawdźcie prawdziwe, szczere emocje i wkurwienie w
utworach zespołu albo obejrzyjcie filmik z pobicia Rodneya Kinga przez
policjantów. Naprawdę w filmie nie ma ani jednej sceny, w której LAPD
przedstawione zostało w pozytywnym świetle. "Straight Outta Compton" pod
względem muzycznym to prawdziwa uczta dla fanów rapu. Możemy bowiem zobaczyć
jak doszło do nagrania takich hitów jak Boyz-N-The-Hood czy Nuthing
But A G Thang albo obejrzeć popis djskich umiejętności Dr. Dre! Dodatkowo
na drugim planie przewijają się wschodzące gwiazdy rapu, czyli Snoop Doggy Dogg
oraz 2pac. Nie muszę chyba wymieniać ilu znakomitych utworów mamy okazję
posłuchać w trakcie oglądania filmu?
źródło: http://www.straightouttacompton.com |
Cuz you can't be Niggaz 4 Life crew
With a white Jew tellin' you what to do
(Ice Cube No
Vaseline)
W kwestii aktorstwa nie
uświadczymy lipy. Największe plusy zbierają O'Shea Jackson Jr. za znakomitą
rolę Ice Cube'a (de facto jego ojca) z uwzględnieniem grymasu wiecznego
wkurwienia oraz Jason Mitchell za niezwykle realistyczną kreację Eazy-E. Trochę
mniej podszedł mi Corey Hawkins wcielający się w Dr. Dre (nie jest aż tak
podobny jak jego poprzednicy), ale nie sposób nie docenić wysiłków tego
chłopaka. Spore, i dodajmy pozytywne wrażenie, zrobił na mnie Paul Giamatti,
wcielający się w Jerry’ego Hellera. Znakomicie zaprezentował się także R.
Marcos Taylor – legendarny Suge Knight, którego podejście do rapowego biznesu
cechowało się używaniem wyjątkowych i niepowtarzalnych metod (m.in. przy rozwiązywaniu kontraktów). Niestety "Straight Outta Compton" pod względem ról damskich nie wyróżnia się niczym
niezwykłym. W świecie zdominowanym przez raperów i gangsterów kobiety pełnią
raczej ozdobną rolę, niejednokrotnie ukazując swoje wdzięki (nie żebym specjalnie narzekał).
źródło: http://www.straightouttacompton.com |
"Straight Outta Compton" to
idealna pozycja dla początkujących graczy, którzy dopiero wchodzą do rap-gry.
Gdyby tego rodzaju film powstał jakieś dziesięć czy piętnaście lat temu to
zapewne zajarałbym się na maxa i dzisiaj wymieniałbym go jednym tchem wraz z resztą
moich ulubionych produkcji. Niestety nie miałem tyle szczęścia co współczesne
dzieciaki. Z pozycji człowieka nieuchronnie dążącego ku jesieni życia nie mogę
w pełni cieszyć się "Straight Outta Compton", ponieważ bardzo rażą mnie zbyt
oczywiste wady dzieła Graya. Trochę żałuję potencjału tego projektu, bo przy
odrobinie szczęścia mogło być naprawdę dobrze.
źródło: http://www.straightouttacompton.com |
Ocena: 6/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz