środa, 23 lipca 2014

"Elysium"



Po obejrzeniu trailera "Elysium" postanowiłem, że nie wydam ani jednej monety na wsparcie kolejnej hollywoodzkiej produkcji hołdującej lewackim ideom. Zapowiedź filmu Neilla Blomkampa wywołała u mnie niezwykle negatywne wrażenia. Spodziewałem się totalnej ofensywy lewactwa, Jodie Foster w roli bezdusznego, okrutnego, kapitalistycznego oprawcy uciśnionego, biednego ludu oraz Matta Damona jako futurystycznego Lenina albo Che prowadzącego proletariat na barykady socjalistycznej rewolucji. Film oczywiście miałby zakończyć się obaleniem establishmentu i zaprowadzeniem nowej, w pełni demokratycznej władzy, która ulitowałaby się od razu nad losem najbiedniejszych i najbardziej pokrzywdzonych. Szkoda, że większość hollywoodzkich produkcji kończy się zaraz po zwycięstwie sił rewolucyjnych i nie pokazuje anarchii i chaosu, które nieuchronnie musiałyby zapanować po przewrocie. Niemniej wracając do tematu w przeciwieństwie do wielu, nie napalałem się na "Elysium" nawet z powodu osoby reżysera, ponieważ nie potrafię dostrzec niczego unikalnego w "Dystrykcie 9".
źródło: http://www.impawards.com
"Elysium" to historia byłego przestępcy, który wstąpił na ścieżkę prawości. Trzeba przyznać, że jest to wyjątkowo oryginalny pomysł, tak rzadko wykorzystywany w kinowych produkcjach. Max (Matt Damon) porzuciwszy fame oraz karierę O.G. całymi dniami tyra w lokalnej fabryce za marne grosze. A trzeba Wam wiedzieć drodzy czytelnicy, iż przeżycie na Ziemi w roku 2154 nie należy do najłatwiejszych zadań. Najbogatsze i najważniejsze jednostki zamieszkują tytułowe Elysium – bling blingową stację kosmiczną orbitującą wokół naszej planety. Plebejska większość pozostała na skażonej powierzchni, harując na dobrobyt nielicznych, pławiących się w luksusach wśród gwiazd. Ironicznie zatem rzec można: per aspera ad astra! Elysium stało się obiektem pożądania niemal wszystkich plebejuszy – głównie z powodu wspaniale rozwiniętej technologii medycznej, praktycznie zapewniającej nieśmiertelność. Jak łatwo przewidzieć drogi Maxa i orbitalnej stacji bardzo szybko się krzyżują. Wskutek fatalnego wypadku nasz bohater dostaje śmiertelną dawkę promieniowania skracającą jego marną egzystencję do pięciu dni. Nie mając nic do stracenia Max postanawia za wszelką cenę dostać się do Elysium i skorzystać z usług tamtejszego, mitycznego NFZ.
źródło: http://www.elysium2013-movie.com
Muszę pochwalić Neilla Blomkampa, ponieważ jego produkcja przez pierwsze 95% projekcji nie schodziła poniżej pewnego poziomu. Na nieszczęście dla mojej osoby był to poziom mniej więcej 3/10. Nie ukrywajmy – "Elysium" jest fatalne w odbiorze. Niemal wszystko to wyświechtane klisze, które oglądałem już setki razy. Wspomnijmy choćby kryminalną przeszłość Maxa, śmiertelnie chore dziecko, bezduszne maszyny katujące ziemskich plebejuszy czy też żenujące, trwające od dzieciństwa love story. Jedyny plus fabularny to fakt, że nasz heros nie rusza na orbitę by zbawiać ludzkość od kapitalistycznego ucisku, ale by wyleczyć się ze śmiertelnej choroby popromiennej. Wizja Ziemi roku pańskiego 2154 nie zwala z nóg. Można opisać ją następująco: na powierzchni jest chujowo, a na orbicie luksusowo. Jedyna rzecz, która naprawdę mnie zaskoczyła to wspomniana wyżej niezwykła technologia lecznicza. W wyglądzie oraz działaniu bardzo przypomina sarkofagi Goa’uld z "Gwiezdnych Wrót". Na mały plusik mogę również zaliczyć niektóre z futurystycznych broni, kojarzące się z Fallout Tactics: Brotherhood of Steel (głównie z M72 Gauss rifle) oraz energetyczne tarcze Krugera. Pod każdym innym względem "Elysium" to niczym niewyróżniające się, sztampowe science fiction z łatwo przewidywalnym tokiem zdarzeń.
źródło: http://www.elysium2013-movie.com
Większość postaci, które oglądamy na ekranie, jest po prostu nie do przyjęcia. Matt Damon wciela się w całkowicie sztampowego bohatera, kiedyś bad guya, a dziś wzór prawości i wszelkiej cnoty. Dołóżcie do tego jego drewnianą grę aktorską, a dostaniecie postać, której nikt nie chce oglądać, gdyż jej los spoczywa w najgłębszych zakamarkach rzyci. Naprawdę z bólem patrzyłem na ekranowe wyczyny Maxa. Ponadto nie potrafię zrozumieć dlaczego człowiek wychowany przez hiszpańskie zakonnice tak ładnie mówi po angielsku. Również Alice Braga (Angélica z "Miasta Boga"!!!) kreuje straszliwie miałką postać. W przeciwieństwie do Maxa, Frey nie posiada kryminalnej przeszłości, ale za to została obdarzona wyciskającym łzy balastem w postaci śmiertelnie chorej córeczki. Najtańszy chwyt w dziejach kinematografii! Z przykrością oglądałem także główny czarny charakter. Już samo obsadzenie w roli Delacourt Jodie Foster było strzałem we własne kolano. Z nie do końca jasnych przyczyn jest to dla mnie jedna z najbardziej antypatycznych hollywoodzkich aktorek, aczkolwiek w tejże kategorii pozycję numer jeden od czasów "Miss Agent" niezachwianie dzierży Sandra Bullock. Ponadto Jodie Foster wydaje się zdecydowanie za miętka, by udźwignąć ciężar bezdusznej i bezwzględnej postaci. Na drugim planie jest trochę lepiej, ale z przykrością oglądałem upadek Wagnera Moura (pułkownik Nascimento z legendarnego "Tropa de Elite") wcielającego się w niejakiego Spidera. Na szczęście bardzo fajnie pokazał się po raz kolejny William Fichtner (Carlyle). Mam nadzieję, że kiedyś dostanie poważną szansę, aby zabłysnąć w roli głównej. Jednakże największe oklaski należą się dla Sharlto Copleya. Postać Krugera to naprawdę jedyny powód, dla którego mógłbym komukolwiek polecić "Elysium". Z pewnością jest to jeden z najlepszych czarnych charakterów ostatnich lat.
źródło: http://www.elysium2013-movie.com
I kiedy "Elysium" mozolnie zbliżało się do upragnionego końca byłem przekonany, że wystawię solidne 3/10. Niemniej, gdy Max postanowił zabawić się w lewackiego zbawcę uciśnionych plebejuszy z moich trzewi wyrwało się gromkie What the fuck?! W ułamku sekundy zapadła decyzja o obniżeniu oceny i nawet znakomita postać Krugera nie miała na to wpływu. W ostatnich scenach filmu na wierzch wypłynęło całe lewactwo współczesnego świata, w końcu zaczęło wylewać się z ekranu i wypełniać mój apartament hołdujący szczytnej idei jebać biedę! O nie, panie Blomkamp, nie ze mną te numery!
źródło: http://www.elysium2013-movie.com
Ocena: 2/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz