środa, 2 listopada 2016

"A Single Man"

Sometimes awful things have their own kind of beauty.

Coraz większymi krokami zbliża się polska premiera "Nocturnal Animals" w reżyserii Toma Forda, więc z tejże wyjątkowej okazji postanowiłem zapoznać się z dotychczasową twórczością amerykańskiego reżysera. Nie było to wcale trudne ani czasochłonne zadanie, gdyż jego dotychczasowy dorobek reżyserski ogranicza się wyłącznie do jednego filmu - "A Single Man" z 2009 roku. Skromna twórczość Toma Forda nie powinna nikogo dziwić, ponieważ głównie zajmował się projektowaniem mody dla uznanych marek (m.in. Gucci czy Yves Saint Laurent), a od 2006 działa w tej branży w ramach własnego labelu. Warto dodać, że "Samotny mężczyzna" to adaptacja opublikowanej w 1964 roku powieści angielskiego pisarza i dramaturga Christophera Isherwooda, który nigdy nie wypierał się swojego homoseksualizmu.
źródło: http://www.impawards.com
Większość akcji "Samotnego mężczyzny" rozgrywa się w ciągu jednego dnia – 30 listopada 1962 roku (oczywiście z wyłączeniem licznych flashbacków). Anglik George Falconer (Colin Firth), wykładający literaturę angielską w college'u w Los Angeles, jak zwykle przygotowuje się do pracy z młodymi studentami. Niemniej bardzo szybko dowiadujemy się, że nasz bohater w dalszym ciągu mocno cierpi po stracie swojego partnera, z którym spędził ostatnie szesnaście lat. Jim (Matthew Goode) kilka miesięcy wcześniej zginął w wypadku samochodowym odwiedzając rodzinę w Denver, a George nie został nawet zaproszony na pogrzeb. Zwyczajny z pozoru dzień przyniesie jednak nieodwracalne zmiany w życiu angielskiego profesora.
źródło: http://screenmusings.org
Oczywiście w pszenno-buraczanej nadwiślańskiej rzeczywistości tematyka "Samotnego mężczyzny" może budzić kontrowersje do dzisiaj (w szczególności, gdy u koryta władzy znalazły się zwarte szeregi prawicy o zabarwieniu narodowo-socjalistycznym). Niemniej film Toma Forda przedstawia homoseksualizm niezwykle dyskretnie i z niebywałym wprost wyczuciem. Nie uświadczymy zatem żadnej zbędnej nachalności czy też promocji związków gejowskich, których tak lękają się niektórzy w Polszy. "A Single Man" to po prostu piękna wizualnie opowieść o troszkę innym wymiarze miłości oraz poszukiwaniu szczęścia rozgrywająca się w czasach, w których bycie gejem wiązało się jeszcze ze społecznym ostracyzmem. Aby zatem zwyczajnie funkcjonować w społeczeństwie nawet tak liberalnym jak na zachodnim wybrzeżu USA, bohaterowie filmu musieli nauczyć przywdziewać codzienne maski, pod którymi ukrywali swoje uczucia oraz pragnienia. Tom Ford genialnie przedstawił tego rodzaju proces na przykładzie jednego dnia z życia George'a Falconera – zwróćcie choćby uwagę na scenę, w której nasz bohater komplementuje sekretarkę lub ostentacyjnie udaje się na randkę z Charley (Julianne Moore).
źródło: http://screenmusings.org
Jak już wspomniałem w poprzednim akapicie "Samotny mężczyzna" jest filmem wizualnie pięknym. Doskonale dobrane i dopieszczone po najmniejszy detal kadry, uzupełnione przez niezwykle realistycznie odwzorowane kostiumy z początków lat 60-tych ubiegłego stulecia, sprawiają, że możemy zatopić się w klimacie ówczesnej epoki. Najlepszy przykład to chyba dom, w którym mieszka George – jest to prawdziwa rezydencja zbudowana w 1949 roku i zaprojektowana przez modernistycznego architekta Johna Lautnera. Tom Ford naprawdę postarał się, aby nakręcić wyjątkowo stylową produkcję. Wszystko co oglądamy na ekranie jest najlepszego gatunku: od alkoholu (głównie whisky) przez ubrania po wspaniałe domostwa. Glamour, szyk, styl! Warto również zwrócić uwagę na dosyć interesującą kwestię kolorystyki poszczególnych kadrów. Większość filmu nakręcono przy użyciu tego samego filtru, który sprawia, że barwy wydają się troszkę wyblakłe lub pozbawione werwy. Jednakże w momencie, gdy w naszych bohaterach rozbudzają się uczucia na ekranie natychmiast pojawią się wspaniałe, pełne życia kolory. Na pozór zabieg może niezbyt odkrywczy, ale sprawiający, że film ogląda się po prostu znakomicie.
źródło: http://screenmusings.org
Jeśli chodzi natomiast o kreacje aktorskie to po prostu nie sposób nie wychwalać pod niebiosa Colina Firtha, który za wcielenie się w George'a został uhonorowany nominacją do Oscara, Złotego Globu oraz nagrodą BAFTA za najlepszą główną rolę męską. Znakomita, przejmująca kreacja! Na wielkie brawa zasłużył również pojawiający się wyłącznie we flashbackach Matthew Goode oraz przyodziany w zabawny sweter Nicholas Hoult (Kenny). Z postaci Jima bije niebywała wprost sympatia. Jeśli chodzi natomiast o role epizodyczne to od razu przyciąga uwagę Jon Kortajarena, wcielający się w Carlosa – ogólnie rzecz biorąc scena rozgrywająca się na parkingu przed sklepem monopolowym to jedna z najlepszych w filmie. Chociaż tematyka "Samotnego mężczyzny" jest raczej mało kobieca to warto jednakże wyróżnić Julianne Moore za interesująca rolę Charley, bardzo samotnej przyjaciółki George'a.
źródło: http://screenmusings.org
“A Single Man” to jeden z najbardziej stylowych filmów, jakie miałem przyjemność oglądać w ostatnich latach. Wizualna maestria wsparta przez znakomite aktorstwo przyniosła doskonałe rezultaty. Mam nadzieję, że podobnie (albo jeszcze lepiej) będzie z najnowszą produkcją Toma Forda, której premiery po prostu nie mogę się doczekać.


Ocena: 9/10.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz