czwartek, 27 września 2012

"Rambo III"


"Rambo III” – trzecia odsłona przygód Johna Rambo była nieuniknionym i logicznym posunięciem hollywoodzkich decydentów. Tym razem twórcy znacząco uprościli tytuł, ale jednocześnie wykazali się niekonsekwencją, gdyż zaburzyło to całkowicie logikę całej serii ("Rambo III” powinien nosić tytuł "Rambo: First Blood Part III”). Warto zauważyć, że w momencie wejścia do kin w 1988 roku "Rambo III” z budżetem wynoszącym 63 mln USD był najdroższym filmem w dziejach ludzkości. Jest to również wyjątkowa część, gdyż jako jedyna spośród czterech filmów nie zawiera scen osadzonych w USA.
źródło: http://www.posters555.com/
Wuj Sam ponownie potrzebuje Johna Rambo. Tym razem pułkownik Trautman (Richard Crenna) odnajduje naszego bohatera w Tajlandii. Rambo pomaga przy budowie świątyni buddystów, a w wolnych chwilach dorabia sobie walcząc na kije z miejscowym elementem. Trautman chce, aby Rambo towarzyszył mu w niezwykle trudnej misji w Afganistanie. USA postanowiło wesprzeć talibanów, przepraszam bardzo, mudżahedinów, w nierównej walce z potężną i żądną krwi afgańskich dzieciątek Armią Czerwoną. Rambo początkowo odmawia, ale gdy jego przełożony dostaje się do niewoli, bez wahania wyrusza z misją ratunkową.
Hell yeah!!!
(źródło: http://www.movieweb.com)
W porównaniu do poprzednich części "Rambo III” został ogołocony z wszelkich przejawów jakiejkolwiek głębi. Niestety proces ten, zapoczątkowany w drugiej odsłonie, posunięto dalej niż oczekiwałem. Ale jak się okazało 20 lat później nie był to jeszcze szczyt możliwości twórców. W zasadzie trudno znaleźć jakieś pozytywy. Fajnie, że w filmie znalazły się nawiązania do poprzednich części: Rambo nosi medalion należący do ukochanej poległej w wietnamskiej dżungli w poprzedniej odsłonie, a ponadto jego muskularne ciało zdobią blizny z pierwszej i drugiej części. Niestety jest to tylko trochę głupawe kino akcji i to w stylu "superhero vs rzesza noobów”. Kwiat Armii Czerwonej, który często nazywa się tu świetnie wyszkolonymi komandosami, ginie masowo w niezwykle żenujący sposób. Sprzętu udającego radziecki jest całkiem sporo, co nie może dziwić przy tak wysokim budżecie. Fabuła rozwija się tragicznie, Rambo kosi przeciwników z strzelając z biodra jedną ręką, a w finale niszczy helikopter za pomocą czołgu. Mimo wszystko warto zobaczyć, bo to jest prawdziwa klasyka kina akcji oraz przykład tego, w jaki sposób można popsuć całkiem niezłą serię.
źródło: http://www.movieweb.com
Po 11 września 2001 roku film się ogląda naprawdę bardzo wesoło. Według IMDb oryginalne wydanie “Rambo III” na VHS (pamiętacie, że coś takiego było jeszcze?) zawierało na samym końcu zdanie: “Dedicated to the brave Mujaheddin fighters”. Pod rozwagę, co się komu dedykuje.
Rambo w otoczeniu "brave Mujaheddin fighters"
(źródło: http://www.movieweb.com)
Ocena: 4/10.

PS.
Ciekawostka: Richard Crenna zagrał również w parodii "Hot Shots 2” pułkownika Waltersa, wzorowanego na postaci płk Trautmana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz