That's LA. They worship everything and they
value nothing.
Tradycyjnie już, jak to normalnie
o tej porze roku, kontynuujemy przygodę z tegorocznymi kandydatami do Oscara.
Po ostatniej recenzji "Hell or High Water" przyszedł czas na kolejnego rekordzistę
pod względem nominacji (aż czternaście!), który pod tym względem dołączył do
elitarnego grona "All About Eve" oraz "Titanica". Chociaż nie przepadam w
szczególności za musicalami to jednak z uwagi na tak dużą liczbę potencjalnych
statuetek oraz niezwykle pochlebne recenzje postanowiłem wybrać się do kina.
Zresztą wydaje mi się, że tego typu filmy wymagają kinowej sali, aby odczuć
pełnię wrażeń – trochę coś jak teatr. Dodatkowym czynnikiem zachęcającym do
obejrzenia "La La Land" była osoba reżysera. Trzy lata temu Damien Chazelle
kręcąc "Whiplash" udowodnił, że na ekranie całkiem dobrze radzi sobie z
branżą muzyczną (acz nadmierne spusty nad tym
dziełem nie powinny mieć miejsca), więc byłem ciekaw, w jaki sposób ogarnie
znacznie większy budżet oraz rozmach nowego przedsięwzięcia.
© 2016 Summit Entertainment, LLC |
"La La Land" to opowieść o pogoni
za marzeniami. Mia (Emma Stone), początkująca aktorka o wielkich ambicjach, w
przerwach między licznymi (i najczęściej kompletnie nieudanymi) przesłuchaniami,
dorabia sobie w kawiarni położonej w centrum studia filmowego. Sebastian (Ryan
Gosling), utalentowany pianista i prawdziwy fanatyk jazzu, nie może otrząsnąć
się z nieudanego interesu, w którym utopił wszystkie oszczędności. By zarobić
na życie porzuca dumę artysty chałturząc w restauracjach i na przyjęciach. Nie
muszę chyba dodawać, że losy dwójki bohaterów diametralnie odmienią kolejne
przypadkowe spotkania w Mieście Aniołów.
© 2016 Summit Entertainment, LLC |
Otwierająca film, dosyć wesoła
piosenka Another Day of Sun wywołała
u mnie dosyć negatywne odczucia. Pomyślałem sobie, że jeżeli "La La Land"
będzie w całości utrzymany w takiej konwencji to chyba nie wysiedzę w kinie
ponad dwóch godzin. Na szczęście, jak się później okazało, wstawki
taneczno-muzyczne nie są aż tak częste, a akcja nawet całkiem płynnie
przechodzi w nie z normalnej fabuły. Nie miałem zatem wrażenia, że jak to
często ma miejsce w przypadku rodzimej kinematografii, piosenka zostaje
wpierdolona do filmu bez żadnej wazeliny, w efekcie czego wydaje się potrzebna jak kurwie deszcz. Co więcej, "La La Land" zapowiadał się jako wesoła i lekka produkcja o miłości i
spełnianiu marzeń w Mieście Aniołów. Jakież było zatem moje zdziwienie, gdy
wraz z rozwojem fabuły, na ekranie zaczęły dominować poważne (przynajmniej jak
na musical) wątki obyczajowe, które sprawiają, że w ostatecznym rozrachunku
film Damiena Chazelle’a ma niezwykle smutny wydźwięk. Abstrahując już od
zakończenia i licznych nawiązań do "Casablanki" zwróćcie uwagę na wątek
przemijania starych czasów wyrażony poprzez zamknięcie legendarnego klubu
jazzowego czy kina, w którym bohaterowie oglądali "Buntownika bez powodu".
Szczerze doceniam tę nietypową dla gatunku, smutną tonację.
© 2016 Summit Entertainment, LLC |
Aczkolwiek należy pamiętać, że w
musicalu wątki fabularne nie odgrywają głównej roli (co nie znaczy jednak, że
można klecić stolce pozbawione kompletnie fabuły). Wrażenia audio-wizualne
powinny wysuwać się zdecydowanie na pierwszy plan i pod tym względem mam trochę
mieszane uczucia. Z jednej strony oprawa wizualna, kostiumy, zdjęcia oraz
instrumentalna ścieżka dźwiękowa są super i naprawdę nie ma się do czego
przyczepić, ale po prostu nie mogę przejść do porządku dziennego nad popisami
wokalnymi pary głównych bohaterów. Może nie mam wykształcenia muzycznego ani
nawet poczucia rytmu, ale jeśli mogę śmiało stwierdzić, że Ryan Gosling śpiewa
bardzo mizernie to chyba coś poszło nie tak. Trochę lepiej pod tym względem
wypada Emma Stone, ale warto zauważyć, że ostatnio grała w broadwayowskiej
wersji słynnego "Kabaretu". Z tego co zapamiętałem z prozy Christophera
Isherwooda (Pożegnanie z Berlinem) Sally
Bowles, w którą wcieliła się Emma Stone, była raczej marną wokalistką. I tu
niestety jest podobnie: zarówno Mia, jak i zdecydowanie jeszcze bardziej
Sebastian, nie urywają niczego pod względem wokalnym. Na szczęście, jak już
wspominałem, piosenek nie jest tak wiele, więc można to jakoś przeboleć w
ogólnym rozrachunku. Warto natomiast pochwalić "La La Land" za całkiem zabawne
momenty czysto humorystyczne – komiczny występ Sebastiana na przyjęciu czy
śmieszki przy sesji zdjęciowej zespołu. Osobiście pragnę natomiast wyróżnić
osobę odpowiedzialną za przygotowanie polskich napisów do filmu.
Przetłumaczenie nazwy lokalu Seb’s na
U Seba to mistrzostwo świata.
© 2016 Summit Entertainment, LLC |
Jeśli chodzi o aktorstwo to poza
wspomnianą ułomnością wokalną nie mogę przyczepić się pod żadnym względem do
Ryana Goslinga i Emmy Stone. Między parą głównych bohaterów widać prawdziwą,
ekranową chemię, ale także warto docenić bardzo realistyczne oddanie burzliwych
emocji, które targają postaciami. Momentami Goslingowi udało się także
wprowadzić w kreację Sebastiana luzackie podejście, które zaprezentował choćby
w "The Nice Guys", dzięki czemu kilka scen jest autentycznie zabawnych. Emma
Stone, podobnie jak w "Birdmanie", po raz kolejny udowadnia, że jest aktorką z
hollywoodzkiej ekstraklasy. Czego natomiast brakuje mi najbardziej w "La La
Land" to o wiele bardziej wyraziste postacie drugoplanowe. O ile J.K. Simmons,
pojawiający się w epizodycznej, autoparodystycznej kreacji z "Whiplash" oraz
John Legend (Keith) wryli się dosyć dobrze w moją pamięć, o tyle reszta obsady
pozostała dla mnie kompletnie anonimowa. Trochę szkoda, ponieważ czuję pod tym
względem niedosyt z powodu jawnie niewykorzystanego potencjału.
© 2016 Summit Entertainment, LLC |
Osobiście nie uważam, żeby "La La
Land" był aż tak wybitnym filmem, aczkolwiek mam świadomość, że kolorowa, roztańczona
produkcja Damiena Chazella’a może się podobać i zgarnąć kilka statuetek. Jakby
to ujął Fletcher z "Whiplash": not quite
my tempo. Mimo wszystko jest to solidna produkcja, która zaskoczyła mnie
przede wszystkim dosyć pesymistycznym wydźwiękiem. Warto sprawdzić choćby dla
ścieżki dźwiękowej, znakomitej scenografii czy niepowtarzalnego klimatu Miasta Aniołów.
© 2016 Summit Entertainment, LLC |
Ocena: 7/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz