Czasem naprawdę nie potrafię w
żaden racjonalny sposób uzasadnić takiego, a nie innego doboru mojego
repertuaru. Naprawdę nie mam pojęcia jakimi motywami kierowałem się podejmując
wiekopomną decyzję obejrzenia "Seventh Son". Wystarczy bowiem rzut oka na plakat
filmowy i każdy zaprawiony w bojach kinoman powinien dostrzec totalną chujozę ordynarnie
bijącą po oczach. Reżysera Sergeya Bodrova nie znam kompletnie, książek Josepha
Delaneya nie czytałem (i po tym co zobaczyłem na ekranie raczej nie mam
zamiaru brać do ręki), a więc jedynym promykiem nadziei wydawała się obsada.
Przed seansem trudno było mi bowiem uwierzyć, że Jeff Bridges, Julianne Moore
oraz Jon Snow Kit Harington nie zrobią dobrej roboty. Możliwe
również, że spodziewałem się, iż "Seventh Son" w swojej niezaprzeczalnej
ułomności będzie po prostu w jakiś sposób niezamierzenie zabawny. Niestety
życie depcze wyobraźnię. Brutalnie.
źródło: http://www.impawards.com |
Dawno, dawno temu stracharz (w
oryginale spook, pogromca wiedźm i
wszelkich stworzeń z piekła rodem) Gregory (Jeff Bridges) okiełznał potężną
wiedźmę (Julianne Moore), osadzając ją w miniaturowym zakładzie penitencjarnym.
Po latach spędzonych w odosobnieniu Mateczka Malkin (cóż za fatalna nazwa
postaci) w niewiadomy sposób odbudowała magiczne zdolności, by z okazji zbliżającego
się czerwonego księżyca (znowu
lewacka propaganda?) zawładnąć światem. Oczywiście na przeszkodzie jej
ambitnych planów stanąć może jedynie Gregory, wspierany przez
niedoświadczonego, acz perspektywicznego młokosa Toma Warda (Ben Barnes).
© 2014 Legendary Pictures and Universal Studios.
|
Twórcom "Seventh Son" udała się
naprawdę wielka sztuka – stworzenie produkcji, która nie wnosi kompletnego
niczego nowego do światowej kinematografii to nie lada osiągnięcie. Już dawno
nie oglądałem filmu tak wtórnego, totalnie nijakiego oraz pozbawionego choćby
cienia oryginalności. A jest to tym bardziej dziwne, ponieważ jakby nie patrzeć
na dzieło Sergeya Bodrova, to przecież opiera się ono na książkowym
pierwowzorze! Fabuła to praktycznie same najbardziej wyświechtane i wtórne klisze.
Wspomnijmy choćby o dawnej miłości Gregory’ego i Mateczki Malkin (naprawdę
fatalna nazwa postaci), sztampowej relacji stary, cynicznych i zapijaczony
mistrz contra młody, naiwny uczeń o
dobrym sercu, klasycznym wątku romansowym pomiędzy przedstawicielami dobra i
zła czy choćby tajemniczym pochodzeniu głównego bohatera (z którego de facto nie wynika kompletnie nic
niezwykłego). Finał to natomiast prawdziwa klasyka w starym stylu: obowiązkowa bitwa
w bazie antagonisty tuż przed nadejściem czerwonego
księżyca. Świat przedstawiony w "Siódmym Synie" to typowe dla tego rodzaju
produkcji quasi-średniowiecze tonące w feerii marnego CGI. Gdzie rozpłynęło się
95 milionów USD? Nie mam pojęcia. Swoją drogą warto zwrócić uwagę na poważne
rozbieżności geograficzne, ponieważ podróże pomiędzy komputerowo zróżnicowanymi
krajobrazami zabierają nie więcej niż tydzień czasu wozem zaprzężonym w zwykłe
konie.
© 2014 Legendary Pictures and Universal Studios.
|
Akcji nie brakuje: jest trochę
walki zwykle kończonej spaleniem przeciwnika (oczywiście mało brutalnym,
ponieważ jest to kategoria PG-13), dużo biegania i obłędnie klasyczne motywy ze
skokami z dużych wysokości oraz nieoczekiwanie pojawiające się urwiska. Ponadto
widać, że na twórców duży wpływ miał legendarny Mortal Kombat, ponieważ
większość bohaterów negatywnych ma w swoim arsenale animality. Fatalność "Seventh Son" wydatnie uwypuklają dialogi,
które po prostu żal przytaczać. Oprócz nieśmiertelnej, życiowej klasyki w stylu
Paolo Coelho zostałem uraczony czerstwymi tekstami oraz one-linerami tak tępymi, że poważnie zacząłem zastanawiać się nad
wyłączeniem fonii albo ostatecznym skończeniem trudu. O ścieżce dźwiękowej mogę
natomiast napisać jedynie tyle, że chyba jakaś była, ale nie jestem tego do
końca pewien. W każdym razie nie zapada w pamięć szczególnie.
© 2014 Legendary Pictures and Universal Studios.
|
Jednakże prawdziwy dramat zaczyna
się dopiero, gdy zaczniemy analizować "Seventh Son" pod względem aktorstwa. W zasadzie
to pojęcie w filmie Sergeya Bodrova nie występuje, więc posłużę się bardziej
trafnym terminem wyrobnictwo. Ben
Barnes idealnie odnalazł się w roli Toma Warda: kompletna nijakość aktora
wspaniale koresponduje z porażającą wprost ułomnością tej postaci. Zaprawdę
powiadam Wam: dawno nie oglądałem na ekranie tak nudnego bohatera, który
krocząc ścieżką prawości i sprawiedliwości przez ponad 100 minut, nie pokazał
choćby przez sekundę czegokolwiek interesującego. Niemniej, będąc szczery muszę
przyznać, że nie spodziewałem się po nim olśniewającego występu. Prawdziwymi
gwiazdami "Seventh Son" mieli być bowiem gracze z najwyższej hollywoodzkiej
ligi. To co zrobił w tym filmie Jeff Bridges trudno opisać słowami – naprawdę
musicie to zobaczyć! Stracharz Gregory to kompletna padaka, zapijaczony mistrz
suchej riposty, na dodatek zagrany z fatalną, bełkotliwą manierą (trudno było
mi zrozumieć, co Bridges w ogóle mówi, więc skupiłem się na napisach). Rzadko
się zdarza, aby tak dobry aktor zaliczył tak monstrualny zjazd. Julianne Moore
może nie poszła całkowicie w ślady kolegi, ale jako uosobienie zła w
najczystszej postaci wypada raczej mocno średnio. Co prawda nie wkurwia jak
Bridges, ale też nie prezentuje na ekranie niczego wyjątkowego. Alicia
Vikander, grająca Alice, po prostu jest na ekranie – chociaż warto odnotować
kompletny brak chemii między nią i Benem Barnesem. Jedyna osoba, którą mogę
wyróżnić z czystym sumieniem, jest Olivia Williams wcielająca się w honorową i
szlachetną wiedźmę (zasłużyła z pewnością na szacunek ludzi ulicy). Jon Snow, niczym Ned Stark, Kit
Harington umarł niestety zbyt szybko.
© 2014 Legendary Pictures and Universal Studios.
|
Jeżeli "Seventh Son" miał być
początkiem nowego cyklu to naprawdę nie mam ochoty oglądać więcej tego gówna. Żywię
ponadto szczerą nadzieję, że wyniki finansowe skutecznie zrewidowały chęci do
kręcenia kolejnych części. "Siódmy Syn" niestety nie przynosi niezamierzonych
motywów komediowych, więc oglądajcie to totalne wyrobnictwo wyłącznie na własne
ryzyko.
© 2014 Legendary Pictures and Universal Studios.
|
Ocena: 3/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz