Ostatnimi czasy miałem zamiar po
cichu kontynuować przegląd kinematografii związanej z szeroko pojętą kwestią
irlandzką, aczkolwiek postanowiłem nie afiszować się z tym faktem, gdyż moje
plany często są brutalnie weryfikowane przez szarą, codzienną rzeczywistość. I
w tym przypadku wydawało się, że będzie podobnie, gdyż po przeczytaniu recenzji "The Long Good Friday" na portalu film.org.pl zapałałem ogromną ochotą by obejrzeć
film Johna Mackenzie. Jak słusznie zauważył autor tekstu, w Polszy wspomniana
produkcja cieszy się dosyć niewielką popularnością. Co więcej, muszę przyznać,
że do momentu lektury nigdy nie słyszałem o tym filmie. W totalnym zalewie
hollywoodzkiej tandety można przeoczyć najprawdziwsze perełki prosto z Wysp
Brytyjskich. Jednakże zanim przejdziemy do zachwytów nad "The Long Good Friday"
jeszcze jedna uwaga. Tym razem los okazał się dosyć przewrotny, bowiem gdy
wydawało się, że przegląd produkcji związanych z Irlandią zatrzyma się na
magicznej cyfrze jeden, okazało się, że "Długi Wielki Piątek" idealnie
wpasowuje się do rankingu najlepszych filmów dotyczących szeroko pojętej
kwestii irlandzkiej.
źródło: http://www.impawards.com |
Harold Shand (Bob Hoskins) to
znakomicie prosperujący gangster, który karierę zaczynał na samym dole
przestępczej hierarchii. Po latach wytrwałej pracy wspiął się na londyński
kryminalny Olimp. Dzięki wyeliminowaniu najgroźniejszych przeciwników zapewnił
miastu dekadę spokoju oraz przyczynił się do prosperity półświatka. Jednakże
ambicje Harolda sięgają znacznie dalej. Pod koniec lat 70-tych Londyn jest jednym
z najpoważniejszych kandydatów do Igrzysk Olimpijskich ’88. Shand postanawia
wykorzystać nadarzającą się okazję i dzięki wsparciu finansowemu ze strony
amerykańskiej mafii pragnie przejąć grunty pod najbardziej intratne inwestycje.
Jednakże w momencie, gdy finalizacja transakcji wydaje się być na wyciągnięcie
ręki, a gangsterzy z USA bawią z wizytą w Londynie, misterny plan zaczyna się
sypać. Z nieznanych przyczyn zaczynają ginąć najbardziej zaufani ludzie
Harolda, a on sam ledwie uchodzi z życiem z zamachu bombowego.
źródło: http://www.imdb.com |
Na początku muszę pochwalić "The
Long Good Friday" za znakomity scenariusz, który trzyma widza w napięciu aż do
napisów końcowych. Naprawdę, w porównaniu do współczesnego filmowego gunwa, warto czasem sięgnąć po nieznane
szerzej klasyki gatunku. Niestety z powodu konstrukcji fabularnej tak naprawdę
niewiele można zdradzić na temat rozwoju akcji. Nie mogę nawet podać
pierwotnego tytułu filmu, ponieważ sam w sobie zawiera jeden z największych
spoilerów w dziejach (znajdziecie go w dziale trivia na IMDb). Jak można było w
ogóle wpaść na taki pomysł? Chociaż z drugiej strony oceniam, że gdyby
produkcję wypuszczono w Polsce pod oryginalnym tytułem bez tłumaczenia, to niewiele
osób wiedziałoby o co chodzi. "The Long Good Friday" przedstawia Londyn
trzymany w garści przez potężnego gangstera. W kieszeni Shanda siedzą nie tylko
lokalni politycy, ale także przedstawiciele dumnego Scotland Yardu. Jednakże
wystarczy jeden niezwykle przypadkowy zbieg okoliczności by mozolnie budowane
imperium zaczęło chwiać się w posadach. Film Johna Mackenzie doskonale oddaje
realia metropolii z końca lat 70-tych ubiegłego stulecia i co ciekawe odważnie
ukazuje homoseksualizm jednej z czołowych postaci. Wraz z bohaterami
przemierzamy mniej popularne zakątki Londynu, odwiedzając między innymi
legendarne Brixton utrwalone na wieki wspaniałą piosenką The Clash. Poziom
przemocy, chociaż nie ma jej tak naprawdę zbyt wiele, jest momentami wprost
porażający. Pomysł Harolda związany z rzeźnią to doskonałość sama przez się,
ale prawdziwie imponuje jedno z morderstw dokonanych w filmie. Pod względem
brutalności i naturalizmu zalicza się w pewnością do Top 10 w dziejach
kinematografii.
źródło: http://www.imdb.com |
"The Long Good Friday" to także
galeria znakomitych postaci. Oczywiście ekran zdominował Harold Shand w
wykonaniu zmarłego niestety w tym roku Boba Hoskinsa. Znakomicie napisana
postać: niby wielki oraz rozsądny gangster, ale borykający się z okresowymi
skłonnościami do niekontrolowanych erupcji agresji i idiotycznych zachowań w
stylu rozkapryszonego dziecka. Z biegiem filmu zaślepiony wiarą we własną
potegę Shand zaczyna coraz bardziej tracić kontakt z rzeczywistością, Wielkie
oklaski dla brytyjskiego aktora i ogromny szacunek za tę rolę. Jeżeli chcecie
docenić kunszt aktorski Boba Hopkinsa zwróćcie uwagę na ostatnią scenę filmu,
która rozgrywa się praktycznie bez słów. Abstrahując od popisów aktorskich jest
to jeden z najlepszych finałów, jakie miałem okazję oglądać kiedykolwiek.
Victoria, jako dziewczyna gangstera, to także doskonale napisana postać. Wreszcie
dostajemy piękną i jednocześnie ogarniętą życiowo kobietę będącą czymś w
rodzaju głosu rozsądku dla Harolda, a nie jak to mawiają w krakowskim MPK monotematyczną, tępą niunię. A w roli
Victorii…Helen Mirren! Ogromne oklaski, w duecie z Hoskinsem widać ekranową
chemię w najczystszej postaci. Na drugim planie, co się rzadko zdarza, jest
prawdziwie wybornie. Chciałbym na pewno wyróżnić Dereka Thompsona (Jeff) oraz
Paula Freemana (Colin). Dobrą robotę zrobił również P.H. Moriarty (Razors) i
bardzo charakterystyczny Eddie Constantine (Charlie). Dla współczesnych widzów
niejakim zaskoczeniem może być natomiast fakt, że "The Long Good Friday" to
debiut Pierce’a Brosnana na wielkim ekranie. Irlandczyk wypowiada co prawda
jedną kwestię, ale każde jego pojawienie się w filmie jest znakomite.
źródło: http://www.imdb.com |
"The Long Good Friday" to
naprawdę znakomite kino, a za dodatkowy bonus należy uznać wybitną ścieżkę
dźwiękową. Spoglądając na współczesne, miałkie produkcje zastanawiam się co
poszło nie tak i dlaczego nie można w większym stopniu skorzystać z tak
wspaniałego dziedzictwa? Przykładowo uważam, że "London Boulevard" będący
znakomitą produkcją opartą na totalnej chujowiźnie książkowej, bardzo wiele
czerpie z najlepszych tradycji angielskiego kina gangsterskiego, aczkolwiek wylano
na niego hektolitry hejtingu. Jeśli
macie zatem ochotę obejrzeć coś naprawdę wybitnego nie wahajcie się włączyć "The Long Good Friday".
Young & Beautiful ;) (źródło: http://www.imdb.com) |
Ocena: 9/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz