sobota, 5 sierpnia 2017

"T2: Trainspotting" (2017)



Choose your future, Veronika. Choose life.

Zawsze bardzo sceptycznie podchodzę do kręcenia sequeli czy też prequeli bardzo udanych filmów, a w szczególności, jeżeli ma to miejsce dwie dekady po premierze oryginału. Bez przesady mogę stwierdzić, że "Trainspotting" to z pewnością jeden z najważniejszych filmów mojego życia. Jeżeli niektórzy z Was na parnasie narkotykowego kina stawiają "Requium dla snu" to ja na 150% wybiorę jednak legendarną produkcję Danny’ego Boyle’a z 1996 roku. Chociaż moje doświadczenia z narkotykami nie są może zbyt bogate, jak choćby w kontekście bohaterów "Fear and Loathing in Las Vegas" (niemniej umiłowanie alkoholu przekracza czasem dopuszczalne granice), to miałem znajomych, którzy z większą lub mniejszą częstotliwością oddawali się heroinowemu nałogowi i to z kompletnie różnych (w większości przypadków najczęściej kretyńskich) przyczyn. Zatem z powodu znajomości zagadnienia od wczesnego liceum "Trainspotting" zawsze miał dla mnie, oprócz swej niepodważalnej doskonałości, wysoce emocjonalne podłoże. Dlatego też, o wiele bardziej niż zwykle, obawiałem się końcowego efektu sequela Danny’ego Boyle’a.
żródło: http://www.impawards.com
Od wydarzeń przedstawionych w pierwszej części minęły dwie dekady. Po kompletnie nieoczekiwanej zapaści Renton (Ewan McGregor), postanawia przyjechać na kilka dni do rodzinnego Edynburga. Wracając na stare śmieci nie spodziewa się, że niemal natychmiast po powrocie przyjdzie mu uratować dawnego kumpla heroinistę Spuda (Ewen Bremner), który z rozpaczy postanowił wreszcie zakończyć swoją marną egzystencję. Całkowicie nieoczekiwana sytuacja prowadzi do spotkania z kolejnym kolegą z dawnych czasów. Sick Boy (Jonny Lee Miller) wraz z piękną Veroniką (Anjela Nedyalkova) zajmujący się szantażami ma w planach otworzenie epickiego burdelu, który przyniesie mu miliony monet. Tymczasem z lokalnego więzienia ucieka czwarty kompanion – w dalszym ciągu po upływie dwudziestu lat  żądny zemsty bezwzględny i nie do końca zrównoważony psychicznie Begbie (Robert Carlyle).
© 2017 TriStar Pictures, Inc.
Muszę przyznać, że moje obawy dotyczące poziomu drugiej części "Trainspotting" rozwiały się w ciągu kilku pierwszych minut seansu. Oczywiście nie mogę zaprzeczyć, że sequel nie ma aż takiego ciężaru gatunkowego jak oryginał, ale niesie w sobie potężne pokłady gorzkiego rozczarowania obecną egzystencją naszych bohaterów oraz ich niespełnionych marzeń (coś jak Umowa o dzieło Taco Hemingwaya). Film Danny’ego Boyle’a ogląda się po prostu znakomicie, akcja bardzo szybko posuwa się do przodu, niemniej nie zabrakło sentymentalnych wstawek nawiązujących do pierwowzoru. W zasadzie największym nawiązaniem jest chyba główna oś fabuły i śmiało można to potraktować jako sporą wadę, ponieważ znając oryginał bardzo łatwo jest przewidzieć dalszy rozwój wydarzeń. Niemniej w tym przypadku ma to znaczenie kompletnie drugorzędne z uwagi na powrót starych, znakomitych postaci oraz narkotykowego półświatka Edynburga. Renton wygłasza kolejny znakomity monolog pod tytułem Choose Life, sporo rozmawia się o zamierzchłych czasach futbolowej chwały, a jawnie antykatolicki występ wokalny w lojalistycznym klubie to już prawdziwa maestria (dla takich właśnie scen się żyje)! Tak naprawdę oglądając "Trainspottig 2" ma się wrażenie, że świat poszedł do przodu, a chłopacy dalej są tacy, jak dwie dekady wcześniej.
© 2017 TriStar Pictures, Inc.
"Trainspotting 2" to swoiste skonfrontowanie pocztówkowego piękna Edynburga (jak choćby w scenie biegania Rentona i Spuda) i Szkocji z dzielnicami nędzy, gdzie narkotyki i ciężkie wpierdole są na porządku dziennym, a wszystkim rządzą silnoręcy gangsterzy pokroju Doyle’a (Bradley Welsh). Oczywiście z powodu przestępczej natury naszych bohaterów, zdecydowaną większość seansu spędzamy w miejscach, których nie zwiedzają normalni turyści. Tego rodzaju depresyjne klimaty mogą naprawdę przytłoczyć, ale nie ukrywajmy – w niemal każdym mieście można znaleźć takie miejscówki (przykładowo w CK zapraszam na ulicę Młodą 4, który idealnie nadaje się na nakręcenie polskiej wersji "Trainspotting" albo nawet "Dredda"). Warto zwrócić uwagę na sprawność realizacyjną Danny’ego Boyle’a. Akcja wartko posuwa się do przodu, czasem przy wykorzystaniu dosyć nietypowych ujęć czy rozwiązań technicznych. Jeśli dodamy do tego także znakomitą ścieżkę dźwiękową to otrzymamy kompletne dzieło na wysokim poziomie.
© 2017 TriStar Pictures, Inc.
Niepodważalną zaletę "Trainspotting 2" stanowi zebranie starej ekipy aktorskiej z oryginału. Wracający do roli Rentona Ewan McGregor rozkręca się z każdą minutą, wspaniale oddając na ekranie psychikę swojego bohatera. Po stonowanym początku (może się przecież wydać, że Mark ustabilizował swoje życie w Amsterdamie) dostajemy bowiem wszystko to, co w Rentonie kochamy najbardziej. I na dodatek ten błysk kompletnej nieprzewidywalności w oku! Jonny Lee Miller również znakomicie ożywił postać Sick Boya, choć tym razem Simon to zdecydowanie bardziej zawzięty i nastawiony na aspekty finansowe skurwiel. W wielkim stylu powrócił również Robert Carlyle, który wcielił się we Franco tak doskonale jak w pierwowzorze. Niemniej udało mu się również realistycznie oddać pewną i dosyć nieoczekiwaną przemianę psychiczną Begbie’ego. Na oklaski zasłużył również znakomity Ewen Bremner za niedocenianą przeze mnie w oryginale, acz poruszającą rolę Spuda. Bagaż emocji, który niesie ten występ jest po prostu imponujący. W kwestii ról kobiecych warto zwrócić uwagę na fajną kreację Anjeli Nedyalkovej, wcielającej się w Weronikę. Całkiem młodzieżowo zaprezentowała się również gwiazda "Boardwalk Empire", dorosła już Kelly Macdonald (Diane).
© 2017 TriStar Pictures, Inc.
Seans "Trainspotting 2" to jak powrót po latach na rodzinne osiedle, spotkanie dawno nie widzianych ziomków i bezwzględne chłostanie z nimi wódy na ławce pod blokiem. Czasem zabawnie, czasem gorzko, ale przede wszystkim nostalgiczne wspominanie starych czasów. Jeżeli mam oglądać sequele na poziomie produkcji Danny’ego Boyle’a to jestem na tak!
© 2017 TriStar Pictures, Inc.
Ocena: mocarne 7/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz