środa, 14 grudnia 2016

"Star Trek: Beyond"



Jak już nie raz wspominałem jestem wielkim fanem filmów science fiction, a oglądanie każdej produkcji z tej kategorii stanowi dla mnie prawdziwe święto. W szczególności, jeśli jest to jedna z moich najbardziej ukochanych serii w dziejach, czyli "Star Trek". Reboot całego przedsięwzięcia autorstwa J.J. Abramsa wlał kompletnie nową energię w epickie dzieje załogi USS Enterprise, dzięki czemu powstały już trzy odsłony, a nakręcenie czwartej jest jedynie kwestią czasu. Dzisiaj zajmę się najnowszą częścią, czyli "Start Trek: Beyond" (polski podtytuł "W nieznane"). Pod koniec recenzji "Star Trek: Into Darkness" wyraziłem nadzieję, że wreszcie może ujrzę wojnę Federacji z Imperium Klingońskim, ale jak się niestety okazało film w reżyserii Justina Lina dotyczy całkowicie innej tematyki, hołdując w zasadzie serialowemu pierwowzorowi.
źródło: http://www.impawards.com
Podobnie jak w "Star Trek: Into Darkness" najnowsza odsłona przygód załogi USS Enterprise rozpoczyna się na cywilizacyjnie niedorozwiniętej planecie położonej na totalnym zadupiu kosmosu. Tym razem Federacja wyznaczyła kolejną misję pokojową o wyjątkowo niskim znaczeniu dla przyszłości galaktyki. Ponieważ przekazanie starożytnego artefaktu mało rozwiniętej rasie kończy się spektakularną awanturą, kapitan Kirk (Chris Pine) zastanawia się nad dalszym sensem przedsięwzięcia. Dodatkowo, po upływie połowy z 5-letniej misji w najdalszych zakątkach kosmosu, dowódca USS Enterprise odczuwa wyraźne zmęczenie materiału i poważnie rozważa porzucenie kapitańskiego mostka na rzecz objęcia posady wiceadmirała na Yorktown, ogromnej stacji kosmicznej Federacji. Jednakże wewnętrzne rozterki Kirka zostają odłożone w czasie, gdy jego załoga musi wyruszyć z misją ratunkową na tajemniczą planetę położoną w niebezpiecznej mgławicy.
© 2016 Paramount Pictures.
Chociaż początkowo byłem dosyć zawiedziony brakiem epickości i fabularnego rozmachu w "Star Trek: Beyond" to muszę jednakże przyznać, że pierwszą połowę filmu oglądało się znakomicie. Zmęczenie i frustracja kapitana Kirka oraz rozterki Spocka związane ze śmiercią jego starszej wersji (w fabułę bardzo sprawnie wpleciono odejście Leonarda Nimoya) nadają produkcji dosyć pesymistyczny czy wręcz depresyjny charakter. Dodatkowo kompletne zniszczenie USS Enterprise, śmierć wielu członków załogi oraz konieczność walki o przetrwanie na nieprzyjaznej planecie zdecydowanie zwiększają powagę obrazu (oczywiście jeżeli przymkniemy oko na lądowanie szczątków gwiezdnego statku na powierzchni). Jest to naprawdę zaskakujące i wypada mi jedynie żałować, że całe "Star Trek: W nieznane" nie zostało utrzymane w tego rodzaju mroczniejszej konwencji. Niestety w pewnym momencie film zostaje obdarty z elementów poważno-pesymistycznych, zamieniając się w typową dla "Star Treka" historię dzielnych zrywów, totalnej improwizacji technologicznej oraz finałowego solo z czarnym charakterem. Chociaż należy podkreślić, że tym razem Scotty nie doprowadził do wystrzelenia rdzenia napędu WARP w przestrzeń kosmiczną jak to bywało nie raz w przeszłości. Warto także zwrócić uwagę na monstrualną wprost ilość nawiązań do serialowego pierwowzoru z lat 60-tych XX wieku.
© 2016 Paramount Pictures.
Problemem "Star Trek: Beyond" jest trochę brak zaskoczeń. Przykładowo, jeżeli na ekranie pojawia się motor lub usłyszymy rapowy utwór z XX stulecia to od razu wiadomo, że zostaną one wykorzystanie w jakiś sposób kilka scen później. Dla nikogo nie powinna być również zaskoczeniem prawdziwa tożsamość złowrogiego Kralla. Ponadto niezwykle irytuje mnie osobiście, że USS Enterprise, jeden z najnowocześniejszych okrętów Gwiezdnej Floty, zostaje po raz kolejny zniszczony niemalże bez żadnego wysiłku. Naprawdę nie wiem czy wynika to z faktu, że odbudowano go w Polsce przez kosmicznych mechaników-Januszów z najlichszych komponentów i materiałów, a resztę środków zdefraudowano czy też z innych czynników? Niemniej jakość wykonania pozostawia wiele do życzenia, a statystyki śmiertelności randomowych członków załogi muszą być świadomie zaniżane przez Federację. Oczywiście mam świadomość, że jest to statek badawczy, ale obecność na pokładzie torped fotonowych musi wywoływać słuszny niepokój u niektórych badanych cywilizacji. Niezmiernie ubolewam, że jedynie wspomina się o MACO oraz wojnach z Romulanami – wystarczyłyby przecież choćby króciutkie flashbacki! Na plus należy natomiast zaliczyć efekty specjalne na solidnym poziomie oraz ścieżkę dźwiękową (w szczególności z pierwszej części filmu).
© 2016 Paramount Pictures.
Jeśli chodzi o aktorstwo to tak naprawdę trudno napisać coś nowego w kontekście poprzednich odsłon. Chris Pine doskonale spisuje się w roli kapitana Kirka, podobnie jest zresztą z Zacharym Quinto grającym komandora Spocka (w sumie to jest nawet trochę podobny do Leonarda Nimoya). Pozostała część załogi również bez zarzutu: Zoe Saldana (Uhura), Simon Pegg (Scotty) czy John Cho (Sulu) są naprawdę w porządku. Wielka szkoda natomiast, że w roli Chekova nie pojawi się już tragicznie zmarły Anton Yelchin. Moim osobistym faworytem do najlepszego występu w dalszym ciągu pozostaje jednakże Karl Urban wspaniale wcielający się w dr McCoya. Z nowości charakteryzujących "Star Trek: Beyond" warto wspomnieć o Jaylah (Sofia Boutella), lokalnej sojuszniczce kapitana Kirka, której to postać została rzekomo oparta na roli Jennifer Lawrence w "Winter’s Bone". Niestety, i to już staje się symptomatyczne dla rebootu, po raz kolejny villain jest kompletnie bezpłciowy, a jego motywy działania nie mają żadnego głębszego uzasadnienia. Szkoda tym bardziej, że przecież w rolę Kralla wcielił się wybitny aktor jak Stringer Bell Idris Elba – odnotowuję zatem kolejną odsłonę z beznadziejnym przeciwnikiem.
© 2016 Paramount Pictures.
Pomimo, że podobnie jak w przypadku poprzedniej części, wylałem trochę żalu na "Star Trek: Beyond" to jednak uważam, że jest to solidne kino rozrywkowe na więcej niż przyzwoitym poziomie. Nie uświadczycie biedy pod względem efektów, a pierwszą połowę filmu ogląda się naprawdę znakomicie. Dla fanów serii pozycja obowiązkowa, dla reszty miły wypełniacz czasu przy obiedzie lub na wieczorny seans z popcornem i piwciem.
© 2016 Paramount Pictures.
Ocena: 6/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz